Zdecydowanie najnudniejsza część trylogii, o słabo przemyślanej fabule i akcji. Jednak
wciąż opowiada ona o fikcyjnej rodzinie Corleone, co zadecydowało o mojej subiektywnej
ocenie. Ogółem akcja filmu była po prostu naciągana, jednak film miewał dość znaczące
przebłyski. Zwłaszcza końcówka bardzo trzymała w napięciu, a pod koniec bardzo
wzruszała. Reasumując - przeciętnego, zwykłego widza, film ten może po prostu zanudzić,
jednak ja, jako wielki fan książki i trylogii filmowej, nie zawiodłem się ;)
Najnudniejsza? To dwójka była najnudniejsza. Pierwsza cząść OC to jeden z najlepszych filmów jakie widziałem, później dałbym trójkę, ale dwójka najmniej mi się podobała, ale to i tak świetny film i 10/10
to była moja subiektywna opinia, chociaż może i macie racje... w każdym bądź razie 2 i 3, jedynce się nie równa ; )
Ja tam się zgadzam. Trójce zabrakło tego "czegoś". Nie jest może nudna, ale zdecydowanie najgorsza z całej trylogii (co nie znaczy, że słaba). Jedynka była rewelacyjna, dwójka świetna, a trójka bardzo dobra. Takie jest zdanie moje i wielu moich znajomych.
Dla mnie to było wspaniałe zakończenie. Jakby się przyjrzeć dokładnie, to wszystko przypominało mi jego ojca. Jednak nie wzbudził we mnie ciekawości jego syn, gdyż wiem, że czasy "Ojca Chrzestnego" minęły, nie mogę się spodziewać takiego ciekawego, ale trudnego życia po Anthony'm. Michael był ostatnim takim człowiekiem tej rodziny, sam ją zbudował i był jej ostatnim członkiem, który wywierał takie wrażenie na reszcie. Bardzo podobało mi się podsumowanie życia poprzez...taniec. Widać było też artyzm poprzez wykorzystanie sztuki w operze. To było coś pięknego ; ). A śmierć? No cóż, nie wyobrażałem sobie tego inaczej. Krótko mówiąc, Michael to cały Vito.
Trójka zdecydowanie mi wystarcza i nie chcę żadnych dodatków. Piękna trylogia, podziwiam wszystkich, którzy się zaangażowali do zrobienia tych filmów,szczególnie Al'a Pacino.