Jakis gosciu o IQ ponizej setki moze stwierdzic po kilku minutach - 'Co to za syfiasty film o jakichs serbskich bieduchach, w dodatku bez efektow specjalnych??'. Otoz to jest jeden z pierwszych tytulow Kosturicy, i od razu nagrodzony Zlota Palma w Cannes. O czym opowiada? O wielu rzeczach. Na pewno i o wplywie zaklamanego systemu sowieckiego na zycie rodziny swiezo po zakonczeniu II wojny. O braku zrozumienia miedzy mezem a zona, lecz przede wszystkim - jak sadze, o marzycielskim synu tychze dwojga. Czym maja byc lunatyczne wypady Mirki w srodku nocy? Czy jest to wyraz buntu wobec swiata, ktory go otacza? Czy w ten sposob dzieciak chce zaobsorbowac wszystkich i skupic na sobie uwage? No i czy czeka go swietlana przyszlosc w kraju, w ktorym demokracji po nim dlugo juz nie bylo?
Znajac Kosturice z nieszablonowych, szalonych filmow jak 'Arizona Dream' i 'Underground', spodziewalem sie wiecej przewrotnosci, wiecej czarnego humoru i szalonych pomyslow narracyjnych. Tymczasem 'Tata w podrozy sluzbowej' to dosc gorzka historia o dziecinstwie, typowym czy nie, wypada ocenic samemu. Bo czy bycie dzieckiem moze byc typowe w bardzo nietypowych, nie znoszacych sprzeciwu warunkach spoleczno-politycznych? Kosturica jednak pokazuje swiatelko w tunelu; marzenia sa czyms niezbednym do zycia i miec je warto, wrecz trzeba. I ze bycie dzieckiem to dar, po ktorym nastepuje juz tylko zwrot ku nieuchronnej walce z losem.