Jeden z najgorszych dubbingów! Jak oglądałem wersje angielską - byłem zachwycony, a po obejrzeniu z polskim dubbingiem załamałem się. Dobił mnie dubbing minotaura. Kiedy wydaje ryk "do ataku" nie rusza ustami, miał być sam ryk, a u nas oczywiście musiał być tekst... jeszcze "rock to the sky" (głazy na niebie) przetłumaczono na "łucznicy baczność".... Nie radźcie mi filmów z napisami bo ich też nie lubię :/ Ale dałem 9/10 muzyka, efekty... miodzio :)
Masz chyba zastrzeżenia do tłumaczenia a nie do podkładu głosów(dubbingu) bo to dwie inne kwestie. Kwiatki w tłumaczeniu mozna znaleźć praktycznie wszędzie co się tyczy głównie pozycji zlecanych dla telewizji.
Reżyser nie tłumaczy filmów tylko pilnuje, aby aktor zagrał to tak jak było w oryginale! Od tłumaczenia filmów jest tłumacz, a od dialogów dialogista(aby dialogii były żywe). Lektor czy dubbingowcy czytaja tylko to co mają napisane na kartce. Wydaje mi się, że masz właśnie zastrzeżenia do tłumacza który źle przetłumaczył pewne dialogii.
A ja mam zastrzeżenia do barw głosu - są one jakieś nienaturalne (niepasujące do bohaterów)... a w II części kompletna porażka z dubbingiem Bena Barnesa (księcia Kaspiana).
W ogóle nie jestem zwolenniczką dubbingowania filmów. Wolę lektora ;)
Też wole lektora, ale czasami jest dobry dubbing, np Shrek ? Wyobrażasz sobie Shreka z lektorem? :D
Woleć polski dubbing monowokaliczny (jednogłosowy) basem wydzierającym się na caly regulator - to ci dopiero! A najbardziej padam ze śmiechu gdy słyszę argument o tym że przy czytaczu słychać oryginalne głosy. Ech wy!
Ja też nie lubię dubbingów, ale akurat tu był przyzwoity, na pewno bardziej naturalny niż np. w Asterixie. Co do tłumaczenia to nie wiem, bo nie oglądałem oryginału. Natomiast od dubbingu jest lepszy nie tyle film z lektorem co po prostu oryginał z napisami, trochę to męczące, bo trzeba mieć podzielność uwagi, al przynajmniej nikt niczego nie zagłusza. Idealnie to znać dobrze angielski, wtedy nie ma problemu ;) A dubbingi są dobre, ale do bajek czy filmów tego typu ewentualnie.
W sumie miałem na myśli drugą część, ale w pierwszej chyba też nie było źle.
za to ja jestem zwolenniczką filmów z napisami - można słuchać ludzi takich, jakimi są - ich głosy, a zarazem nie gubić się w treści filmu, słysząc, co mówią i mając wszystkie dialogi przetłumaczone w miarę wiernie. Poza tym cóż lepiej ćwiczy język, niż filmy w oryginale? ;)
Dodam jeszcze, że lektor często zagłusza muzykę w tle, oczywiście wszystko zależy od filmu (na ile jest to istotne), ale czasem traci się cały klimat filmu.
dubbing czesto jest zly- nienaturalny jakby glos dochodzil z daleka... lektorow nie lubie, najlepsze sa napisy na poczatku nie bardzo mozna sie skupic na filmie ale pozniej sie przyzwyczaja i jest ok no i sa naturalne glosy
Napisy najlepiej oddają "ducha" filmu, film to nie tylko obraz ale i dźwięk. Żeby docenić (lub nie) reżysera trzeba ujrzeć dzieło w całości, a więc z oryginalnym dźwiękiem. Tyle że z oczywistych względów to rozwiązanie nie wchodzi w grę w przypadku filmów dla dzieci. Pamiętam, że niektóre dubbingowane filmy (np. Shrek) w niektórych kinach, na specjalnych pokazach można było obejrzeć w oryginale, z napisami. No ale nie do każdej produkcji opłaca się tworzyć alternatywną wersję, wiadomo.