Pelna emocji opowiesc o czlowieku, ktory poswiecil zycie...tylko wlasnie dla kogo? Bo mozna stwierdzic,ze zrobil to dla chorego chlopaka,zeby wiecej nie "cierpial" ( w rozumieniu Lelanda). Mozna tez odebrac to morderstwo jako chwila slabosci i proba ulzenia samamu sobie, kiedy wszystko widzi sie w tak czarnych kolorach. Ciezko stwierdzic...i film tego nie wyjasnia, sam bohater tez tego nie wyjasnia bo oddaje nieskoncszone notatki. Jak uwazacie? Zapraszam do dyskusji...wszystkich poza Bill'em bo to jakis popapraniec