- czego mogę nie dożyć - obejrzałem sobie tę wojskowo-cywilna komedyjkę. Obejrzałem z uczuciem niesmaku. Scenariusz wyeksponował niemal wszystkie polskie przywary, Czechom pozostawiając dobroduszność i zwykłość. To, że spora część Polaków jest czechofilami jakoś mnie nie wkurza, choć akurat zdecydowana większość Czechów jest polonofobami. Trudno. Ale robić film, który potwierdza jednostronne uprzedzenia, to już albo masochizm, albo dywersja. Śmieszne to nie było, ale głupie - owszem, bowiem sedno filmu - sowiecka agresja na Czechosłowację, także między innymi rękami i czołgami PRL-u jest tu pretekstem do wyśmiania waleczności Polaków na tle fajności Czechów. Nie sądzę, że na odwrót byłoby lepiej, ale prostacki humor plus podpieranie się Menzelem mnie zniesmaczyło. Czyżby Głomb był głąbem?