uwielbiam dwie pierwsze części ojca chrzestnego ale ten film mnie drażni. najbardziej ,,martwią'' mnie mary i vincent. postacie są sztuczne. wkurwia mnie scena w ktorej zasa zrobił zamach na komisję. w rzeczywiestosci takie coś byloby nie mozliwe. facet mialby przerabane. myslalem ze coppola ma jakieś pojęcie o mafijnym podziemiu ale widze ze mario był mózgiem.
AEQUITAS 11 sierpnia 2007 11:55 Ten film mnie drażni
"uwielbiam dwie pierwsze części ojca chrzestnego ale ten film mnie drażni. najbardziej ,,martwią'' mnie mary i vincent. postacie są sztuczne. wkurwia mnie scena w ktorej zasa zrobił zamach na komisję. w rzeczywiestosci takie coś byloby nie mozliwe. facet mialby przerabane. myslalem ze coppola ma jakieś pojęcie o mafijnym podziemiu ale widze ze mario był mózgiem".
bez synsu...a ty masz z tego co widac masz pojecie o filmie jak dziewica o sexie....pozdrawiam...
Dobra to ze ktos wyrazil swoje zdanie to odrazu znaczy ze sie nie zna itp ? napisal ze 1 i 2 byly swietne w sumie tez tak uwazam ; p ze 1>2>3
dobra szanuje jego zdanie,ale nie musi obrazac rezysera rzucajac textami w stylu "myslalem ze coppola ma jakieś pojęcie o mafijnym podziemiu ale..."
a Twojego postu wogole od polowy nie qmam...
nie o Twoj post mi chodzilo tylko "briteki"...a mozesz rzucic kilka sensownych argumentow dlaczego Ci aktorzy sa wg.Ciebie żałosni???
AEQUITAS - Zasa nie zrobil tego sam. Pomagal mu Don Lucesi, ktory mial ogromną władzę. Z litości juz nic nie bede mowil o Sofii, ale mysle ze Andy Garcia nie byl sztuczny, swietnie zagrał syna Sonniego, takiego porywczy maczo :P Dopiero pod opieką Michaela Vincent stał się bardziej rozsądny.
PS sorki za moje poprzednie posty nie powinienen ich pisac =] Pozdro
Mi akurat Garcia nie przeszkadzał, ale ogólnie ta część Ojca chrzestnego nie trzyma tego samego poziomu co poprzednie. Nie ma już tego klimatu i tylko niektóre momenty przypominały, z jakim filmem mamy do czynienia. Wątek kościelny też nie do końca mnie przekonał. W porównaniu z I i II wypada poprostu słabo.
Przeciez to jest wiadome i stalo sie wlasciwie regulą,ze czym dalej brnąc w Sequele to film bedzie gorszy....Wg. mojej jak najbardziey obiektywnej oceny Andy wypadl naprawde dobrze tak samo zresztą jak i Sofia Coppola wpadła na duż plus....KTOS MOŻĘ SĄDZIĆ INACZEJ...jednak to w zaden sposob nie usprawiedliwia autora tematu i nie daje mu prawa najezdzac na takiego rezysera jak FF Coppola - wszak nawet nie wypada tego robić
AEQUITAS 11 sierpnia 2007 14:50
Domyslam sie ze przez to mam rozumowac i odbierac Twoj sposob pojmowania filmu w taki sposob,iż jest on dennym,komercyjnym shitem - gniotem ((Jakichkolwiek epitetów by tutaj nie użył)) zrobionym tylko i wyłącznie dla zysku, natomiast sam pan Coppola jest teraz zupelnie wypalony,skończony jako reżyser i gdyby mial za grosz honoru i godności powiniem odpuscic sobie nakrecenie tego obrazu - czego jednak nie zrobil poniewaz jest on tak wielkim materialistą, taką swinią - ktora to mysli o swoich pienieznych korzysciach, nie liczac sie przy tym z nikim, czy to bedzie widz czy też krytyk......
Takie zaszufladkowanie Coppoli i błędny tok myslenia ze film został nakrecony tylko i wyłącznie po to, aby nachapac jak najwiecej "mamony" ((cyt. "a wiecie o tym że film jest robiony tylko dla kasy?")) jest w moich oczach zła oceną tego dziela jak i samego tworcy........
....pozdrawiam...
Andy Garcia niczym się nie wyróżnia(jak tu go porównać z Alem z 'jedynki' czy z DeNiro z 'dwójki'), ale nie tyle Garcia najbardziej wkurza w tym filmie ile sama postać Vincenta, porywczego macho, bękarta który robi furorę w rodzinie, głupie. Oczywiście Sofia Coppola jest dwa razy jeszcze gorsza(jaka szkoda, że nie wyszło z Winoną Ryder ;/
Na minus też afery kościelne czy helikopter Zasy.
Co jeszcze: to, że wnuk Vita jest jakimś za przeproszeniem maminsynkiem-tenorem, że Corleone ma być jednym z najbogatszych ludzi świata przez aferę z papieżem, czy wątek miłosny kuzynów etc, etc.
Dla mnie film nie jest wcale taki zły jak wynika z tej wypowiedzi(całe 8/10 ;>), ale w jednym szeregu z I i II drugą częścią w życiu nie można go stawiać.
Do tego przekręty z faktami: akcja w 1979, podczas gdy Paweł VI i JPI zmarli już w 1978, kardynał Lamberto który został papieżem jest fikcyjny itp. Oczywiście chodzi o to żeby nie było konfliktu z Kościołem, ale to na pewno kolejny minus tego filmu.
