Niby taki "dodatek" do "Francuskiego łącznika", ale jak na - można by rzecz - spinoff prezentuje się znakomicie. Z "Bullita" zapożyczono scenę pościgu, ale zrealizowano ją równie dobrze. Fakt, Royowi Scheiderowi brakuje charyzmy Gene'a Hackmana czy Steve'a McQueena , ale i tak ogólnie wyszło nieźle. A sceny w myjni (z muzyką pana z FŁ) wgniatają w fotel.