Boyer zachywcił mnie już w Mayerlingu z 1936 roku. Tutaj wraz z Dietrich tworzą wspaniałą kreacje. Film dotyka uniwersalnych problemów: wiary, przeznaczenia, miłości. Zdjęcia I scenografia są po prostu przepiękne a klimat filmu urzekający - bardzo intymny i nostalgiczny. Oskar w pełni zasłużony - jak na te czasy film jest dopieszczony do granic możliwości. No i oczy głównych postaci - w nich rozgrywa się całość akcji. Film trochę zapomniany - ale dla mnie ma niepowtarzalny urok, styl i klasę. Polecam zwłaszcza miłośnikom klasyki i fanom Boyera.