Żeby tak wiele osób nie zrozumiało tego filmu - przerażające...
"Osada" jest filmem wybitnym tylko nie o tym o czym spodziewali się ludzie - nie jest to ani horror, ani film o miłości, jak wiele osób to postrzega. To film o tym na ile można ograniczyć cudzą wolność niby dla dobra tej osoby (czy zbioru osób) - na ile ma się do tego prawo i jakie ma to skutki. Także o izolacji dobra od zła. W tej pseudo idyllicznej osadzie mającej być ostoją spokoju i dobra wyrasta nienormalny morderca - niby nie do końca zły, bo po prostu opóźniony, ale morderca. Nie ma możliwości podziału ludzi na dobrych i złych - nie ma możliwości odizolowania się od zła - to jedynie mżonki, a cały projekt 'osady dobrych ludzi' staje się jednym wielkim więzieniem opartym na zastraszaniu i kłamstwie. Ten film ma masę znaczeń, podtekstów, ale poruszających problemy społeczne, moralne, psychologiczne. Nie jest to prosta historyjka o miłości, czy głupawy horror. Postać, którą gra tam Joaquin też jest wyjątkowa - jest faktycznie dobrym człowiekiem, ale w imię obrony dobra wioski niemal zostaje poświęcony, niemal ginie. Społeczność obarcza go poczuciem winy, choćby za to, że chciałby wyjść poza granicę i przynieść jakieś lekarstwa, czy mieć dostęp do jakiejś cywilizacji. Zabijają dobro w imię obrony dobra. Lucius ma normalne, ludzkie, zdrowe potrzeby, wyzbyte egoizmu, a cała starszyzna powoli go zabija. Niszczy go psychicznie i prawie zabija fizycznie. Niby w imię ochrony przed złem, mimo, że tak naprawdę sama staje się złem i czyni zło. Na końcu filmu, kiedy wydaje się, że może coś się zmieni, że może coś zrozumieli i jednak uwolnią tych wiecznie oszukiwanych, odciętych od świata ludzi, oni (starszyzna) i tak podejmują decyzję, że będę brnąć w kłamstwach dalej. Przez chwilę jest nadzieja na wolność, ale zaraz znika. A Joaquin gra tam świetnie - cały czas widać w nim napięcie, tęsknotę za czymś, czego nawet nie umie nazwać, przeczucie braku wolności mimo pozoru jej posiadania, wyzucie ze szczęścia, podskórne zmęczenie, udręczenie nie do zniesienia. Cały film ma klimat chorego majaku, udawanej wolności, świata przypominającego bardziej więzienie i horror (dla wiecznie zastraszonych, prymitywnie życjących mieszkańców) niż krainę błogiej Utopii, jaką miał być ten świat z założenia. Jest to też ciekawa polemika na temat tego czy naprawdę tak mało potrzeba do szczęścia, czy tak jak niektórzy twierdzą wystarcza życie bliskie natury, zaspokajanie prostych potrzeb, a cała cywilizacja jest niepotrzebnym, czy niszczącym złem. Czy zło jest wynalazkiem cywilizacji, czy jest po prostu wpisane w naturę istnienia człowieka (i naturę ogólnie). I czy w końcu zło - wydarzenia negatywne w skutkach - wynikają jedynie z działań złych ludzi - marginesu, od którego założyciele osady wierzą, że się odcinają.
racja, i proszę zauważyć że w ostatnich dniach średnia ocen OSADY spadła z
6,83 do 6,82 ...
ale cóż zrobić jeśli na filmwebie pełno jest ignorantów którzy myślą że wszystko wiedzą a nie potrafią w kinie dostrzec piękna?
rozumiem że ktoś mógł nie zrozumieć filmu, czy jest zbyt mało wrażliwy, ale to nie znaczy że od razu filmowi trzeba dać ocenę 1 czy 2 a reżysera i masę ludzi którzy włożyli swój trud w pracę nad filmem zmieszać z błotem..
mogą się przecież powstrzymać od oceny ja sam oceniłem już wiele filmów na filmwebie ale "1" wystawiłem chyba tylko pięciu...
jak łatwo jest ulec swojej próżności i wdeptać w ziemię innych..
filmweb schodzi na psy...
"Żeby tak wiele osób nie zrozumiało tego filmu - przerażające..."
znów ten sam argument :))))) Eleonoro, jesteś tak przewidywalna jak pogoda na Sacharze :)))
No mówię Ci elif dla Ciebie to w ogóle jestem więcej niż przewidywalna - Ty wiesz, co ja lubię i dlaczego. Że np. lubię filmy gore. I to co ciekawe wiesz to na podstawie moich ulubionych, mimo, że tam takich filmów nie ma (bo.. nie jestem w stanie ich oglądać i właśnie ich unikam)... W ogóle jesteś kobietą o nadprzyrodzonych zdolnościach. Tylko szkoda, że to, co wymyślasz nie zgadza się z rzeczywistością. Ale grunt, że tak w siebie wierzysz. W swoim świecie jesteś naprawdę wspaniała.
Elif, jeszcze jedna uwaga. Radzę Ci przeczytaj sobie w słowniku definicję słowa 'argument', bo dotychczas pokazałaś już w kilku postach, że nie bardzo wiesz, co to słowo oznacza. I tak samo teraz zacytowałaś fragment z mojej wypowiedzi, w którym wyrażam zdziwienie i napisałaś, że to jest argument. Argument na co? Naprawdę nie widzisz jak bardzo bezsensowne są takie Twoje komentarze?
No więc właśnie - ja nie mam nic przeciwko temu żeby ktoś powiedział (napisał), że dany film mu się nie podobał, ale niech napisze jakieś sensowne argumenty - nawet tej postaci, że jak dla niego to zbyt wolna akcja, czy nie pasują aktorzy, czy coś. Niech to będą jakieś argumenty świadczące o choć śladowej inteligencji. A nie tak, że przychodzi taki... i pisze komentarz w którym daje wskazówki twórcom co powinni zmienić, żeby był z tego dobry horror:) no przecież ręce opadają jak się czyta takie idiotyzmy:) Żeby jeszcze ktoś się przyznał, że po prostu nie lubi myśleć, że ceni w filmach czystą rozrywke i dlatego ten film nisko ocenia - to by było przynajmniej szczere podejście.
Shyamalana nie należy interpretować powierzchownie...
np ja długo nie mogłem sie przekonać do ''Znaków''
doceniłem je chyba dopiero za 3 razem jak je zobaczyłem a poza tym sporo wyjaśniły mi informacje ze strony:
http://www.film.org.pl/prace/znaki_irving.html
polecam zajrzeć
Obejrzę tą stronkę, ale mi się 'Znaki' od razu spodobały, tak jak i "Osada". Podoba mi się to, że jego kolejne filmy poświęcone są jakimś konkretnym zagadnieniom i to takim dość nietypowym. Zwykle nie poruszanym w filmach. Że razem tworzą jakby kolekcję rozważań psychologiczno-społecznych zagadnień. W "Znakach" jest fantastyczne to zdefiniowanie dwóch światopoglądów, dwóch sposób patrzenia na świat. Jeden zupełnie racjonalny, jakby pozbawiony metafizyki i drugi z pewną ufnością i wrażliwościa na znaki. I w życiu tak faktycznie jest - kiedy zaczyna się zwracać uwagę na znaki to nagle okazuje się, że jest ich całkiem sporo. To fantastyczne. Myślę, że te filmy są bardzo inne od typowych filmów. Nie polegają na zbudowaniu typowej akcji, tylko na przedstawieniu wycinka jakiejś rzeczywistości obrazującego konkretny rozważany problem - konkretne zagadnienie. Dlatego przy spojrzeniu na to jak na zwykły rozrywkowy film można odnieść wrażenie, że się dłużą, czy że mało się w nich dzieje. No, ale po prostu ich nie można oglądać jak zwykłych filmów. Trzeba po prostu zobaczyć to odmalowanie konkretnego świata, okoliczności, ludzi, a potem na tle tego zobaczyć jakieś niewielkie zdarzenie bardzo dużo mówiące. I to mi się też podoba - ta niezwykła oryginalność stylu. Z innych filmów - innych twórców - podobną technikę widzę w "Innych" (z Nicole Kidman). Jak dla mnie to też mógłby być film Shyamalana - pasowałby do niego.
hmmm... ciekawe spostrzeżenie:) rzeczywiście coś wiąże razem jego filmy
ale nie widziałem jeszcze ostatniego filmu Shyamalana - Kobieta w błękitnej wodzie z Bryce Dallas Howard. Widziałaś go może? Opinie są różne ale zazwyczaj staram się nie bazować na opiniach a raczej "pseudo-opiniach" które zamiast analizować sprowadzają się do lakonicznych stwierdzeń że "film jest albo zajebisty albo do d..." Film muszę zobaczyć sam żeby móc cokolwiek o nim powiedzieć, a głębsze filmy obejrzeć najlepiej więcej niż 1 raz...
