film z tych ktore zapominasz dwa tygodnie po obejrzeniu. drobny slad w pamieci zostawic moze jedynie ladna buzia Zety-Jones. ogolnie da sie obejrzec. jest troche strzelaniny, scigania samochodem i odrobina romansu. do tego sir S.C. i kilka ladnych widokow (o Z.-J. nie musze wspominac). scenariusz jak z podrecznika dla tworcow 007 i tym podobnych filmow tyle ze tym razem Bond to (pseudo) czarny charakter. zadne wielkie kino. poprostu film dla calej rodziny na niedzielne popoludnie.