I znów mamy całkiem przyzwoitą intrygę. Może i trochę
momentami za bardzo pogmatwaną i rozrzuconą dziwacznie w
czasie, a kilkanaście minut w środku filmu ,sprawia wrażenie
jakby było dosłownie o niczym to jednak całościowo jeżeli chodzi
o sam pomysł jest na prawdę ciekawie. Może nawet przez to małe
zagmatwanie, bardziej ciekawie aniżeli w ''jedynce''. Dlatego też
są i tacy ,którzy byli niezadowoleni z tej części. Nie dziwię się
poniekąd, dlatego ,iż tam wszystko było wystawione widzowi jak
na dłoni. Planem był skok na kasyno, a część filmu była
przygotowaniem do jego wykonania. Tutaj już mamy krótko
mówiąc .... komplikacje. Ale to tylko nadaje ''drugiej'' części
nowego smaku. Oczywiście są również braki w logice ,a także
lekko to ujmując małe nieprawdopodobieństwa, a same zbiegi
okoliczności i wzajemne się przechytrzanie są ponaginane. W
poprzedniej części ,powiedzmy ,że wszyscy z ekipy Ocean'a byli
ukazani w wystarczający dla widza sposób. Tak więc mogliśmy
zobaczyć zadanie jakie każdego z osobna czeka w podróży do
skoku ,tak aby on sam się powiódł. Nie było za bardzo
wyolbrzymiania nikogo z drużyny. Za to sam Benedict grał główne
skrzypce. Tu mamy spore braki w tym aspekcie. Na planie filmu
są dosłownie wszyscy ,lecz na ekranach tv przynajmniej kilku jest
brak. Cały czas mowa o team Ocean's. Za to mamy kilka
rozgrywek. Między Danny'm a Lisem oraz panią inspektor ,a
Rusty'm. Najwięcej na ekranie mamy tych aktorów plus
powiedzmy jeszcze Damona. Reszta jest mniej lub bardziej w
cieniu. I o ile chłopcy robią swoje ,a zwłaszcza Cassel to panie
wypadają albo blado ,albo wręcz .... No pani inspektor grana przez
Zeta - Jones jest tak fantastycznie przebiegła i dosłownie, aż
szybsza niż wszyscy złodzieje do kupy wzięci ,że słowo wooow!!! i
określenie ''bez przesady'' jest myślę na miejscu. Podoba mi się
mimika Brada Pitta. Miny wręcz ironiczne i bezcenne.
Najmocniejszą stroną ,pomijając sam scenariusz ,jest jednak
znów inteligentna i chytra akcja. Nawet na najlepszych znajdzie
się sposób jak się okazuje. Film i tak ogląda się dobrze.
Wciągający i nieprzewidywalny (mimo ,iż wiadome jest ,że grupie
się powinno się udać) oraz błyskotliwy z ogromną dawką
fantastycznej ,znów świetnie dobranej ścieżki dźwiękowej. Muzyka
jest ogromnym walorem gdyż pasuje do ''Twelve'' jak ulał. Nie
wiem co to za rodzaj ,ale słucha się tego fajnie. Zalatuje mi po
części funky jazz lub drum'n bass, ale mogę się mylić.
Scena filmu to laserowy taniec Lisa w towarzystwie chyba
najlepszego kawałka w tym filmie. Moja ocena , podobnie jak w
części pierwszej 7/10.
pozdrawiam
"Oczywiście są również braki w logice ,a także
lekko to ujmując małe nieprawdopodobieństwa, a same zbiegi
okoliczności i wzajemne się przechytrzanie są ponaginane."
z tym się mogę zgodzić, z resztą tylko częściowo... ;]
p.s. 1 chciałem Cię poinformować, że piszesz do siebie...
p.s. 2 ale dzięki mnie już nie :D
p.s. 3 niestety film mnie po prostu zniesmaczył lekką nudą i mocną bzdurą... to chyba sobie ze mnie cuś zakpili i wyciągnęli kasę, heh
Jak na niezłą rozrywkę to i tak jest nieźle. Na tle tych wszystkich komedii kryminalnych, filmów akcji czy ''sensacyjniaków'', tu liczba absurdów i zbiegów okoliczności, są chyba w normie. Znam głupsze filmy, które na prawdę potrafią niesamowicie wnerwić albo i uśpić, gdzie ich oceny są podobne lub nawet wyższe od oceny ''Dogrywki''.
Ale po którymś tam razie, i przy zobaczeniu międzyczasie wielu innych produkcji, uznałem, że chyba trzeba opuścić ocenę na 6/10.
hey