Ojciec chrzestny III

The Godfather: Part III
1990
7,9 186 tys. ocen
7,9 10 1 186255
6,9 44 krytyków
Ojciec chrzestny III
powrót do forum filmu Ojciec chrzestny III

Wiadomo jak kończy się Ojciec chrzestny 2. Widzimy Michaela Corleone jako zepsutego, ewidentnie złego człowieka, w dodatku bratobójcę. Jakież było więc moje zdziwienie, gdy w trzeciej części jest on szanowanym obywatelem, kochającym ojcem, który troszczy się o córkę niczym Don Vito i w dodatku katolikiem, zadającym się z Watykanem. No wszystko elegancko, ale czemu nie ma żadnego wyjaśnienia, jak do tego doszło? Ja rozumiem, że ludzie na starość się zmieniają, ale jak ogląda się te filmy po sobie, to jakoś ciężko w tę zmianę uwierzyć. Skoro Michael stał się takim łagodnym barankiem, niemal dobrym człowiekiem, to czy nie powinno go gryźć sumienie za śmierć brata? Brakuje mi tu zarysu psychologicznego, ciągu przyczynowo-skutkowego, ale zakończenie przynajmniej jest takie, jakie powinno być.

ocenił(a) film na 9
lew890

Też właśnie przed chwilą zakończyłem oglądanie trylogii "ojca Chrzestnego". Jak pokazała nam część 2 bycie "zepsutym, ewidentnie złym człowiekiem", nie przeszkadza w byciu szanowanym. Przecież proces (cz2) przeciwko Michaelowi został umorzony, wszystkie zarzuty oddalone, a Don mógł spokojnie zając się swoimi sprawami. Poza tym z wydarzeń i dialogów możemy się dużo dowiedzieć na ten temat: Corleone sprzedał wszystkie kasyna, zerwał z działalnością hazardową, i zajął się drogą do legalnego działania. Dlatego mnie nie dziwi ten przeskok. Druga rzecz, z którą nie mogę się zgodzić, to ów brakujący zarys psychologiczny. Czy spowiedź i płacz podczas niej (przypomniała mi się wtedy scena z cz1 czy 2, kiedy Michael krzyczał na Freda, kiedy ten zaczął się mazgać pod wpływem swoich problemów), czy krzyki podczas udaru "Fredo, Fredo" nie ujawniają gryzącego sumienia?

Poza tym część ostatnia rzuca trochę światła na wydarzenia części drugiej. Nie chciałem dać wiary w przeobrażenie Michaela, bohatera wojennego, człowieka, który nigdy nie chciał kierować rodziną jak don Vito, który stara się zlegalizować działalność Corleone, który staje się złym, zepsutym człowiekiem. Po tej części oczekiwałem raczej filmu a'la Scarface, co mi się bardzo nie podobało. Na szczęście w ostatniej odsłonie jest zwrot o 180 stopni i (chyba) wszystko się wyjaśnia.

ocenił(a) film na 7
sailman_wit

Niby masz rację ale i tak, po trzeciej części czułem pewien niedosyt. Może trochę przesadziłem, co nie zmienia faktu, że w "trójce" zachowanie Michaela zostało trochę wyolbrzymione w drugą stronę. Ojciec chrzestny 3 stanowi dla mnie bardziej ciekawostkę, taki bonus, niż kontynuację z prawdziwego zdarzenia arcydzieł, jakimi były części wcześniejsze. Może po prostu Coppola za późno się za ten film zabrał i nie czuć już tego klimatu, co w poprzednich odsłonach.
Bardzo dziękuję za rozjaśnienie mi umysłu.
Pozdrawiam!

lew890

W dwójce bodajże padło słynne zdanie: "za pięć lat będziemy działać całkowicie legalnie". Co prawda starania Michaela zostały zrealizowane trochę później, niż za pięć lat, ale cały czas do tego dążył.

ocenił(a) film na 9
lew890

Michael nigdy nie zyskał szacunku jakiego by pragnął, jak jego ojciec czy też Don Tomassino, co mówi zresztą nad jego grobem; umiera samotnie. A co do jego łagodnego obejścia, wydaje mi się, że potrafił po prostu dobrze tłamsić w sobie uczucia.

ocenił(a) film na 8
lew890

lwie890, pozwól, że ja Ci wyjaśnię parę rzeczy:

Michael Corleone zaczął mięknąć jak dla mnie dopiero przy scenie spowiedzi, a generalnie jeszcze na początku filmu wcale nie był taki dobry - ukazana była mistrzowska obłuda, coś jak końcówka pierwszej części, kiedy to jednocześnie był na Chrzcie i przysięgał że wyrzeka się i zła i dosłownie w tym samym czasie jego ludzie przeprowadzali akcję wymordowania szefów pozostałych gangów. Właściwie nie jest to obłuda sensu stricte jak u naszych rodowitych Katolików, to jest coś dużo bardziej perfidnego - coś co dzieje się np w polityce.
Działał już legalnie i chciał zupełnie zerwać z przeszłością ale to było zapowiadane już w pierwszej części.

Żadnym prawdziwym Katolikiem to on nie jest a jego kontakty z Watykanem to czysta polityka i interesy.

Generalnie wartości rodzinne były podkreślane przez całą trylogię (morderstwo brata jedyny wyjątek) i nie powinno nikogo dziwić, że był troskliwym ojcem.

Właściwie to czy obejrzałeś cały film, czy może przysnąłeś w trakcie?

użytkownik usunięty
salvorin

Przysnął.

ocenił(a) film na 9

Bankowo przysnął, rozpedził się z opinią i napisał to w taki sposób jakby oglądał zwiastun a nie film... O.o

ocenił(a) film na 8
ksg666

Albo jest bardzo młody, myśli prosto i stereotypowo. Dla niego "szanowany obywatel i kochający ojciec" stoi w całkowitej sprzeczności z "ewidentnie zły człowiek, bratobójca" i film mu trochę namieszał w głowie :)