Najbardziej mroczna ze wszystkich części, jakby mroczą przeszłość. Nie zgadzam się z padającymi
tu zarzutami, że Michael jest mało posągowy. Według mnie to naturalna ewolucja Michaela. Po tym
co zrobił, po rozwodzie, po, jak się okazuje-utracie dzieci-nie ma już w nim tej buty. Spokój,
zmęczenie, wyrzuty Go dręczące, wpływają na jego samopoczucie. No i nie oszukujmy się-wiek.
Vincent-kopia ojca. Porywczy, pełen młodzieńczej pewności siebie. Jedno, co mi się tylko nie
chciało poskładać, to brak czujności Michaela-powierzył swoje bezpieczeństwo takiemu
"szczawiowi". No ale cóż - lata nie te, czujność nie ta, a także brak tej niezłomności, która pozwoliła
mu zajść tak daleko. Okazało się, że nie da się wycofać z tego życia, zmienić zasady, odpuścić.