No głębsze filmy najlepiej gromadzić na dvd:)))) Na razie mam jego cztery filmy. 'Kobiety..' nie widziałam jeszcze. Chyba jest bardzo dobra. I nie mam pojęcia jakie są te dwa filmy 'Dziadek i ja' (Wide Awake) i 'Praying With Anger'. Widziałeś je?
DZIADEK I JA - wiem że ten film jest w wypożyczalni, mialem go kiedyś pożyczyć ale całkiem mi wyleciało z głowy... może jutro zobaczę:)
oo :) ciekawostka:) To weź jak go obejrzysz to podziel się wrażeniami, ok?:) Oczywiście może być u mnie na blogu, żeby nie było tak offtopicowo pod 'Osadą', choć poniekąd i tu może być, bo ostatecznie twórca łączy te filmy. Wiesz, miło, że ktoś używa mózgu i docenia taką 'Osadę' (mam tu na myśli Ciebie). Ja jestem bardzo wyrozumiała dla ludzi, ale czasem już mnie załamują;P
OK wypożyczę go jutro:)
może nawet będzie ''Kobieta w błękitnej wodzie'' ...
zrobiłbym sobie jutro posiedzenie filmowe...
właśnie skończyłem oglądać film Shyamalana - DZIADEK I JA
jeśli chciałabyś się czegoś dowiedzieć zapraszam na mój temat na stronce filmu:
http://www.filmweb.pl/topic/660156/Brawo+dla+Shyamalana%21.html
hmm odnośnie tego tekstu, do którego link podałeś - nie czytałam "Modlitwy za Owena", ale czy te porównania nie wydają Ci się zbyt naciągane? Bo jak dla mnie to mocno. Być może i pod wpływem książki powstał pewien pomysł samej historii, ale dopatrywać się tych podobieństw, które tam są wypisane to jak dla mnie za dużo. A co na to Shyamalan? Czy on coś o tym wspominał - o tym wpływie tej książki? czy to tylko taki pomysł autorki tekstu, ewentualnie też paru innych osób? orientujesz się może?
więcej informacji na temat powiązań Shyamalana z tą książką niestety nie znalazłem
... i szkoda że autorka tamtego tekstu o Znakach nie podała na końcu żadnych odnośników do źródeł skąd czerpała informacje...
ale tam jest adres mailowy - chyba można ją spytać. Z tymże wydaje mi się, że to jej własny wymysł, zwłaszcza, że taki trochę ponaciągany.
Mi osade udało sie obejzec dopiero miesiąc temu. Przed tym faktem naczytałem sie komentarzy raczej negatywnych. Nie wiem w ogole czemu! Film mi się bardzo spodobał między innymi dzięki zakończeniu! Jednak niektórzy mysla że skoro potwory okazały sie byc "sztuczne" to film jest po prostu głupi... współczuje wam :(
Nie bede ukrywal ze jestem bardzo zaskoczony twoja opinia na temat tego filmu. Bardziej chyba zdumiewa mnie twoja agresywna postawa i chec obrony tego watpliwego dziela za wszelka cene, bo z tego co piszesz wynika, ze masz raczej dobrze poukladane w glowie. Nie wiem jakich opinii sie naczytalas, ale zalozenie, ze film zostal zle przyjety tylko dlatego, ze ludzie zle sie do niego nastawili, jest conajmniej niepowazne. Osada moze i zawiera ciekawe tresci ale sa one podane w tak nieprzyswajalny sposob, ze ciezko to docenic po zakonczonym seansie. Film jest toporny, nudny i nieemocjonujacy. Trzeba miec naprawde duzo samozaparcia zeby dotrwac do zakonczenia. Celem rezysera, jak sadze, bylo wywolanie u widza uczucia niepokoju i niepewnosci. Sceny, ktore mialy ten niepokoj kreaowac byly jednak nierealistyczne, sztuczne i do bolu naiwne. Bardziej irytuje fakt, ze material na dobry film zostal przez to zmarnowany. 1/10 to faktycznie zbyt niska ocena, ale wiecej jak 3/10 dac nie sposob.
Powiem Ci, że ja jakoś po jednym obejrzeniu "Osady" byłam w stanie ją zrozumieć. I to co piszę jest po jednokrotnym obejrzeniu, a moglabym napisać dużo więcej (na temat symboliki, przekazu itd.) więc chyba jednak to nie jest aż tak trudne w odbiorze dla wszystkich, tylko po prostu ten odbiór zależy od poziomu widza. A zaskoczona jestem tym, że ludzie dopatrują się w filmach jakichś dziwnych rzeczy. Nawet rozumiem, że można myśleć idąc do kina, czy włączając dvd, że zaraz obejrzy się horror, nastawić się na horror, ale jednak podczas oglądania, to chyba powinno dotrzeć do człowiek, co oglada, o czym itd. A nie tak, że ktos potem pisze, że to nieudanny horror i że te stwory powinny być prawdziwe i powinno dojść do jakiejś walki z ludźmi z osady itd.:) No weź, wybacz:) Prawde mówiąc nie sądzę by moja postawa była jakaś agresywna - bardziej chodzi o to, że załamuje mnie to, że jest tak wiele osób, które mają tak wielki problem ze zrozumieniem czegokolwiek. Sam piszesz, że te treści w "Osadzie" są trudno przyswajalne i gdzie indziej też się spotkałam z opinią, że ktoś zrozumiał coś dopiero po drugim obejrzeniu "Osady" (choć i tak dobrze, że w ogóle). No cóż.. trudno. Myślę, że Shyamalan nawet gdyby chciał to nie obniży swojego poziomu umysłowego i nie będzie w stanie tworzyć filmów kilka klas niższych, zrozumiałych dla widzów, którzy nastawiają się na bardzo łatwe kino. I chwała mu za to.
@ "Celem rezysera, jak sadze, bylo wywolanie u widza uczucia niepokoju i niepewnosci. Sceny, ktore mialy ten niepokoj kreaowac byly jednak nierealistyczne, sztuczne i do bolu naiwne. Bardziej irytuje fakt, ze material na dobry film zostal przez to zmarnowany. 1/10 to faktycznie zbyt niska ocena, ale wiecej jak 3/10 dac nie sposob. "
Nie zgadzam się z Tobą. To co podajesz jako cel filmu to trochę za mało jak na cel filmu, no chyba, że miał by to być jakiś bardzo prosty film (ale to mega prosty). Doszukiwanie się w filmie jako celu jedynie wywołania poczucia niepokoju jest co najmniej dziwne. Po innych filmach też nic więcej nie oczekujesz poza uczuciem niepokoju, strachu, czy zaintrygowania? W ten sposób żadne przekazy nie wchodzą w grę. Od razu można tu napisać, że na pewno nie o to twórcy chodziło by stworzyć niepokojący film bez przekazu. To akurat jest na 100% pewne.
