Nie mam pojęcia czemu tak wielu uważa tą część za słabą. Fakt - klimat troszeczkę różni się od tego w poprzednich dwóch częściach,ale wciąż to ten sam Godfather!
W końcu kręcono go po poważnej przerwie. Na prawdę udane zwieńczenie najlepszej trylogii w dziejach kina.
Postać Michaela Corleone zapisuję do moich ulubionych bohaterów filmowych.Swoją drogą szkoda,że nie było więcej Brando w Ojcu.Za każdym razem gdy pojawiał się na ekranie aż dreszcze przechodziły ;)
PS. To co się dzieje z Ojcem Chrzestnym w rankingu filmwebowym to istna masakra.... Widać ile tu trolli i paranoi.
Pzdr.