obejrzałam ten film. Lopez była w nim bardzo piękna i dziewczęca. Świetnie zagrała, widać było, że się do roli przyłożyła. Najgorzej jak aktorka zaczyna wierzyć, że jest megagwiazdą, że nic nie musi robić, wystarczy, żeby w filmie "była". Jennifer w to uwierzyła i niestety jej sława przygasła. Właśnie jej najlepsze role to te wcześniejsze, w których chciała pokazać swój warsztat. Jakoś do tej pory jej nie trawiłam, za dużo jej wszędzie było. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że kobieta miała duży potencjał aktorski. Umiejętnie dobrane role, mniej życia na pokaz i gloria na wiele lat, o wiele więcej niż do momentu, w którym wyszła za mąż i zniknęła z ekranów.