Ehh podejrzewalem ze nie obejdzie sie bez sprostowania... Po pierwsze, ja wcale nie twierdze, ze film jest niezrozumialy. Jest tak nakrecony, ze zawarte w nim tresci traca na swojej randze i znaczeniu. Ciezko bowiem brac na powaznie przeslanie filmu, ktorego fabula jest naiwna i irytujaco naciagana. Idea przyswiecajaca rezyserowi byla dobra, a dobrane do przedstawienia jej srodki, zle. Kwestia kolejna. Nigdzie nie napisalem, ze film jest zly, poniewaz nie wywolal u mnie poczucia strachu i niepokoju. Zgodzisz sie jednak ze mna, ze rezyser w swoim zamysle chcial takie wrazenie u widza wywolac, i bylo to nie bez znaczenia dla fabuly. Chodzi o to, ze zrobil to nieudolnie. Mam nadzieje, ze teraz wyrazilem sie dosc scisle :)
Wywołanie u widzów poczucia niepokoju jest kwestią sporną, bo ludzie mają bardzo zróżnicowany próg strachu, czy stresu, czy jak to nazwać. Np. spotkałam się z opiniami, że "Nieodwracalne" jest filmem bardzo mocnym (przerażającym, czy odpychającym, że aż trudnym do oglądania) i takie, że jest za mało brutalny i nie wywiera efektu przerażenia, czy obrzydzenia. Także to jest raczej kwestia tego jacy są widzowie. U mnie był pewien niepokój. Może dlatego, że oglądałam to na dvd, a nie w kinie i czyjś ewentualny śmiech, nie rozpraszał mnie. Po prostu nie negowałam tej pokazywanej rzeczywistości (nie zwracałam uwagi na to na ile jest realna itd.) tylko poznawałam ją, zwiedzałam. W ten sposób odbierałam to na poważnie i bardziej czułam tą rzeczywistość. I myślę, że to jest dość dobre podejście, bo wtedy najłatwiej wszystko zrozumieć, uczucia bohaterów itd. Oczywiście każdy może oglądać jak chce, nie namawiam do zmiany podejścia, ale takie oglądanie, zakładające wchodzenie w świat oglądanego filmu, w postacie bohaterów, jest bardzo fajne. Tak więc dla takiego widza jak ja niepokój w "Osadzie" jest ładnie pokazany. W tym sensie, że nic bym nie zmieniała, podoba mi się jak jest. Poza tym jest to przypowieść, jakby bajka, więc nie widzę problemu w tym, że coś jest średnio możliwe. Ten film jest pewną fantazją, rozważaniem na temat. Natomiast elementy sielankowe są bardzo istotne z tego względu, że bardziej podkreślają istnienie tej 'podskórnej zgnilizny' osady. Z wierzchu wszystko wygląda słodko aż do bólu, ludzie są tacy szczęśliwi, życie błogie, a jak się zajrzy głębiej, to się spostrzeże, że cały ustrój opiera się na strachu i kłamstwie. Że wszyscy (lub prawie wszyscy) czują, że nie są do końca wolni, tęsknią za czymś nawet jeśli nie są w stanie tego sprecyzować. Z wiekiem to w nich umiera. Prawdziwa radość życia praktycznie jest niemożliwa. W "Osadzie" można też widzieć obraz rozważający stosunek osób starszych do młodszych. Zachowania począwszy od zazwyczaj pozytywnych, czyli opiekuńczość, do zupełnie negatywnych, czyli nie liczenie się ze zdaniem młodych, czy ich prawem do jakiejkolwiek wolności. Oczywiście opiekuńczość przedawkowana także staje się negatywna. I tak jak w życiu realnym, tak samo w "Osadzie" starszyzna ogranicza młodych, myśląc, że uchroni ich przed czymś złym, także przed popełnianiem błędów. Błędy jednak trzeba popełnić - taki jest porządek dorastania, a ludzie pozbawieni możliwości nauki życia stają się społecznie nieprzystosowani. Mogą wegetować w takiej osadzie jak marionetki, ale w normalnym świecie byliby niemal jak opóźnieni. I tutaj także potrzebna jest ta słodycz aż do bólu, bo te twory jakie powstają od takiego traktowania - mieszkańcy osady (poza tą starszyzną, która jest świadoma faktów) zachowują się jak duże dzieci. A dzieci są 'takie słodkie'. Zresztą podobnie u Lyncha mamy często pokazywanie infantylnej słodyczy i sielankowego świata po to, żeby za chwilę skontrastować go z tą podskórna zgnilizną. Żeby kontrast między tym jakim coś się zdaje, a tym jakie to naprawdę jest, był maksymalnie duży. Dlatego według mnie film jest bardzo dobrze zrobiony.
"Wywołanie u widzów poczucia niepokoju jest kwestią sporną, bo ludzie mają bardzo zróżnicowany próg strachu". Zgadza sie. Jezeli rezyser nie siega do utartych schematow w budowaniu filmowego napiecia, nie odwoluje sie do podstawowych ludzkich instynktow, ktore charakteryzuja przytlaczajaca wiekszosc homo sapiens, wowczas niezwykle trudno jest mu wywolac takowe napiecie u wszystkich odbiorcow. Stad zapewne takie diametralnie rozne opinie na temat Osady. Pozytywny odbior filmu bylby w takim wypadku uwarunkowany zbieznymi doswiadczeniami (a co za tym idzie, wyobrazeniem o tym co straszne) widza i rezysera. Szczesliwie zaliczasz sie do tego waskiego grona :)
Nieodwracalne za slabe... dosc skrajna opinia :) Jak dotad byl to najbardziej przerazajacy i dolujacy film jaki widzialem. Szczerze mowiac, nie wyobrazam sobie zeby mogl byc jeszcze bardziej brutalny, nie popadajac przy tym w jakis groteskowy gore, czy tez nie lamiac prawa ;P ... ale kazdy ma prawo do wlasnej opinii.
Tak nie do końca zgadzam się z tym co piszesz o tym wywoływaniu strachu, czy niepokoju, dlatego, że akurat "Osada" właśnie odwołuje się do pierwotnych lęków człowieka. Choćby lęków przed tym co kryje się w ciemnym lesie - to są właśnie mega pierwotne, mega instynktowne lęki ludzkie. Przy czym jeszcze istotne jest to, że ci ludzie w osadzie mają być tak wychowywani jak w sekcie, czy ustroju silnie totalitarnym, więc to czego mogą się bać też musi być jakby uproszczone do poziomu ich psychiki, obniżone do tych instynktownych, pierwotnych lęków. Zwłascza, że kontrolę nad ludźmi najłatwiej osiągnąć wykorzystując właśnie takie lęki - instyktowne - czyli przede wszystkim odczuwane, a niekoniecznie rozumiane (lub z punktu widzenia rozumu bezsensowne). Mamy więc podstawowy dla człowieka lęk przed ciemnością i przed istotami z lasu (tak jak u dzieci zresztą), przed dziką przyrodą, a także przed łamaniem jakichś niemal religijnych zasad - tych społecznych ustaleń typu nieprzekraczanie granicy lasu. W przypadku złamania zasady czeka nas i naszych bliskich kara, czyli podobny schemat jak w jakiejś sekcie (czy nawet po prostu religii), z której ludzie nie uciekają nawet kiedy pozornie mają możliwość ucieczki, bojąc się wyklęcia, co sprowadza się często do kary typu nagła choroba, czy śmierć. Myślę, że właśnie bardzo ładnie odwzorowano w "Osadzie" wszystkie te możliwe lęki i świadomie nie podnoszono zbyt wysoko progu niepokoju, bo aby było realnie taki poziom niepokoju musi być na tyle wysoko, by ludzi zastraszać, móc sprawować nad nimi kontrolę, i na tyle nisko by nie oszaleli i mogli wykonywać różne codzienne czynności.
Z tym zróżnicowanym progiem strachu u ludzi chodziło mi raczej o to, że po prostu żyjemy w czasach, kiedy już powstało mnóstwo filmów, w tym także filmy gore, czy nawet nie gore, ale jakieś bardzo przerażające. Uważam, że po prostu w tej sytuacji bardzo wiele osób przyzwyczaiło się do oglądania bardzo makabrycznych scen i w ten sposób ich próg tolerancji przemocy, czy strachu, bardzo się podniósł. Ta możliwość stykania się z 'mocnymi' filmami dała też taki efekt, że człowiek odruchowo, jakby w skutek mechanizmu obronnego, izoluje się od oglądanego filmu. Nie ma ochoty do niego wnikać, bo ubezpiecza się przeciwko lękowi, spodziewając się horroru/czegoś strasznego (nie chce dać się zaskoczyć). I ten mechanizm szczególnie szkodzi w odbiorze takich filmów jak "Osada". Zwłaszcza z tego względu, że większość osób myślała, że będzie to horror i z ty nastawieniem - asekuranctwem przed mocnymi scenami - zaczęła oglądać ten film. I jeśli przez cały seans nie zmienili nastawienia z tego bycia bardzo z boku względem tego co dzieje się w filmie, to odebrali ten film bardzo powierzchownie. Nie przyjrzeli się przedstawianemu światu, problemom, nie wniknęli w to, tylko cały czas w stanie napiętości (rzecz jasna później przechodzącej w inne uczucia;P ) czekali aż ich coś przestraszy. No, a zupełnie nie o straszenie tu chodziło, więc się zawiedli. Niepokój miał być, ale jako element tła. Bardziej fragment tego co ci ludzie czują na codzień. Nie mają czuć mega lęku, tylko ciągły silny niepokój. Gdyby w tym filmie miało byc coś bardzo mocno przerażającego, to gdyby miało istnieć cały czas jak to poczucie niepokoju, to by musiała być produkcja typu "Teksańska masakra piłą mechaniczną". A w przypadku tej ostatniej to i tak tylko początek jest straszny, a później ogląda się to raczej w znudzeniu, bo wiadomo, czego można się spodziewać, a film nie oferuje nic więcej poza straszeniem. (Przynajmniej w moim odczuciu, bo może dla kogoś innego niesie jakieś przesłanie dla mnie nieczytelne.)
