Najbardziej mnie śmieszy, że w Polsce ew. bojkot takiego filmu jest klasyfikowany jako zachowanie "nieświatowe" lub "burackie" i w zasadzie niemożliwy do przeprowadzenia. Jestem ciekawy jak inni zareagowali by w podobnej sytuacji. Większość mądrych narodów (żydowski także, a może nawet przede wszystkim) posiada całe, ogromne centra lobbujące na rzecz dobrego imienia i pilnujące aby ich naród nie był szkalowany, a historia nie była przekłamywana. Organizują się w bardzo przemyślany sposób, potrafią wywierać realny nacisk, potrafią wygrać sprawę o swoje dobre imię.

A Polacy? Wstydzą się swojego patriotyzmu, uważają, że światowość polega na kosmopolityzmie i nie wychylaniu się zza szeregu, że każdy kto kocha swoja ojczyznę to zaraz moher lub inny fanatyczny pisowiec. Otóż nie proszę państwa w każdym normalnym kraju społeczność obywatelska oburzona tym obrazem zorganizowałaby się w jakąś konkretną akcję i wywierała skuteczny nacisk na wszelkie możliwe instytucje i instancje. A u nas - jedni krzykacze przekrzykują drugich i nic z tego nie wynika. Dusimy się we własnym sosie zamiast podjąć realne dzianie. Ilu z was napisało w tej sprawie maila do dystrybutora? Ilu z was zadzwoniło do telewizji lub choćby napisało maila do lokalnej (a nawet ogólnopolskiej) rozgłośni czy gazety? Paradoksalnie jedyne środowisko, które potrafiło się jakoś poważniej zmobilizować to kółko moherowe. Smutne ale prawdziwe. A mnie jest po prostu trochę wstyd bo naród który nie szanuje się sam, nie powinien oczekiwać szacunku od innych.