Pomijając już to, że obiektywnie rzecz biorąc film był zwyczajnie słaby i trochę się wynudziłem, pomijając już to o co się braci Bielskich oskarża (kto poszpera ten znajdzie), to jest kilka faktów, które po prostu kompromitują film w warstwie merytorycznej.
1. Przedwojenny Nowogródek przedstawiony jest jako miasto całkowicie rosyjskie - tym czasem było to miasto typowo Żydowskie z silną domieszką żywiołu polskiego gdzie językiem dominującym był oczywiście polski (i nawet Rosjanie to wiedzieli bo zrzucali ulotki propagandowe na tych obszarach po polsku, nie po rosyjsku). Całe tereny na, których dzieje się akcja to przedwojenna Polska (o czym też z filmu się nie dowiemy). Jedyny polski akcent to tabliczka na szyi polskiego gospodarza zamordowanego przez niemieckich pomagierów (czyżby tutaj reżyser właśnie znalazł miejsce dla Polaków, no cóż... czemu nie?).
2. Sam Tuvia Bielski bardzo słabo znał rosyjski. Jego językiem ojczystym był polski. Był on też kapralem Wojska Polskiego i tam właśnie nabrał doświadczenia, które później pozwoliło mu na zorganizowanie oddziału o czym w filmie oczywiście ani słowa (co bardziej spostrzegawczy zauważyli jednak, że pod koniec filmu, na starej fotografii jest on przedstawiony właśnie w polskim mundurze).
3. Na tamtych obszarach działała polska samoobrona i polskie podziemne odziały. Dziwnym trafem w filmie tego nie widać. Są tylko bohaterscy żydowscy bojownicy i dzielna rosyjska partyzantka.
4. Większość oddziałów partyzanckich z tamtych lat to zwyczajni leśni bandyci, którzy dla ludności cywilnej byli podobnym (a często nawet gorszym zagrożeniem niż oficjalny okupant). I żeby było jasne nie chcę nikogo wybielać bo polska partyzantka wcale nie była na tym polu lepsza (wiem to z relacji babci, która mi mówiła, że najgorsze co mogło spotkać gospodarstwo to odwiedziny partyzantów, nie dość, że nakradli, a często pobili to jeszcze potem Niemcy mścili się na cywilach).
5. No i najważniejsze - Bielscy po cichu prowadzili swoje leśne miasteczko i ani razu nie walczyli z Niemcami. Jedyne utarczki na ich koncie to walki z wieśniakami (a jak to jest na filmie to pewnie się domyślacie albo już widzieliście). Ich główną domeną było załatwianie sobie żarcia, łupów zapewniających egzystencję i oporządzanie rosyjskich oddziałów partyzanckich (szycie im ubrań, naprawa broni, zaopatrzenie). Z przekazów historycznych wynika, że była to leśna wioska rzemieślnicza chodząca na pasku czerwonych ze sporą dozą autonomii.
Inne kontrowersję dotyczące "bohaterskich" braci Bielskich pozwolę sobie pominąć bo nie są jeszcze dostatecznie udokumentowane ale jak wiadomo IPN toczy w ich sprawie śledztwo o zbrodnie przeciw narodowi polskiemu (co pewnie od tak z powietrza się przecież nie wzięło).
Podsumowując - obraz ten jest hollywoodzką bajką dla naiwnych i mało dociekliwych i niczym więcej (a nie jak nam wmawia reżyser "historią prawdziwą") ale nawet pomijając ten żenujący aspekt - w warstwie czysto filmowej jest on po prostu przeciętny i co bardziej wymagający widz raczej się na nim wynudzi.
Swoją drogą podobne filmy powstają na Białorusi - ponoć furorę robi tam film (czy też raczej serial) wojenny o dzielnych braciach komunistach z NKWD i mordercach z AK. Jak widać punkt widzenia zależy zawsze od punktu siedzenia, a ja proponuję nie dać się zwariować i zwyczajnie na to dziadostwo odlać bo najlepsze co można zrobić to nie iść na takie coś kina. Choć jak znam naszą smutną rzeczywistość to wkrótce rozgorzeje ogólnonarodowa dyskusja i oburzenie, a ferment powstały w wyniku tego zrobi filmowi, który na to zupełnie nie zasługuje ogromną, darmową reklamę. ;)
zgadzam się w 100%. i jedna rzecz jest tutaj najbardziej irytująca, fakt, że film prezentowany jest jako "A TRUE STORY". nie wiem czy tego nie można gdzieś zaskarżyć, bo to jest jawne wprowadzanie klienta w błąd i ja nie zapłacę.
Podpisuję się pod tym postem.Właśnie obejrzałem ten pseudohistoryczny twór i jestem zażenowany.Mam nadzieję ,że IPN coś wskóra w tej sprawie i chociaż zacznie się jakaś dyskusja na temat tego filmu.Znając życie ten film pozostanie tak jak jest i etykietka "true story" z niego nie zniknie.A jeśli patrząc na ten film pod kątem rozrywki jako film to również nie urzeka mnie zbytnio.Jak wiadomo Hollywood to żydowskie poletko z antypolskim nastawieniem.Ten film to nieporozumienie jak wiele tego typu o II wojnie światowej. Niestety być może nigdy ludzie nie poznają jak naprawdę było. A największe tajemnice(niewygodne prawdy) pozostaną nimi albo obrócą się w "teorie spiskowe".
Pozdrawiam otwarte umysły.
Zgadzam sie ze wszystkim z zastrzezeniem ze 4 punkt jest trzeba doprecyzowac.
"polska partyzantka" to moga byc ak, gl , nsz, i cale mnostwo innych organziacji. Tak sie roznili ze walczyli ze soba a Ty je wrzucasz do jednego worka. No i jeszcze zalezy o jakim okresie mowimy. Nasuwa sie tez pytanie o stopien wspolpracy gospodarstwa z okupantem.
Mało się o tym mówi ale do partyzantki bardzo często szli jakbyśmy to dziś powiedzieli "zadymiarze i łobuzy" (ale nie chcę uogólniać bo oczywiście nie było tak zawsze), większa kulturka była w zorganizowanej konspiracji jaką było późniejsze AK. Chodziło tu też o odpowiedzialność. Taki dywersant z AK wiedział, że jak przesadzi z okrucieństwem lub ludność będzie się skarżyć gdzieś wyżej to może go czekać sąd wojenny i kula w łeb, a małe, leśne odziały partyzanckie często nie podlegały zupełnie nikomu albo kontrola ta była bardzo ograniczona. Rozpasanie w takich oddziałach często było na bardzo wysokim poziomie. I nie dziwota. Wyobraź sobie - wataha młodych chłopów z bronią, po całych dniach siedzi w lasach i tankuje bimber, idąc od czasu do czasu na wioskę po zaopatrzenie (jak to się ładnie mówi). A czy dana wioska współpracowała? Cóż - pod groźbą kuli w łeb to trudno nie współpracować, a mało które z takich watach bawiły się w kulturalne podchody. Niestety ale sporo przekazów historycznych świadczy o tym, że odział Bielskiego na tym polu wyglądał średnio pomnikowo (są przekazy o rozbojach, zabójstwach, gwałtach), no ale wiadomo - prawda czasu, prawda ekranu. ;)