No więc właśnie dlatego dałam to "Nieodwracalne" jako przykład - że nawet taki film niektórzy odbierają jako za słaby, za mało brutalny i nieprzekonywujący w swojej brutalności. Z tymże to nie jest moja opinia. Osobiście uważam "Nieodwracalne" za bardzo udany film. Ale rozumiem, że jak ktoś z założenia nastawia się na mocne (w sensie brutalności) kino to ma nieco inne podejście do filmu i na pewno byle co go nie wystraszy, a tego głównie (jeśli nie jedynie) oczekuje po każdej produkcji.
Mysle, ze za bardzo starasz sie usprawiedliwic rezyserskie bledy filmu. Dlaczego ludzie nastawili sie na horror? Poniewaz tak film byl rozreklamowany. Sam przed seansem kompletnie nic o nim nie wiedzialem. Mozna wiec powiedziec, ze umysl mialem w 100% otwarty. Mimo to, podzielam zdanie wiekszosci widzow, ze jest to dno totalne ;) Porownaj go chociazby z swietnym Szostym zmyslem. Ten, bardzo dobrze budowal napiecie, byl straszny mimo, ze nie wystapily w nim sceny rodem z Teksanskiej masakry. Piszac o utartych schematach wywolywania u widza poczucia strachu, mialem bardziej na mysli sposob ujecia danego tematu, nie zas sam temat sensu stricto. Zauwaz, ze nieszczesna scena gwaltu w Nieodwracalnym, nie wywoluje niepokoju tylko dlatego, ze jest to gwalt. Liczy sie kontekst, zawarte w scenie emocje. Nie bez znaczenia sa takze wszelkie aspekty techniczne - dzwiek, naswietlenie, sposob filmowania. Na upartego, nawet czynnosci zycia codziennego moga wywolywac niepokoj - jak chociazby w genialnej czolowce serialu Dexter.
No, ale ja nie widzę tych błędów więc nie mam co się starać usprawiedliwiać. Po prostu piszę o filmie.
Co do tego nastawiania się na horror to myślę, że to wyszło głównie przez to, że jak się wymyśla opis "Osady" (taki opis, który umieszcza się na reklamówkach filmu, w gazetach itd.) to poza tym, że chodzi o społeczność, żyjącą w prostych warunkach, w cieniu brutalnych, mięsożernych istot z lasu, to nie bardzo wiadomo co napisać. Jak by się napisało coś o symbolice, czy przesłaniach - że to film psychologiczny o chęci odizolowania się od zła, czy kontrolowaniu jednych osób przez drugie, czy coś w tym stylu, to by się za dużo zdradziło. Efekt filmu by prysnął. Poza tym "Osada" jest podobna do "Znaków" - w niej także chodzi o to by przez cały film tworzyć wizję pewnego świata, pewnej sytuacji, by na to rzutować pewne zagadnienie filozoficzne. Dlatego podobnie jak w "Znakach" ważne jest by ludzie nie nastawiali się przed filmem na coś konkretnego - na jakąś kwestię społeczną, czy filozoficzną - tylko dali się pochłonąć tej wizji/sytuacji obrazowanej przez film. Filmy Shyamalana różnią się jednak dosyć mocno od innych filmów. W większości innych nie chodzi o stworzenie obrazu świata, zarysowanie pojedynczej sytuacji, tylko o pokazanie jakiejś historii. Czas biegnie i biegną wydarzenia, jest akcja, są zmiany. Natomiast u Shyamalana czas niemal stoi w miejscu. Są jakieś wydarzenia, ale główny nacisk nie jest położony na budowanie wartkiej akcji, tylko na budowanie obrazu/wizji świata, który będzie tłem do rozważanego problemu. Dlatego w zasadzie to, że ludzie nastawiali się na horror mogło też dać dobry skutek, że prędzej by się wczuli w położenie tych osób z osady. No, ale niestety kluczowym rezultatem nastawiania się na horror okazało się wyczekiwanie na straszenie, co kompletnie popsuło efekt filmu.
Natomiast co do Twojego odbioru no to rozumiem, że ten film Ci się nie podoba. Przyjęłam do wiadomości:) i proszę nie myśl, że chcę Cię przekonać do tego by film Ci się spodobał. Dyskutując o jakimkolwiek filmie nigdy nie mam takiego zamiaru. Chcę po prostu przedstawić swój stosunek do danego filmu i poznać spjrzenie innych osób. Zwłaszcza, jeśli jest to jakieś bardziej złożone spojrzenie, bo dziwaczna wiara, że oni go rozumieją i z zamierzenia film miał być pusty, zupełnie mnie nie interesuje. Nie daje mi poszerzenia mojego światopoglądu, nie pomaga mi w rozwoju umysłu, czy postrzegania. "Osada" jest filmem mającym przesłanie, a właściwie przesłania. Są filmy, które mi się nie podobają, ale nie neguję tego, że niosą w sobie jakieś wartości. A mogą się nie podobać z różnych przyczyn. Nie neguję, ani nie potępiam tego, że komuś nie podoba się film, który mi sie podoba, ale po prostu dobija mnie jak ktoś usilnie stara się przekonywać, że dany film nie ma żadnego przesłania, kiedy naprawdę wyraźnie widać, że ma. Nie twierdzę, że Ty tak robisz, bo akurat rozmawiasz w miły, łagodny sposób, niemal jedynie informując, że Tobie się nie podobało. I to jest ok. Ten temat ma tytuł taki jaki ma i został utworzony w nawiązaniu do osób, które koniecznie chcą przepchnąć swoją opinię w stylu, że to nie jest dobry horror, że powinno dojść do konfrontacji istot z lasu z ludźmi z wioski, albo, że brak tu efektów specjalnych. Ja rozumiem, że woleliby coś innego, że takie kino im się nie podoba. Irytuje mnie to, że z uporem maniaka chcą wmówić otoczeniu, że to miał być horror bez przesłania. Że koniecznie w "Osadzie" nie ma żadnego przesłania i że w ogóle miał to być horror. Ja tego po prostu nie pojmuję, bo zdarza mi się oglądać inne filmy i czegoś nie rozumieć. I te filmy mogą mi się podobać lub nie i biorąc np. pod uwagę sytuacje, gdy dany film mi się nie podoba, to stwierdzam dlaczego. A są różne możliwości - od złego aktorstwa, nie lubianego choć dobrego aktora po moje niezrozumienie. I kiedy przeczytam jakiś tekst o takim filmie, który to tekst otworzy mi oczy na znaczenie pewnych rzeczy, to nie twierdzę, że tych znaczeń nie ma. Co i tak nie znaczy, że taki film od razu mi się nagle spodoba. Tyle po prostu, że będę bogatsza o zrozumienie go (lub przynajmniej jego części). Jeszcze rozumiem sytuację kiedy dochodzi do sporu osób, które uważają, że dana rzecz coś innego symbolizuje. Ale nie rozumiem kiedy stykają się osoby z których jedna coś widzi, a druga nie i ta druga zamiast choćby powiedzieć, że coś jest mało widoczne jak dla niej, czy mało czytelne, to usiłuje przekonać, że ona rozumie ten film i że efektem tego zrozumienia jest zauważenie, że w tym filmie nie ma przesłania. Coś takiego przeczy logice.
Co do "Szóstego zmysłu" to też mi się podobał z tymże tam wywoływanie niepokoju jest o tyle łatwiejsze, że mamy przez cały film kwestię widzenia zmarłych. To zwykle budzi niepokój, czy nawet strach, więc to żaden sukces, że ma on tam miejsce. W "Osadzie" chodziło o inne lęki, a także inne poczucie niepokoju. Np. takie, że czuje się, że coś jest nie tak - niby wszystko wygląda ok, ale czujemy, że chyba coś nas ogranicza - a włąsciwie nawet tego nie czujemy do końca - tylko samo to, że "coś jest nie tak", jakby zmęczenie, nużenie. To taki bardziej pasywny rodzaj niepokoju niż ten w "Szóstym zmyśle". Nie wiem dlaczego piszesz o tym "Nieodwracalnym" (w tym momencie akurat, że o nim piszesz), bo tam jest właściwie bardziej przerażenie - lęk zmieszany z troską/współczuciem, a nie niepokój taki jak w "Osadzie" polegający raczej na zmęczeniu psychicznym i ciągłym lekkim napięciu, na tyle lekkim by mimo wszystko dawało się przy nim egzystować, wypełniać codzienne obowiązki itp. To są zupełnie inne formy lęku, czy niepokoju i nie widzę sensu ich porównywania. A ja podałam to "Nieodwracalne" jako przykład na to, że nawet mocny film w obecnych czasach pewne osoby mogą odbierać jako słaby (w sensie mocy przerażania) - chodziło o przykład zróżnicowania progu wytrzymałaości widza.
