Oto, co myślę o tym dziele. Zmarnowane dwie godziny z życia. Film jest okropnie nużący i męczący, pełen idiotycznych dialogów i scen, które KOMPLETNIE NIC nie znaczą, a tylko irytują. Niewątpliwie znajdzie się tu wielu kinowych "intelektualistów", którzy mają swoje niezwykle zawiłe teorie i interpretacje, ale ja uważam to dzieło za pozbawioną sensu papkę.
Lubię surrealistyczne filmy, lubię przemoc w kinie, ale oglądanie przez dwie godziny pieprzących bzdury i miotających się bez sensu bohaterów to nieco zbyt wiele, przynajmniej dla mnie. Może bym to jeszcze przełknął, gdyby ten film opowiadał jakąś historię, ale on niestety jest o niczym. Można sobie za to pooglądać krew, rzygi, odciętą głowę, zabójstwo butelką, głowę w kiblu, stosunek z wyrośniętą ośmiornicą i parę innych rarytasów, szkoda, że to kompletnie niczemu nie służy. Trzeba za to powiedzieć, że pani Adjani zagrała fenomenalnie, szkoda, że jej gra tonie w morzu gówna, którym wypełnione jest to dzieło. Muszę przyznać za to, że tytuł jest wprost idealny. Atmosfera obłędu przepełnia ten film, wszystko jest kompletnie obłąkane, niestety ten przesyt jest cholernie męczący. Co to właściwie ma być, horror?
Na pochwałę zasługują za to bardzo fajne zdjęcia i świetny plakat.
Aha, no i można sobie obadać cycki ślicznej Isabelle, co stanowi jeden z nielicznych atutów artystycznych tego "dzieła".
To jest sztuka, a nie film sensacyjny, w którym jest jasno określony wątek i oczekuje się jednej uzgodnionej interpretacji. Jeżeli film jest zbyt ciężkostrawny, to wystarczy wiedzieć, że Żuławski napisał do Opętania scenariusz w 10 dni, po opuszczeniu przez żonę i chęci popełnienia samobójstwa, i już wiadomo skąd się wzięło to, co wyraził poprzez ten film.
nic podobnego. Tak samo jakbyś sztuką nazwał księży pedofilii. Żuławski to płytki człowiek posługujący się niskimi pobudkami seksualnymi.
Bardziej go interesuje sama aktorka niż jej rola i stworzenie czegoś chociażby minimum sztuki.
Dialogi plan i wszytko w tym filmie i ogólnie u Żuławskiego jest tak płytkie, że aż szkoda słów.
Tak najłatwiej napisać. Powiedz może nam wobec tego, co takiego jest w tym filmie, co poruszyło czułą, artystyczną strunę w duszy takiego wielkiego znawcy kina, za jakiego się zapewne uważasz.
Chociaż jestem wielkim fanem trudnego kina i doceniam talent Żuławskiego, to jednak muszę się zgodzić z tą opinią. Niestety jest to gniot z ambicjami na intelektualne wyżyny. Brutalne i krwawe sceny niczemu tutaj nie służą, nie przekazują żadnej myśli, ani nawet nie tworzą napięcia. Film nudny, mdły i chory. Adjani rzeczywiście gra rewelacyjnie i tylko dlatego dałem 5/10.
Oczywiście, że przekazują i to bardzo wiele...I nawet nie musiałem ani linijki interpretacji skądkolwiek przeczytać by to wszystko dostrzec...
Dostrzec można wszystko i wszędzie, np. kosmitów w zbożu. Problem polega na tym, czy to rzeczywiście tam jest, czy to tylko nasze pobożne życzenia...
Dla mnie jakoś wszystko było czytelne...Doceniłem też manipulację formą i koncept tego, że każda główna postać była powiązana z drugą w jakiś uczuciowy sposób (ci detektywi byli homoseksualną parą, a reszta jest oczywista)...
No i spoko, po prostu nie widziałeś czegoś więcej w tym filmie i - nie zrozum źle - ja też na takie (i to cenione) filmy się natknąłem i żaden rodzaj uznania zewsząd nie zmienił moich poglądów na ich temat...Tylko nie podoba mi się to, że gnoisz ten film tak jakby nic nigdy w nim nie było dla nikogo...
Dałem 5/10 to chyba nie jest gnojenie? Ale film jest w mojej opinii ogólnie zły i wolałbym go nie oglądać. Uważam, że był to jakiś uwiąd twórczy Żuławskiego. A że się tobie podoba? No cóż - są różne zboczenia....
w fusach i przelanym wosku przez kluczyk też dostrzeżesz coś co możesz zinterpretować niestety jest to tak czy siak zlepek wosku i kociołek fusów w misce z wodą.
