Zanim obejrzałem "Podróż..." miałem olbrzymią nadzieję, że mimo tego całego zamieszania z wycofaniem się wytwórni Disneya, zmiany reżysera itp, seria ma jeszcze jakieś szanse na dużym ekranie; przecież pojawił się nowy dystrybutor, nowe pomysły, możliwości... Niestety, to co zobaczyłem, zdaje się, przekreśla wszelki szanse na kontynuację. Według mnie 'Podróż Wędrowca do Świtu to film realizowany na siłę, fabuła opowiedziana po najmniejszej linii oporu, a Eustachy, w przeciwieństwie do książkowego pierwowzoru wypada jakoś infantylnie.. Film oczywiście ma swoje dobre strony, ale w porównaniu do części reżyserowanych przez Adamsona wypada blado.
Ja stwierdzam, że ta część jest pozbawiona jakiego kolwiek sensu. Wszystko jest tak pogmatwane, dzieje się bez przyczyny od tak nagle, bez ładu i składu, tam płyną, tam walczą ci tamtych wzywają i chyba tak na dobrą sprawę oni sami nie wiedzą po co ina co zostali wezwani. Zero składu, do tego nuda, dawno się tak nie wynudziłem, oglądałem niestety na siłę, na prawdę się starałęm zrozumieć tę część, doszukiwałem się jakiegoś logicznego kawałka, o który mógłbym się zaczepić i od początku do końca śledzić fabułę i oczywiście zrozumieć wszystko. Niestety nie dało się. Jedyne co mi się podobało to 15 minut końca, walka z potworem morskim, to chyba był najbardziej porywczy i wybuchowy moment filmu. Jeśli się nic nie zmieni w kolejnej części filmu i reżyser się tak zakręci jak w tej części to klapa murowana. Moja ocena filmu niestety na 4 i to mocne naciągane 4. Film dla dzieciaków poniżej 10 lat, które oglądają bajkę dla samego oglądania i aby coś się kolorowego ruszało na ekranie,które nie wnikają wżadną fabułę bo jej po prostu nie rozumieją, starsi widzowie niestety filmem się nie nacieszą.
Co tu dużo mówić, to już nie to samo.... Czegoś mi brakowało, nie tylko w opisie świata, ale przede wszystkim w grze głównych bohaterów. W wielu sytuacjach ich rola była zbyt statyczna. Wydawać by się mogło, że powiązanie w stosunku do poprzednich serii kończy się na tytule... Szkoda, bo od najmłodszych lat jeszcze jako Kroniki Narnii w tv, miałem ogromny sentyment do tej nazwy. Największym minusem jaki mi się nasunął podczas oglądania tego filmu, to jakkolwiek rozumiane określenie, iż w tej odsłonie jest zdecydowanie ZA MAŁO NARNII W NARNII...:-(. Poprzednie dwie części aż kipiały magią, a walka o byt historycznej krainy, zapierała dech i nie pozwalała oderwać oczu od ekranu. Tutaj tego nie ma i niestety na tej odsłonie bardzo się zawiodłem. Jak dla mnie 5/10 i szczerze mówiąc z niepokojem czekam na kolejną odsłonę...
Za Malo Narnii w Narnii ? Radze przeczytac ksiazke przed takimi zarzutami. Gdybys to zrobil wiedzialbys jak dobry jest ten film - przede wszystkim ksiazkowa wersja to ksiazka dla dzieci!!! Nie zapominaj o tym. Ksiazka jest bardzo krociutka napisana bardzo prosto, sceny walk schodza tam na trzeci plan i sa jedynie symbolicznie przedstawione. Nie nalezy zapominac, ze to ksiazka Chrzescijanska i jest tu od groma porownac z Biblia itp. Tutaj tworcy postanowili sworzyc obraz dla troche juz starszego widza stad sceny walki, potwory itp i mi sie to bardzo podoba. Ksiazka rowniez jest genialna ale dla troche innego czytelnika, jak dla mnie za malo opisow, za krotka choc przeslanie bardzo piekne. W trzeciej czesci nie bylo Narnii, oto chodzilo, ze oni wlasnie plyna caly czas tym statkiem. Czesc pierwsza lew czarownica i stara szafa byla najlepsza ale w nastepnych czescia po dwojce nie ma juz narnii, jako takiej, nie ma tez czworki glownych bohaterow. Coz smutne tez mnie to dolowalo. Jednakze naprawde warto przecyztac wszystkie tomy sa bardzo krotkie. Choc przyznam, ze zakonczenie ostatniego domu jest bardzo ale to bardzo zaskakujace i lezka sie w oku kreci.
niestety nie popieram cię genin.
książką nie jest dla dzieci, książka w porównaniu do filmu jest cudowna!
kocham Narnię i rzeczywiście, Apted nie postarał się. :(
w porównaniu do części, które nakręcił Adamson Wędrowiec do Situ moze tylko upaść na kolana i nisko się skłonić.
Wędrowiec jest do bani w porównaniu z KAspianem się nie równa.!
Moim skromnym zdaniem uważam, że jednak Wędrowiec był lepszy od Kaspiana, nie był tak doskonały i magiczny jak Lew,ale na pewno lepszy od Kaspiana. Spytacie dlaczego, sama dobrze nie wiem:P, ale myślę, że to właśnie na Kaspianie bardziej się nudziłam niż tu.
