Trzecia część znacznie różni się od pozostałych, jak to już powiedziano w innych komentarzach skupia się na przeżyciach Michaela. Zatem to nie jest wada, że nie jest to tak gangsterski film jak pozostałe części. Mnie ujal klimatem, w szczególności Sycylia i finałowa scena w Operze - ta muzyka i ujęcia, symbolika gestów dziejących się na scenie i w filmie. Naprawde wow. Choć Nowy Jork też był super z muzyką, tańcem, śpiewem, procesją. No i gra aktorska, zaimponował Garcia, idealna w roli i bardzo wartosciowa dla filmu była Shire, Pacino może nie tyle gorzej, co inaczej, nie był twardzielem i trzeba było się troche przestawić, szczególnie po bezlitosnym obliczu w 2 części.
Doceniam więc przede wszystkim walory artystyczne, sama, nie do końca zrozumiala fabula schodzi dla mnie na dalszy plan. Plus też za trzymanie widza do końca w napięciu i ciekawe zakończenie.
Tak że podsumowując to była uczta dla koneserów, nikt już nie robi takich filmów.