przede wszystkimi brakuje mu klimatu wczesniejszych filmow,ogolne wraznie psuje drewniana do bolu sofia coppola,niepotrzebne sa tez watki watykanskie (zalatują sztucznością),ale ciezko jest mi sie ustosunkowac do kazdej czesci z osobna,bo "ojciec chrzestny" zrobil na mnie wrazenie jako trylogia i podziwiam go jako calosc,a nie jako 3 oddzielne filmy.
Rzeczywiście na początku brakowało klimatu z poprzednich części, wiadomo, nie te czasy, mejsce. Ale pojawił się on gdy akcja toczyła się na Sycylii. A koniec taki bardzo smutny...
Trzecia czesc moze sie mniej podobac ale jest nieodlaczna czescia trylogii i zakonczeniem ktory nadaje jej ogolny sens. Jak to powiedzial Darth Vader w Gwiezdnych Wojnach "Gdy raz wejdziesz na ciemna strona mocy na zawsze zdominuje ona Twoje przeznaczenie" ;). Trzecia czesc pokazuje ze kto raz wstapil na droge przestepstwa i nieuczciwosci nie bedzie w stanie z niej zawrocic. Michael mimo prob nie byl w stanie odciac sie od nielegalnych interesow, od swoich starych znajomosci. To bylo jak przeznaczenie, z ktorym nie mozna wygrac.