Co do sposobu filmowania, oświetlenia itd. to uważam, że w "Osadzie" są właśnie świetne i dość specyficzne. Nie wiem jak w kinie, ale jak się ogląda na dvd, to przede wszystkim poraża ostrość obrazu. Jest fenomenalna, widać wszystkie szczególiki, a obrazy są bardzo bogate, nasycone. I też ciekawy jest sposób filmowania, wszystko wygląda bardzo bajkowo. Jest specyficznie kadrowane. Piszesz, że na upartego czynności z życia codziennego mogą wywołać niepokój, no ale w "Osadzie" nie chodziło o wywoływanie niepokoju na upartego i że jak miał niski, progowy poziom, to że był nieudanie wywołany. Tam chodziło głównie o konkretny rodzaj niepokoju spowodowany konkretnymi rzeczami (nie na siłę) i uważam, że świetnie to wyszło. Aczkolwiek rozumiem, że Tobie się nie podobało. Jak najbardziej ma prawo Ci się nie podobać i naprawdę nie jest moim celem przekonywanie Cię do tego, że ma Ci się podobać.
"...poza tym, że chodzi o społeczność, żyjącą w prostych warunkach, w cieniu brutalnych, mięsożernych istot z lasu, to nie bardzo wiadomo co napisać. Jak by się napisało coś o symbolice, czy przesłaniach - że to film psychologiczny o chęci odizolowania się od zła...to by się za dużo zdradziło." Ten argument jakos do mnie nie trafia. Przeciez zwiastun ma nam mniej wiecej powiedziec czego mamy sie po filmie spodziewac, a nie wprowadzac nas w blad. Bycmoze rezyser (czy producent) zdawal sobie sprawe, ze najpopularniejszym gatunkiem kinowym jest horror i celowo zalecil nakrecenie takiego wlasnie zwiastunu, zeby przyciagnac wiecej ludzi na seans. Innego racjonalnego wytlumaczenia nie znajduje; dosc powiedziec, ze nienajlepiej odbilo sie to na samej produkcji.
"Irytuje mnie to, że z uporem maniaka chcą wmówić otoczeniu, że to miał być horror bez przesłania." Podobnie jak Ty, tacy ludzie prezentuja swoje zdanie na temat filmu. Dla Ciebie takie przeslanie bylo dostatecznie trafne, istotne i prawdziwe ze smialo mozesz nazwac Osade "filmem z przeslaniem". Ci jednak, ktorzy takiego przeslania nie zauwazyli,(niewazne czy dlatego ze nie zrozumieli tresci czy dlatego ze specyficzna forma w jaka idea tego obrazu zostala ubrana, zwyczajnie zagluszala przekaz) moga uwazac film za nieudany horror.
"Nie wiem dlaczego piszesz o tym "Nieodwracalnym" (w tym momencie akurat, że o nim piszesz), bo tam jest właściwie bardziej przerażenie - lęk zmieszany z troską/współczuciem" Absolutnie nie mialem zamiaru porownywac tych dwu prdukcji na tej plaszczyznie. Chodzilo mi o to, ze rezyser ma do dyspozycji caly wachlarz technicznych mozliwosci, dzieki ktorym, de facto, dana scena wywoluje konkretna, pozadana reakcje. Kroki podjete przez Shyamalana, aby uzyskac te forme "pasywnego leku" i ciaglego podskornie odczuwanego napiecia, o ktorych piszesz, byly moim zdaniem, zbyt subtelne i malo sugestywne.
"Piszesz, że na upartego czynności z życia codziennego mogą wywołać niepokój, no ale w "Osadzie" nie chodziło o wywoływanie niepokoju na upartego i że jak miał niski, progowy poziom, to że był nieudanie wywołany." Jak wyzej :)
Frakt4l, ale przecież "Osada" nie jest horrorem. Równie dobrze można by na siłę przypisywać ją do jakiegoś innego gatunku. Chodzi o to, że mogę zrozumieć, że ktoś oczekiwał, że będzie to horror, ale po obejrzeniu powinien się jednak połapać, że to nie ten gatunek. To tak jak w przypadku "Zakochany bez pamięci" - na początku wszyscy myśleli, że będzie to komedia, potem wszyscy, którzy jeszcze nie obejrzeli, sądzili, że to komedia. Nawet na filmwebie gatunek był określony jako komedia. Jednak po obejrzeniu od razu można się było zorientować, że jest to dramat. I jeśli ktoś by pod "Zakochanym.." rozpisywał się na temat tego, że jest to nieudana komedia, albo, że jak na gatunek komedii to daje tyle i tyle punktów, no to też bym uważała, że to nie świadczy o inteligencji piszącego. (Zresztą w sumie nie sprawdzałam tam, czy ktoś przypadkiem tak nie pisze. Zważywszy na te komentarze pod "Osadą" jest to mocno prawdopodobne.) Natomiast co do przesłania to oczywiście zgadzam się z tym, że można go nie widzieć, rzecz jednak w tym, że jak ja nie widzę w jakimś filmie przesłania, a zwłaszcza, gdy go nie rozumiem, to nie wmawiam innym, że tego przesłania nie ma. To jest prosta zasada. To, że ktoś nie rozumie jakiegoś twierdzenia z matematyki to dokładnie tyle znaczy, że ta osoba tego nie rozumie (czyli nie zauważa w tym sensu/przesłania), a nie, że znaczenie (sens/przesłanie) tego twierdzenia nie istnieje.
Oczywiscie, ze nie jest horrorem... Ale nie w tym sek. Dla tych osob, ktore nie zauwazyly w tym obrazie spoleczno-psychologicznego thrillera, (czy czegokolwiek innego, lepiej lub gorzej uzasadnionego w fabule) pozostanie on nieudanym horrorem z zapamietanego zwiastunu. Przypuszczam, ze u wielu osob ten film wywolywal salwy smiechu i dla nich to zwyczajny pastisz.
Odnosnie do tego nieszczesnego przeslania. W Osadzie jakas mysl jest zawarta i wcale nie jest to kwestia sporna (skrajne glosy oczywiscie sie zdarzaja, ale na Twoim miejscu nie bralbym takich opinii w ogole pod uwage). Film to jednak nie matematyka, to sztuka. Twoje porownanie jest wiec troche naciagane. Na sile moznaby nawet przeslanie w American pie odnalezc. Nierzadko o wartosci filmu decyduje nie istnienie samego przeslanie ale sposob jego ujecia i przedstawienia. Taki np. "Rumble fish", bez watpienia wartosciowy, blyskotliwy i inteligentny film, a mimo to zupelnie niedoceniony zarowno przez szeroka publike jak i krytykow. Dlaczego? Ano dlatego, ze ujety byl w bardzo ciezkostrawna i irytujaca forme. Jej ocena jest jednak daleko subiektywna, dzieki czemu i "Rumble fish" znalazl swoich fanow. Widac podobnie jest z Osada, w co, mimo wszystko, troche trudniej jest mi uwierzyc, z uwagi na mala "odkrywczosc" zawartych w niej "madrosci".
No, ale problem w tym, że Ty porównujesz moje wypowiedzi do wypowiedzi osób, które nawet nie potrafią stwierdzić jakiego rodzaju film obejrzały. Nie można w ten sposób robić, bo równie dobrze można by się upierać, że na wszystko, na każdy film, czy książkę należy patrzeć z punktu widzenia najmniej rozumnej osoby. Podam jeszcze jeden przykład - film "Hannibal". Jak dla mnie zupełnie nieudany (ale potrafię uzasadnić dlaczego) i akurat śmiałam się na tym filmie. Byłam wtedy w kinie i przynajmniej połowa sali śmiała się również. Nie twierdzę jednak, że jest to komedia, czy że w zamyśle autorów miałabyć to komedia, czy że byłaby to jeszcze lepsza komedia, gdyby było więcej gagów, czy czegoś tam innego. No wybacz, ale jednak trzeba być nierozgarniętą osobą, żeby takie rzeczy pisać. A właśnie o takie wpisy pod "Osadą" mi chodzi. Ja się nie spieram o to czy ten film się komuś spodobał, czy nie, bo na ten temat się wypowiadam pisząc o zaletach jakie w nim widzę i po prostu oświadczam, że dla mnie jest bardzo dobry. Cały ten temat powstał w odpowiedzi na te głupie tematy autorstwa osób, które nawet nie wiedzą co obejrzały. Albo ktoś pisze o jakimś filmie, że go na 100% zrozumiał, ale połowę przespał (nie chodzi w tej chwili o "Osadę"). Jeśli coś mnie tak znudzi, że na tym zasnę i obudzę się tuż przed końcem, to nie piszę, że obejrzałam ten film i że go rozumiem, bo jak mogę rozumieć coś, czego nie oglądałam? Przecież nie trzeba jakiejś wielkiej inteligencji, żeby aż takich głupot nie pisać. Zadziwiające jest także to, że tyle osób miało nadzieję, że "Osada" będzie kolejnym filmem o ataku jakichś złych stworzen na wioskę. Czyli coś w stylu oblężenia przez stado zombie. Nie dość takich filmów już powstało? I co by nie mówić nie są zbyt lotne. Dziwne jest, że ktoś się spodziewał, że Shyamalan miałby zrobić tego typu film. Albo to zadziwienie, że ktoś poszedł na ten film i oczekiwał jakichś efektów specjalnych, których się nie doczekał. Jak idzie na film Almadovara to też oczekuje efektów specjalnych? Czy ja naprawdę za dużo od ludzi wymagam? Chodzi tylko o to, żeby choć trochę myśleli.
