Niestety, ale trzecia część losów rodziny Corleone jest zdecydowanie najsłabiej
przedstawiona. Przede wszystkim fabuła - naiwna i po części - śmieszna. Najwyższe szczebla
władzy watykańskiej związane w sprawy, jakby nie patrzeć - byłego gangstera; samo to budzi
pewną niedorzeczność. Szkoda, że Coppola w taki sposób przedstawił ostatni akt tej
wspaniałej trylogii. Zdecydowanie mamy za dużo sekwencji w filmie które nie odpowiadają
duchowi i sposobie ukazania " Ojca chrzestnego ". Momentami robił się za bardzo "
amerykański ". Brakuje tego niepowtarzalnego klimatu z którym mieliśmy do czynienia w
obrazach Coppoli lat 70-tych. Zawiódł - po części - scenariusz. No ale ma to związek ze średnią
fabułą co sprawia, że scenarzyści przecudowali ze sposobem narracji. Al Pacino - pomimo
jego wielkiego talentu aktorskiego - wypada słabiej aniżeli w dwóch poprzednich wcieleniach
Michaela Corleone, co nie oznacza, że zawiódł. Zabrakło tylko tego czegoś w jego kreacji. Film
ma jednak też wiele pozytywów - dobrze zrobiony technicznie, mający tzw. momenty, z dobrą
grą aktorską ( wysuwa sie tutaj na pierwsz plan Andy Garcia ). Reasumując - film jest niezły,
momentami dobry, ale wyraźnie odbiegający od swoich dwóch wielkich poprzedników