spoilery
Pamiętacie tę japońską industrialną apokalipsę od Tsukamoto? film kończy się powstaniem metalowego monstrum ruszającego na podbój świata w rytm poklatkowej animacji. I właśnie tak by jego podróż wyglądała jak to przedstawił Rybczyński w swoim genialnym filmiku. Metaliczne dźwięki, brutalny sposób działania, niesamowita prędkość i śmierć setek ludzi stojących na drodze mechanicznego potwora.
Brzydki chłop idzie przez jakąś wieś i trzęsie kamerą (wprawdzie, jak się przyjrzeć to widać że to montaż poklatkowy), a że jest brzydki to ilekroć go ktoś zobaczy, to drze ryja. Nieciekawy filmik.
Prosty i fenomenalny pomysł. Początkowo sądziłem, że film powstał jako wrażenie po "Tetsuo", ale okazało się, że jesteśmy szybsi od Japończyków aż o 15 lat.
Ogląda się jak w transie. Jak odczytać ten filmik? Może w ten sposób: ludzkość ciągle gna dokądś, prze coraz szybciej, nierzadko bez celu i często po trupach. Po drodze przestaje liczyć się człowiek (ciągłe krzyki przy spotkaniu kolejnej osoby), a szaleńczy bieg naprzód staje się celem samym w sobie. Bezsensowny bieg (wyścig szczurów) kończy się jak wszystko inne - śmiercią (często autodestrukcyjną, jak w filmie).
Można odczytać jeszcze inaczej i zastanowić się, skąd te metaliczne dźwięki na przykład przy przechodzeniu przez tory. Ale to zostawiam już innym, bo pora późna (ale se wymówkę znalazłem ;p).
Warto!