Generalnie po prostu nie przypadło mi do gustu takie denerwujące z jednej i naiwne z drugiej strony zakończenie serii "The Godfather". Natomiast nic mnie nie obchodzi, że komuś innemu się podobało albo nie, to przecież nie moja sprawa.
Oczywiście też można byłoby odbierać film trochę inaczej(czyt. bardziej pozytywnie) gdyby był o jakichś innych gangsterach. A nie o Corleone.
Jak dla mnie II część w niczym nie ustępuje I, więc po co tak uogólniać ("Przeciez to jest wiadome i stalo sie wlasciwie regulą,ze czym dalej brnąc w Sequele to film bedzie gorszy").
Byc moze masz racje kazdy inczej ocenia film i kazdemu co innego sie w nim podoba ale w sumie prawda im wiecej czesci filmu tym kazda pozniejsza jest gorsza I i II to arcydziela III nie ma juz tego klimatu i chyba nie bez powodu jest 53# w rankingu a I i II w top5 =) sorki za bledy i brak znakow interpukcyjnych ale jestem strasznie zmeczony;p pozdrawiam
Co za głupie pytanie ;P
Ten Twój z 15.23 to odpowiedź na post AEQUITAS z 14.50
Ten wyżej to odpowiedź na mój z 0.19
A ten mój to odpowiedź na Twoje głupie pytanie ;P
etc, etc...
pzdf
Według mnie zaś trzecia część trzyma fason, choć wątek z zabójstwem papieża Jana Pawła I i cały wątek kościelny jest zupełnie do odstrzału. Nie uważam też aby Andy Garcia zagrał źle. Bardzo za to podobała mi się ostatnia scena- Michael przypominający sobie taniec z córką, Kay, a potem nagle osuwa się na ziemię- wyglądało to tak jakby to wszystko co dzieje się w I i II części Michael przypominał sobie tuż przed śmiercią. Ja lubię takie reminescencje.
ten film jest bardzo dobry, tylko nie jako kontynuacja ojca chrzestnego, gdyby pozmieniac nazwiska, odlaczyc go i nie porównywac z O.C 1 i 2 to napewno wszystkim by sie podobal
ten film jest bardzo dobry, tylko nie jako kontynuacja ojca chrzestnego, gdyby pozmieniac nazwiska, odlaczyc go i nie porównywac z O.C 1 i 2 to napewno wszystkim by sie podobal
Dla wiekszosci byl on dobrym ((pomijajac pewne niedociagniecia))zwienczenniem calej serii "The Godfater"....Btw. gdyby tak zrobic jak mowisz wyszedl by nam jakis "gniot" - a nie dobry film...
Gówno prawda :P
Wtedy faktycznie byłby dobry film jak mówi johnnie. Ale jako zakończenie dla takiej klasyki jak dwie pierwsze: denerwujące, irytujące, wkurzające, naiwne etc, etc... niektóre elementy w filme ;P
Ale az kapie ambicja z tego Twojego postu...zapewne Ty napisalbys lepszy scenariusz i lepiej go wyrezyserowal niz pabnowiePuzo i Copolla....Wierze takze gleboko w to ze i za role samego Michaela otrzymalbys Oscara
Widzisz nie masz wlasnych argumentów za pomoca ktorys moglbys tutaj ze prowadzic ze mna debate na temat,dlaczego niby taki film bylby lepszy,niz ten ktory został jush nakrecony przez FF Cpolle...to tesh wlasnie dlatego uciekasz spac....
Btw...pozdrawiam i dobranoc...
Primo. Nie kręci mnie pseudodyskusja z ignorantami(wybacz inaczej nie mogę wytłumaczyć powyższego komentarza).
"Ty napisalbys lepszy scenariusz i lepiej go wyrezyserowal niz pabnowiePuzo i Copolla....Wierze takze gleboko w to ze i za role samego Michaela otrzymalbys Oscara"
Czy ja napisałem złe słowo o tych panach? Przecież jest jak wół, że to dobry film tak w pierwszym jak i ostatnim moim poście. Tyle tylko, że nie w jednym szeregu z prawdziwym 'Ojcem Chrzestnym', czyli The Godfather i The Godfather: Part II.
Secundo. Dlaczego film jako kontynuacja "Ojca..." nie jest doskonały napisałem już na samym początku.
Popracuj na gramatyka,bo zalecialo mi tutaj słabym włoskim......Pseudodyskusja to nie mój poziom,totez ja tylko pragnalbym poznac Twoj pokazny "magazynek" argumentów, które to moglyby mnie przekonac,ze gdyby 3 nie nakrecono jako kontynuacji "The Godfather" powstalby z niej duzo lepszy, calkowicie odrebny film.....
To Ty musisz popracować nad ortografią, literówkami i interpunkcją(po jej znakach należy użyć spacji).
Poza tym nie czytasz uważnie dziwiąc się, że nie biorę Cię za poważnego gościa. Nie tyle byłby dużo lepszy(technicznie, aktorsko czy coś tam) ale przynajmniej pewne elementy nie byłyby denerwujące. To jest napisane bardzo klarownie, podobnie jak mój pierwszy post którego nawet nie chce Ci się przeczytać. Inaczej po co ciągle chciałbyś ode mnie nowych argumentów. Ile można się powtarzać. Pierw powinieneś odnieść się do wcześniejszych zdań by dalej pociągnąć dyskusję.
Jak Cię interesuje co więcej myślę o tym filmie odsyłam na blog gdzie znajdziesz dłuższą notkę. Nie zamierzam, jak też już pisałem wyżej przekonywać Cię do niczego w tej pseudo - póki co - dyskusji. Nie obchodzi mnie co o nim myślisz i jak go oceniasz, Twoja sprawa.
Wszystkiego dobrego i dużo.