Po niezbyt udanym debiucie reżyserskim oraz "Więzieniu", Bergman (na szczęście!) decyduje się na dalszą przygodę z filmami.
"Okręt do Indii", w mojej ocenie jest najlepszym z wcześniejszych (lata 40) dokonań szweda.
Najbardziej podobał mi się konflikt ojciec-syn, który niejednokrotnie będzie poruszany w późniejszych dziełach Bergmana.
Statek jest miejscem, gdzie ojciec wprowadza żelazną dyscyplinę wobec garbatego Johannesa. Napawa go możliwość poniżenia syna na oczach młodej kochanki oraz matki, która sparaliżowana strachem przed mężem trzyma jego stronę. Momentami film jest zbyt melodramatyczny, ale ogólnie warto się z nim zapoznać.