Wiadomo było, że to jest najtrudniejsza część do nakręcenia, no i niestety twórcy polegli. Spłaszczyli postacie, pourywali wątki i z pięknej książki powstała wycinanka, która mnie osobiście nie porwała. Ta część "Opowieści z Narnii" (książka) jest najbardziej wieloznaczna, ma wiele pobocznych wątków i najbardziej skłania do refleksji, każąc myśleć nad lekturą. Film to wykastrował. "Opowieści z Narnii" to była lektura dla "dużych" i "małych", cykl filmowy coraz bardziej o dorosłych (a w każdym razie "doroślejszych") zapomina. Bardzo szkoda.
nie istnieje słowo "doroślejszych" . Mówi się dojrzalszych, bardziej dojrzałych lub bardziej dorosłych /wchodzących w dorosłość jak chcesz :D
Oczywiście, popieram twoje zdanie :)
dlatego cudzysłów wokół tego słowa :) Pisząc, że cykl staje się opowieścią dla "małych", a nie "dużych" też nie mam na myśli kryterium wzrostu w sensie dosłownym. Niech Żyją Potoczne Określenia! :)