Owszem nie było totalnej klęski, ale jak na 'Opowieści...' to za mało. Wybierając się do kina na 'Podróż...' trzeba zdać sobie sprawę, ze tak naprawdę idziemy na zwykłą przygodówkę, ani dobrą ani złą; wtedy unikniemy rozczarowania. Moim równie skromnym zdaniem uważam, że 'Lew...' zdecydowanie wymiata zarówno jako literacki pierwowzór jak i jako kinowa adaptacja, ale Kaspian trzyma poziom wyższy niż 'Podróż...', ale to moja subiektywna opinia, wynikająca może z tego, że uwielbiam sceny batalistyczne, które w dwóch pierwszych częściach były naprawdę niezłe. Oczywiście trudno spodziewać się w Podróży bitew i być może po prostu ta część tak czy inaczej na dużym ekranie wypadłaby gorzej niż poprzedniczki
Być może trochę niezrozumiale się wyraziłem w moim poprzednim poście. Pewne jest natomiast to że stwierdzeniem "za mało Narnii w Narnii" nie wykazałem się nie wiedzą w stosunku to książki... To było tylko moje subiektywne odczucie odnoszące się do 3 części ekranizacji jako takiej. Rozumiem, że książka była właśnie w ten sposób napisana, ale w mojej opinii właśnie tego "czegoś" zabrakło, aby stało się to lepszym dziełem. Kolejna sprawa to walki. Tu również pisząc "walka o byt historycznej krainy" miałem na myśli, iż właśnie to powodowało że poprzednie części miały dla mnie symboliczne znaczenie. Innymi słowy przyświecał temu jakiś nadrzędny cel który w dodatku został bardzo dobrze wyreżyserowany i nakręcony. Tutaj jest za dużo przeskoków i chaosu, jak gdyby momentami reżyser chciał upchać wszystko, co na podstawie książki choć trochę wydało mu się ważne. I powstało z tego niestety nie dopracowane dzieło.
Zgadzam się całkowicie z Hardstyle_Lover ! Śmiem mniemać, że ty też w mniejszy lub większy sposób jesteś Narniocholikiem. Ja przynajmniej jestem w najwyższym stadium przypadłości i (co ciekawe) nie mam 10 lat!
Przez dwa lata z niecierpliwością czekałam na tę premierę, przeżywałam początkowe trudności (rezygnację Disneya), wyglądałam nowych zdjęć itp. Aż w końcu siedziałam w Sali kinowej jak na szpilkach czekając na początek filmu. Byłam na dwóch wcześniejszych premierach i po wyjściu z kina kusiło mnie by kupić bilet na kolejny seans, a teraz… wychodzę i czuję jakbym (za przeproszeniem) porządnie dostała w pysk!!!
I tym razem miałam ochotę wrócić do kasy, ale to, aby się upewnić, że naprawę TO jest wytwór pt. „Opowieści z Narnii – Podróż Wędrowca do Świtu”!
Film mogę określić, jako TRAGEDIA, ŻENADA, MASAKRA, NIEPOROZUMIENIE i TANDETA!!!!!!! Facet, który ośmielił się nazwać reżyserem zachował się tak, jakby pierwszy raz robił film i ani razu nie przeczytał książki (a już na pewno nie „ze zrozumieniem”)! Radosny dziubasek nakręcił sobie kilka scen, nijak mających się do siebie i zlecił wytworzenie kolejnego nieporozumienia tzw. muzyki.
No właśnie – MUZYKA!!! A nie kilka pomruków, nieśmiałych miauknięć i innych dźwięków!
Uważam, że w tym CZYMŚ niema za grosz prawdziwej Narnii (i nie chodzi mi tutaj o Narnię, jako kraj) i prawdziwego ducha i magii tej boskiej sagi C.S. Lewica.
Nie rozumiem też kilku szczegółów:
1 – PO CO komu te „scyzoryki”?!!!!!!!!!!!!!!
2 – SKĄD wytrzasnęli tak bezsensowne imię dla Córki Ramandu?
3 – Dlaczego w filmie ani na chwilę nie pojawił się Ramandu, skora jago imieniem nazwali wyspę?
4 – Jak udało im się wpaść na pomysł wymawiania imienia Gwiazdy „Ramanduuuuuu”?!
5 – Eustachy vs Narnijczyczy. Człowiek miał święte prawo być trochę zdezorientowany (ma chorobę morską, został nagle wepchnięty w przygodę i świat, których nie rozumiał). W Anglii ok był wnerwiający, ale w Narnii to jej mieszkańcy byli uszczypliwi.
Podsumowując film można porównać do tonącego człowieka, który zapuścił się za nieznane wody. Rozpaczliwie próbując się bronić powpychał kilka szczegółów, (np. albatros na ciemnej wyspie, czy fakt, że woda jest słodka) całkowicie spychając je jednak w tło.
Były jednak (aż) dwa dobre momenty:
1 – przejście do Narnii
2 – końcówka.
Rany, ale się rozpisałam!
Szczere gratulacje dla wszystkich, którzy przeczytają moje wypociny;)
Też się zastanawiałam, dlaczego w filmie pojawił się albatros, skoro nic on do filmu nie wniósł. "Wędrowca" można było bardzo fajnie pokazać na dużym ekranie, ale cóż... Pomimo jednak wielu niedociągnięć nie nudziłam się na filmie i mogę go traktować jako popołudniową rozrywkę dla odprężenia.
I dziękuję za gratulacje :)