Nie jest to niestety dzieło wybitne, właściwie nie jest to nic godnego polecenia. Cały film opiera się na pięknej twarzy Jennifer Lopez i smutnej twarzy James'a Cavaziela. I o ile ta twarz ( myślę o tej smutnej ) spisała się świetnie w "Cienkiej czerwonej linii" o tyle w tym filmie wypada naprawdę blado. Miałem nadzieję że Cavaziel gra naprawdę anioła i że film podąży w zupełnie innym kierunku, niestety okazało się że to kolejny facet "po przejściach", a reżyser nie pokazał nam nic nowego. Czasem widać tylko kunszt Piotra Sobocińskiego.