Jak postawisz klocka w kiblu i twój znajomy zrobi zdjęcie to się znajdą ludzie którzy ci ten stolec zinterpretują z wielką wyprawą Guliwera. Ale sam wiesz dobrze, że to stolec w kiblu a interpretacja takiej sztuki należy do pseudo intelektualistów.
Mam dla ciebie smutne wieści są tacy którzy się z nich śmieją i to głośno a oni myślą, że to do nich.
....zastanawiające dlaczego na temat gniota tyle się produkujesz? Płytka strona twojej osobowości próbuje przekonać głęboką czy na odwrót?
fabuła, gra aktorska!!!, postaci (łącznie z potworem:), tempo, reżyseria wszystko w tym obrazie jest genialne i daje panu Zóławskiemu nieśmiertelność. ARCYDZIEŁO
Jakie tempo, jaka fabula? Ten film to szmira, belkot i masa odrazajacych scen, jak Antychryst, tylko z sexem z jakas mackowata potwora.
antychryst von triera? jeśli o ten ci chodzi, to jest to film podobny do opentania - skończone arcydzieło,obaj reżyserzy mają podobny problem - jaki film nakręcić można jeszcze po czymś tak genialnym?
A ja trochę inaczej, nie jestem kinomanem, wiele filmów obejrzałem, co do twórczości pana Żuławskiego, jest to jedyny film który obejrzałem i chyba zrozumiałem. Może jestem jakiś mental ale film mnie wciągnął, na pewno był dobrze zrealizowany,Isabelle genialna, Ale chyba ilu ludzi tyle opinii. Akurat ten film mi się tak spodobał że uważam go za arcydzieło, ale kompletnie nie wnikam w odbiór przez innych ludzi, może jestem jakiś pier...olnięty a może po prostu mamy inny gust filmowy i inaczej odbieramy filmy, nie wiem, Pozdrawiam
Jestem fanką Lyncha i innych mocno pokręconych, ciężkich, trudnych w interpretacji produkcji. Mimo wszystko uważam, że akurat ta pozycja jest kompletnym gniotem. Nawet przepiękna Adjani tego nie uratowała, a to naprawdę trudna sztuka spieprzyć film z taką aktorką.
Na początku mnie śmieszył. Cały tragizm był przerysowany, miotający się bohaterowie wyglądali groteskowo i niepoważnie. Nie mam pojęcia dlaczego tak wielu zachwyca się "niesamowitą grą aktorską", jak dla mnie to co zrobili wyglądało żałośnie. Zrozumiałabym, gdyby to było histeryczne i zamierzone, zrealizowane ze smakiem. Nie było. Wszystko było przesadzone, pojawiała się w tym masa bezsensownych i niepotrzebnych scen, a pan guru, kochanek głównej bohaterki sprawiał wrażenie kompletnego kretyna. Nie intrygującego wariata, a idioty, któremu ćpanie i dziwne przekonania całkowicie zjadły mózg. Ponoć główna bohaterka "zakochała się w jego duszy". Nie dziwię się, że mając do wyboru histerycznego frustrata impotenta, śmiesznego fantastę i wielką, obleśną ośmiornicę wybrała to ostatnie.
Uprzedzając "hejty" i "w ogóle nie znasz się na kinie, nie umiesz tego poprawnie zinterpretować" - tak, wiem, to wszystko się działo w jej umyśle, a wielka ośmiornica z którą uprawiała seks była hybrydą jej wyobrażeń o idealnym mężczyźnie, których nie potrafiła ze sobą połączyć, dopiero pod koniec ten "ideał" pojawił się w lepszej formie. Reżyser przedstawił to wszystko naprawdę oryginalnie.
Scena, w której postać grana przez Adjani zabija tego detektywa mnie rozłożyła. Podobnie jak scena seksu z ośmiornicą. Tam w ogóle była masa dobrych scen. Gdyby film miał być parodią takiego kina pewnie dałabym wysoką ocenę. Niestety miał być dramatyczny, ambitny i psychologiczny. Był kręcony na poważnie.
Nie wiem skąd wynikają te wysokie oceny. Bo reżyser jest Polakiem i zrobił karierę za granicą? A może dlatego, że film uchodzi za "ambitny i niejednoznaczny"?
Sam pomysł faktycznie był niezły. Niestety realizacja pozostawia wiele do życzenia.