z cyklu:
hello
darkness
my
old
friend,
dotychmiastowe przekroczki scenariuszowe i nie tylko z bogatego wyobrażeniowego panoptikum charliego - wykastrowane, zredukowane, uproszczone do szablonu - całkiem nawet sympatyczne zgoła - zwłaszcza na tle innych produkcji tego typu - chociaż - że przyparafrazuję myślakiem bytu świetlistego - odbudowywanie podbutwiałych ram własnego hipperego małym biednym zasmarkańcem na pewno nie jest tym, co kinomańskie kotokształtne lubią najbardziej..