Natomiast co do mojego porównania filmu, czy książki, z jakąś treścią matematyczną, czy fizyczną, to nadal uważam, że jednak jest to bardzo dobre porównanie. I oczywiście chodzi w tym porównaniu o wartości naukowe/przesłanie tych rzeczy, a nie o wartość artystyczną, o której wspomniałeś. Jeśli zastanowisz się np. nad jakąś lekcją fizyki, czy chemii to jednak jest ona podobna do pewnego seansu, pewnej historii, i jak najbardziej występuje ta kwestia, że jeśli ktoś nie zrozumie takiej lekcji, to nie widzi w niej wartości edukacyjnej, czyli przesłania. I identyczna sytuacja jest z filmem, czy książką. Zupełnie niezależnie od tego, czy komuś się ta książka, film, czy lekcja spodoba. Zrozumienie nie gwarantuje podobania się, a podobać może się też rzecz, której się nie rozumie. Chodzi tylko o to by w ogóle dopuszczać taką sytuację, że się czegoś nie rozumie. A jest całkiem sporo osób na filmwebie, które nie ugięcie twierdzą, że rozumieją po prostu każdy obejrzany film (włączając w to także te przespane, albo wyłączone w połowie). Dla mnie jest to naprawdę i dziwne i głupie, bo doskonale wiem po sobie, że jest sporo rzeczy, których można nie rozumieć, choćby z tego powodu, że człowiek nie jest zorientowany w jakichś nawiązaniach np. do polityki (czegokolwiek do czego nawiązuje dany film, a co nie jest akurat czymś szeroko poznanym przez danego widza). Trochę źle rozumiesz to co piszę skoro piszesz o tym, że np. na siłę można znaleźć przesłanie w "American Pie". Jak to się ma do tego co piszę? Oczywiście, że jeśli ktoś widzi jakąś wartość, jakieś przesłanie w tym filmie to jest to ok i ja wcale nie widzę w tym jakiegoś nadużycia, czy dziwactwa. W sumie i w takich prostych filmach, czy komediach, można faktycznie dopatrywać się przesłania i zazwyczaj jakieś przesłania tam występują. Nie rozumiem co to ma do tego co ja piszę? Uważasz, że należałoby zaprzeczyć istnieniu przesłania w takich filmach? Ja właśnie uważam, że to głupie. W gruncie rzeczy piszesz o czymś innym niż ja.
Znowu wylewa sie z Ciebie tona zolci. Irytuja Cie kwestie, ktore kazdy szanujacy sie kinoman powinien rozumiec - potrzeby przytlaczajacej wiekszosci widzow. Kowalski nie idzie do kina zeby zastanowic sie nad sensem istnienia, ale po to by zobaczyc na ekranie akcje, przemoc, seks i sprosne gagi. Jezeli Kowalski widzi w telewizji zwiastun filmu, ktory wedle jego prostych kryteriow gwarantuje dobra zabawe, to po seansie calkowicie uzasadnione sa jego reakcje i pretensje - ze potwory byly komiczne, a nie przerazajace; ze akcja sie dluzyla; ze sceneria byla nieciekawa itp. itd. Stad biora sie takie komentarze - zrozumialem film w 100% ale w polowie zasnalem. Tak, zdecydowanie za duzo od ludzi wymagasz...
"Trochę źle rozumiesz to co piszę skoro piszesz o tym, że np. na siłę można znaleźć przesłanie w "American Pie". Jak to się ma do tego co piszę?" A widzisz w tym filmie jakies przeslanie? Bo ja nie widze. Czyli zgodnie z tym co piszesz, filmu nie zrozumialem. "Uważasz, że należałoby zaprzeczyć istnieniu przesłania w takich filmach?" Wlasnie staram sie udowodnic Tobie, ze istnienie takiego czy innego przeslania w danym filmie to kwestia subiektywnego rozumienia fabuly. Nie chodzi mi tu o odczytania tresci sensu stricto - np. Zdzichu zostal drechem i bandyta bo urodzil sie w patologicznej rodzinie. Chodzi o to co zawarte jest miedzy slowami, wyrazone niewprost, niejednoznaczne, odwolujace sie do sfery emocjonalnej, nieoparte na prostej logice i zwiazkach przyczynowo-skutkowych. Chyba nie powiesz mi, ze Osada jest dla Ciebie wartosciowa produkcja tylko dlatego, ze wszystko tam trzyma sie kupy, jest logiczne i przekonujaco prawdopodobne (a jest?)
Nie rozumiem o co Ci chodzi z tą toną żółci. Jak ktoś ma odmienne zdanie od Twojego, to od razu widzisz w tym tonę żółci? Jeszcze raz powtarzam, że to żaden wstyd przyznać, że się czegoś nie rozumie. Ja się przyznaję jak nie rozumiem i nie wmawiam z uporem maniaka, że pojęłam jakiś film, czy książkę od początku do końca, a wniosek jaki wyciągnęłam z tego pojęcia jest taki, że w tym filmie, czy książce, nic nie ma. Jeśli się jest inteligentną osobą i ma się po jakimś filmie takie wrażenie, a jednocześnie widzi się, że szereg osób w danym utworze odnalazło bardzo wiele, to na podstawie takiej obserwacji można raczej bardzo łatwo dojść do prostego wniosku, że akurat do nas ten film nie trafił/nie przemówił/nie zrozumieliśmy go. I nie umniejsza to naszej inteligencji, a wręcz o niej świadczy. I jeszcze raz podkreślam, że rozumienie filmu nie jest równoznaczne z podobaniem się. Chodzi tylko o takie proste kwestie, a Ty cały czas piszesz tak jakbym pisała o czymś innym. Jakby chodziło o przekonywanie kogoś, że jak się nie podoba to widać nie rozumie, albo jakbym uważała, że dany film koniecznie musi trafić do całego społeczeństwa. Dałam Ci pare przykładów. Napisałam o "Hannibalu". Chyba jednak jest spora różnica między inteligentną krytyką filmu, a napisaniem, że jestem przekonana, że to miała być komedia tylko po prostu nie do końca się udała, ale i tak na tyle wyszła, że śmieszy. A Ty postawiłeś znak równości między takimi opiniami i to już jest bez sensu.
