moze mi ktos wyjasnic o co chodzilo w tej scenie na koncu jak józef mayer wyciaga pistolet i idzie w kierunku tych wartownikow z kalaszami? gdyby pistolet mial schowany to moze by ich tam zaskoczyl niczym dżon łejn pif-paf x3 z biodra, ale tak to by go bankowo podziurawili i co by mu to dalo? gdzie tu logika pana asa wywiadu
Bo on wcale nie chciał ich zabijać, gdyż wcześniej umówił się z Brońskim, że im pomoże wydostać się. Dlatego później Broński pyta się Mayera czy się nie spóźnił.