Moim zdaniem to najsłabsza część Omena. Zacznijmy od tego, że podobnie jak dwójka, jest pozbawiony tego znakomitego klimatu znanego z oryginału. Prawdę mówiąc nie ma za wielu scen podwyższonego napięcia. Okazuje się, że najbardziej straszył 5-letni dzieciak. Dorosły Antychryst przedstawiony w tej części nie wywołuje jakiegokolwiek lęku u widza, ani w zachowaniu ani w swych działaniach, a przynajmniej w moim odczuciu. Zupełnie nie przypadła mi kreacja głównego bohatera w tym filmie. Cieszy fakt, że Sam Neill zagrał tą rolę mimo wszystko prawdopodobnie najlepiej jak potrafił. Jeśli chodzi o fabułę to jest ona troszkę naciągana. Z kolei od pewnego momentu robi się bardzo nudno. Wydawało by się, że oczekujemy już tylko na jakąś porywającą końcówkę, jak na "ostatnie starcie" przystało. Niestety tego też nie dostajemy. Na szczęście wciąż dostajemy bardzo dobrą muzykę od Jerry'ego Goldsmitha. Fani Omena mogą obejrzeć, lecz dla przeciętnego widza ten film może okazać się rozczarowaniem. Moja ocena: 5/10.
Potwierdzam.Słabiutka część ale dałam tą ocenę 10...
chociażby za tą kontynuację historii Damien'a i za cudną muzykę.
5-letni dzieciak najbardziej straszył.Potwierdzam,tak jak już to wcześniej zresztą pisałam.;)
Dorosły Damien faktycznie nie przerażał w ogóle...Hah ale nie był taki zły,
chociaż w sumie mogli kogoś innego dopasować do tej roli.Nie wiem kogo zresztą
mogłabym widzieć w niej.^^''
''Cieszy fakt, że Sam Neill zagrał tą rolę mimo wszystko prawdopodobnie najlepiej jak potrafił.''
Bo zagrał bardzo dobrze.Nie sztucznie,nie bez emocji-tylko rewelacyjnie.;)
Chyba najbardziej wczuł się.Warto wspomnieć chociażby scenę kiedy modli się do swojego ojca (szatana)
w tym swoim prywatnym azylu.Ile tu wczucia i emocji musiał z siebie wdać..To się nazywa poświęcenie.
A wyszło mu to znakomicie moim,szanownym zdaniem! Fabuła..hmm..może i naciągana..ale
da się jakoś przeżyć..Brak tych akcji,tego całego napięcia,grozy,strachu (ah jedynka..) a szkoda,szkoda.
No właśnie-zakończenie mogli dać nieco lepsze (?). O tak,muzyka.Niezwykła i niesamowita jak zawsze.
Moim zdaniem trójka była zdecydowanie lepsza od czwórki (chociaż to już inna historia) ;p.
Ta część jest bardzo słaba pod względem fabuły, ale nie mogłam się powstrzymać i musiałam dać temu filmowi 7/10. W końcu to historia Damiena:-) No i była tam taka scena, która ciągle stoi mi przed oczami - zakrwawione palce mnichów zza tej kraty. Brrr... buried alive.
Słaba-cóż każdy tak uważa...też miałam co prawda dać niską ocenę ale w
końcu postanowiłam dać 10 ze względu iż to cała trylogia opowiedziana w ciekawy sposób.
Mały Damien,nie znający swojego przeznaczenia,dorastający nastolatek, który
przeżywa to wszystko oraz dorosły mężczyzna,uświadomiony o swoim złym celu..hmm..
(chociaż szkoda,że zakończenie takie dość marne)
I zabili go tylko jednym sztyletem:-( Ciekawe jak? Widać, że nie mieli na to pomysłu.
Można było zauważyć iż wystarczył tylko jeden sztylet Megiddo
aby uśmiercić Damien'a na poświęconej i świętej ziemi ;]
Spoiler: Damien potem odradza się no i jego duch istnieje..
(oczywiście Tu kłania się Omen czwórka ;))
W książce rodzi mu się syn, a nie córka, no i ma tam on 17 lat. Ale to była bardziej komedia niż horror. Te plakaty Stalina i Hitlera w jego pokoju... jak do tego doszłam, to nie wiedziałam, czy się śmiać, czy płakać;>
A o co chodziło z tym dzieckiem Deane'a? Barbara zobaczyła jego spalone szczątki ale zaraz później dziecko znów było normalne, później jak Dean wchodzi do mieszkania spogląda na dziecko i przeraźliwie wyje. Czy to dziecko było naprawdę "zwęglone" czy to tylko diabelska iluzja?
A tak a propos dziecka. To Jezus chyba tak naprawdę nie narodził się ponownie jako dziecko, tylko to była podpucha ojca DeCarlo mająca na celu wywabienie Damiena z ukrycia, mam rację?
O co chodziło z tym dzieckiem to jeszcze nie wiem - książkę posiadam, ale jeszcze jej nie przeczytałam. Jeśli chodzi o Jezusa, to De Carlo mówi w czwartej części, że wie gdzie on jest i że widział go w ludzkiej postaci. No, ale naturalnie film rządzi się swoimi prawami.