Napisałeś też coś takiego: "Wlasnie staram sie udowodnic Tobie, ze istnienie takiego czy innego przeslania w danym filmie to kwestia subiektywnego rozumienia fabuly." I dziwi mnie to w sytuacji, gdy sama Ci napisałam już kolejny raz, że dla jednych osób dany film może mieć przesłanie, dla innych nie. Oczywiście, że jest to związane z tym widzem, jego odbiorem filmu, jego wiedzą dotyczącą różnych zagadnień, których dotknął film, więc co właściwie starasz się mi udowodnić? I jeszcze raz Ci powtarzam, że zadziwia mnie (i od tego się zaczął ten temat) to, że ludzie są w stanie uważać, że jak oni nie widzą w jakimś filmie przesłania to że tego przesłania nie ma. Sam dałeś przykładowo "American Pie" i napisałam Ci odnośnie tego, że jak najbardziej można widzieć przesłanie i w "American Pie", a teraz Ty mi piszesz, że usiłujesz mi coś udowodnić. No dalej mam wrażenie, że zupełnie odbiegłeś od tematu. W dodatku po tym co pisałam chyba powinieneś zauważyć, że ja widzę w "Osadzie" przesłanie, a Ty mnie teraz pytasz czy ja je widzę. No to trochę jest dziwne. Ty chyba tak naprawdę nie czytasz tego wszystkiego co ja piszę, tylko np. sam początek:) Takie mam wrażenie teraz. Piszesz o treściach zawartych między wierszami tak jakbym ja wcześniej pisała o treściach widocznych na pierwszy rzut oka. Co ciekawe zdaje się, że wcześniej pisałeś coś w tym stylu, że chyba nadinterpretowuję "Osadę". Do tego jeszcze ten wstęp o tym, że przeciętny Kowalski poszedł do kina na przemoc, seks i dobre gagi. Taki Kowalski może przecież napisać właśnie w ten sposób, że miał ochotę na coś innego i rozczarował się i film mu się nie spodobał. Takiego zdania ja się absolutnie nie czepiam. Tylko niech nie pisze, że pojął ten film dogłębnie i wie dokładnie co było zamysłem twórcy tylko, że mu nie wyszło. I do tego wie jak by ten film ulepszyć, czyli np. krwawą konfrontacją. Może jaśniej dla Ciebie będzie jak napiszę, że uważam, że było by ok gdyby ktoś napisał, że ciekawie by było zrobić horror o podobnej sytuacji, czyli wioska, potwory (choć takich filmów powstało już wiele więc nic w tym odkrywczego), ale niech nie pisze, że jest przekonany, że Shyamalan chciał nakręcić coś w stylu "Nocy żywych trupów" tylko mu nie wyszło.
"Nie rozumiem o co Ci chodzi z tą toną żółci. Jak ktoś ma odmienne zdanie od Twojego, to od razu widzisz w tym tonę żółci?" Nie, jak Ty masz odmienne zdanie to od razu ta zolc z Ciebie wyplywa. Przyklad?
"porównujesz moje wypowiedzi do wypowiedzi osób, które nawet nie potrafią stwierdzić jakiego rodzaju film obejrzały"
"równie dobrze można by się upierać, że na wszystko, na każdy film, czy książkę należy patrzeć z punktu widzenia najmniej rozumnej osoby"
"No wybacz, ale jednak trzeba być nierozgarniętą osobą, żeby takie rzeczy pisać."
"Cały ten temat powstał w odpowiedzi na te głupie tematy autorstwa osób, które nawet nie wiedzą co obejrzały."
"nie trzeba jakiejś wielkiej inteligencji, żeby aż takich głupot nie pisać."
Powyzsza porcja wyplynela akurat z twojego przedostatniego posta.
"I jeszcze raz podkreślam, że rozumienie filmu nie jest równoznaczne z podobaniem się.(...) Jakby chodziło o przekonywanie kogoś, że jak się nie podoba to widać nie rozumie" Nie wiem po co o tym piszesz. Ja sie do tej kwestii w ogole nie odnosilem. Pisalem o przeslaniu, ktore wedlug Ciebie wystepuje zawsze, jest jak matematyczne twierdzenie i jak delikwent go nie uchwycil to filmu nie zrozumial.
"Chyba jednak jest spora różnica między inteligentną krytyką filmu, a napisaniem, że jestem przekonana, że to miała być komedia tylko po prostu nie do końca się udała, ale i tak na tyle wyszła, że śmieszy" Rece opadaja... Napisalem, ze dla niektorych ten film to pastisz filmow grozy, bo sceny ktore mialy byc straszne byly smieszne. Nie widzisz tej drobnej roznicy?
"Napisałeś też coś takiego: "Wlasnie staram sie udowodnic Tobie, ze istnienie takiego czy innego przeslania w danym filmie to kwestia subiektywnego rozumienia fabuly." I dziwi mnie to w sytuacji, gdy sama Ci napisałam już kolejny raz, że dla jednych osób dany film może mieć przesłanie, dla innych nie." Aha...czyli jednak przeslanie nie jest jak twierdzenie matematyczne i moze nie wystepowac.
"I jeszcze raz Ci powtarzam, że zadziwia mnie (i od tego się zaczął ten temat) to, że ludzie są w stanie uważać, że jak oni nie widzą w jakimś filmie przesłania to, że tego przesłania nie ma." No to teraz wszystko jasne. Czyli jak film wedlug mnie nie ma przeslania to wcale nie znaczy ze go nie ma, bo ktos moze je widziec, co oznacza ze ja jestem w bledzie. Ciekaw jestem czy jest jakas instytucja, ktora arbitralnie stwierdza czy dany film ma przeslanie czy nie i na tej podstawie kwalifikuje jednych widzow do inteligentnych a drugich do "nierozgarnietych glupkow".
"W dodatku po tym co pisałam chyba powinieneś zauważyć, że ja widzę w "Osadzie" przesłanie, a Ty mnie teraz pytasz czy ja je widzę. No to trochę jest dziwne." Prosze zacytuj dokladnie fragment mojej wypowiedzi w ktorym zadaje Ci takie pytanie.
"Piszesz o treściach zawartych między wierszami tak jakbym ja wcześniej pisała o treściach widocznych na pierwszy rzut oka." Tak wlasnie bylo. Porownalas przeslanie do twierdzenia, tak jakby to byla rzecz widoczna na pierwszy rzut oka. Tak nie jest. Jezeli przeslanie nie jest jednoznacznie ukazane to wowczas jego uchwycenie nie jest mozliwe dla wszystkich - slowem, dla czesci to przeslanie moze nie istniec! i w konsekwencji, film moze byc chala, co staralem sie udowodnic.
"Tylko niech nie pisze, że pojął ten film dogłębnie i wie dokładnie co było zamysłem twórcy tylko, że mu nie wyszło." Niech sobie pisze co chce. Ma do tego prawo. Na Twoja opinie o filmie nie ma to przeciez najmniejszego wplywu.
Chyba się mocno poirytowałeś skoro chciało Ci się tyle wyciągać tych przykładów pseudo żółci:) No, ale ok. Dla mnie to jednak jest normalne stwierdzanie faktów, a nie jakaś żółć. Uważasz za jakąś niesprawiedliwą i krzywdzącą z mojej strony opinię, że jak ktoś napisałby np. o "Hannibalu", że jest przekonany, że to miała być komedia to byłoby to idiotyzmem? Albo np. wyciągnąłeś ten cytat: "nie trzeba jakiejś wielkiej inteligencji, żeby aż takich głupot nie pisać." - dotyczyło to tego, że są ludzie, którzy piszą, że przespali połowę (lub większość) filmu, ale świetnie się orientują o czym on był i doskonale go rozumieją. Jestem taka wredna dlatego, że uważam, że takie stwierdzenie jest idiotyzmem? Czyżby nie było?
Zdaje się, że w takiej sytuacji nie mam prawa stwierdzić, że ktoś pisze bez sensu, albo nawet wymyślić jakiegos przykładu takiego piasania bez sensu, bo to już jest w Twoim mniemaniu wylewanie żółci.
Jednocześnie piszesz, że oczywiście "Osada" nie jest horrorem, ale jak ja napiszę, że to takie bzdurne pisać, że "Osada" jest horrorem, to ja już jestem ta zła i niegrzeczna i zaczynasz mi udawadniać, że ktoś ma prawo napisać, że jednak "Osada" jest horrorem (w jego subiektywnym odczuciu).
@ ""I jeszcze raz podkreślam, że rozumienie filmu nie jest równoznaczne z podobaniem się.(...) Jakby chodziło o przekonywanie kogoś, że jak się nie podoba to widać nie rozumie" Nie wiem po co o tym piszesz. Ja sie do tej kwestii w ogole nie odnosilem. Pisalem o przeslaniu, ktore wedlug Ciebie wystepuje zawsze, jest jak matematyczne twierdzenie i jak delikwent go nie uchwycil to filmu nie zrozumial. "
Napisałam o tym dlatego, że dałeś przykład Kowalskiego, któremu się film po prostu nie podobał. Jak się nie podobał to niech napisze, że sie nie podobał (dlaczego) i będzie ok. Skoro sam dajesz taki przykład, dotyczący podobania się filmu, a nie kwestii rozumienia, czy przekazu, to dlaczego teraz się dziwisz, że ja na to odpowiadam? Co do przesłania nie napisałam, że występuje ono zawsze. Znowu więc przekręcasz.
@ ""Chyba jednak jest spora różnica między inteligentną krytyką filmu, a napisaniem, że jestem przekonana, że to miała być komedia tylko po prostu nie do końca się udała, ale i tak na tyle wyszła, że śmieszy" Rece opadaja... Napisalem, ze dla niektorych ten film to pastisz filmow grozy, bo sceny ktore mialy byc straszne byly smieszne. Nie widzisz tej drobnej roznicy? "
Nie wiem czy zauważyłeś, że pisałam o "Hannibalu". I dla mnie "Hannibal" wygląda jak parodia gore, ale nie twierdzę, że właśnie takie było zamierzenie twórcy. Na tym polega różnica. To, że się uzna, że coś dla kogoś wyszło śmiesznie, to jeszcze nie jest równoznaczne z wmawianiem, że zamierzeniem twórcy filmu było zrobienie parodii, czy komedii. I nie pisałam, że Ty tak piszesz, tylko, że ludzie otwarcie tak piszą - że oni _wiedzą_, że autor filmu chciał zrobić to co oni uważają, że chciał. I nie ma dla nich znaczenia, że autor twierdzi coś innego, albo, że gatunek tego filmu jest zupełnie inny niż oni sobie wymyślili, albo w końcu to, że ten film faktycznie ma inną treść niż treść pastiszu, czy czego tam sobie zażyczysz. Dla mnie to jest idiotyczne. Ja nie wmawiam autorowi książki, że jestem pewna, że mimo, że on wydał powiedzmy kryminał, to tak naprawdę chciał napisać komedię, bo ja wiem lepiej, co on chciał. A jak dla Ciebie to jest takie straszne, że dla mnie jest głupotą to, że niektórzy ludzie sądzą, że wiedzą lepiej od samego autora, co on zamierzał stworzyć to po prostu daj już z tym spokój, bo ja nie zmienię nagle swojego zdania na pochwałę takiej głupoty. Uznaj, że to zachowanie normalne, inteligentne, a moja krytyka to wylewanie żółci. I tak już przecież to uznałeś. Jedyne co mnie w tej chwili irytuje to to, że tłumaczę po raz setny to samo, a Ty i tak rozumiesz to na opak.
@ ""Napisałeś też coś takiego: "Wlasnie staram sie udowodnic Tobie, ze istnienie takiego czy innego przeslania w danym filmie to kwestia subiektywnego rozumienia fabuly." I dziwi mnie to w sytuacji, gdy sama Ci napisałam już kolejny raz, że dla jednych osób dany film może mieć przesłanie, dla innych nie." Aha...czyli jednak przeslanie nie jest jak twierdzenie matematyczne i moze nie wystepowac. "
Nie wiem jak doszedłeś do tej konkluzji, ale jest nie trafiona. Chodziło o to, że w zależności od zasobów wiedzy danej osoby jak również sytuacji życiowych jakie przeżyła, dana osoba może zrozumieć/dostrzec jakieś przesłanie w danym filmie lub go nie widzieć (będzie ono dla niej nieczytelne). I jest to subiektywna ocena - subiektywny odbiór, co jednak nie oznacza, że jeśli dana osoba, czy szereg osób danego przesłania nie widzi, to tego przesłania nie ma. Znaczy to tylko tyle, że akurat do nich to nie trafia. Czyli niestety jednak nadal istnieje to podobieństwo do lekcji matematyki, które tak bardzo Ci nie pasuje.
I nadal wychodzi na to, że piszesz o czymś innym niż ja (co jest równoznaczne z tym także, że ja piszę o czymś innym niz Ty - żebyś się nie doszukał w tym jakiegoś przytyku, czy kolejnej żółci).
@ ""I jeszcze raz Ci powtarzam, że zadziwia mnie (i od tego się zaczął ten temat) to, że ludzie są w stanie uważać, że jak oni nie widzą w jakimś filmie przesłania to, że tego przesłania nie ma." No to teraz wszystko jasne. Czyli jak film wedlug mnie nie ma przeslania to wcale nie znaczy ze go nie ma, bo ktos moze je widziec, co oznacza ze ja jestem w bledzie. Ciekaw jestem czy jest jakas instytucja, ktora arbitralnie stwierdza czy dany film ma przeslanie czy nie i na tej podstawie kwalifikuje jednych widzow do inteligentnych a drugich do "nierozgarnietych glupkow". "
I czy faktycznie to ja jestem złośliwa? Ja znam szereg filmów, których nie rozumiem, lub też nie rozumiem ich części (np. jakichś nawiązań) i to że to przyznaję nie sprawia, że czuję się głupkiem. Jak dla Ciebie przyznanie się do tego, że się czegoś nie rozumie jest jednoznaczne z byciem głupkiem no to w tej sytuacji chyba mnie obrażasz, tak? I jeszcze raz przypomnę, że można jakiegoś filmu nie pojąć nawet z tak prostej przyczyny, że po prostu nas znudzi i nie chce się go obejrzeć do końca. I jeszcze raz napiszę, że idiotyzmem jest nie oglądając takiego filmu do końca twierdzić później, że się go całkowicie rozumie i się go całkowicie poznało. Zamaist się unosić zastanów się przez chwilę o co własciwie w tej dyskusji chodziło. Założyłeś sobie na wstępie, że chcę Ciebie, czy kogoś obrazić. Jeśli bardzo Ci na tym poczuciu zależy to nie mam zaiaru wyprowadzać Cię z błędu. Napiszę tyle, że nie o to chodziło.
Natomiast co do uogólnień jakie tutaj stosujesz w obronie wszystkich przeze mnie w Twoim mniemaniu obrażanych, to można jeszcze napisać coś takiego, że jednak dany film ma jakiś określony gatunek. Mimo, że Ty uważasz (z czego pewnie zaraz się wycofasz), że jak ktos chce to może widzieć w nim komedię, jak chce, to horror, jak chce to dramat. Jednym słowem w realnym świecie nie ma jednak takiej dowolności i ustala się konkretny gatunek (może być jakieś pogranicze typu komediodramat itp., ale zawsze jednak jest to coś ustalonego) i jednak ma to większy związek z tym co zaplanował sobie twórca tworząc film i z tym jak ten film faktycznie wyszedł, a nie z tym, że ktoś tam na upartego widzi w tym jednak komedię, choć ma być to np. dramat.
@ ""W dodatku po tym co pisałam chyba powinieneś zauważyć, że ja widzę w "Osadzie" przesłanie, a Ty mnie teraz pytasz czy ja je widzę. No to trochę jest dziwne." Prosze zacytuj dokladnie fragment mojej wypowiedzi w ktorym zadaje Ci takie pytanie."
napisałeś: "A widzisz w tym filmie jakies przeslanie? Bo ja nie widze."
Jak mam to inaczej rozumieć jak nie jako pytanie, czy widzę w tym filmie jakieś przesłanie??
@ ""Piszesz o treściach zawartych między wierszami tak jakbym ja wcześniej pisała o treściach widocznych na pierwszy rzut oka." Tak wlasnie bylo. Porownalas przeslanie do twierdzenia, tak jakby to byla rzecz widoczna na pierwszy rzut oka. Tak nie jest. Jezeli przeslanie nie jest jednoznacznie ukazane to wowczas jego uchwycenie nie jest mozliwe dla wszystkich - slowem, dla czesci to przeslanie moze nie istniec! i w konsekwencji, film moze byc chala, co staralem sie udowodnic. "
Porównywałam rozumienie filmu do rozumienia twierdzenia, czy lekcji. Natomiast o "Osadzie" - symbolach w niej i treściach o których traktuje napisałam sporo. To było to co można odczytać mimo, że nie jest podane na tacy (choć jak na mój gust to i tak wyjątkowo czytelnie, bo w wielu filmach przesłania są dużo mocniej zakamuflowane, czy trudniejsze do zrozumienia). A rozumienie twierdzenia matematycznego, czy lekcji Twoim zdaniem jest widoczne na pierwszy rzut oka? To muszą być jakieś bardzo proste twierdzenia, czy lekcje, by można je było tak bez wysiłku zrozumieć, a jeśli by takie były to nie miało by sensu mówienie o osobach, które ich nie zrozumieją (skoro miało by to być takie łatwo czytelne). Ja mówię o normalnej poważnej matematyce, czy fizyce. Nie chodzi o jakieś kwestie dodawania na przykład (czyli powiedzmy nizsze klasy podstawówki), tylko o rzeczy, które naprawdę wymagają chwili zastanowienia by je pojąć. Takie rzeczy, które faktycznie dla jednych mogą być czytelne, a dla innych, nawet mocno inteligentnych, nie (ci inni nie mają być kompletnymi głąbami!). No i jeszcze jedna kluczowa sprawa to taka, że nie uważam, że każdy film powinien być zrozumiały dla ogółu społeczeństwa. Nie ma takiego obowiązku. Co więcej jeśli film ma faktycznie skomplikowane, wzniosłe, rozumne, czy jak to nazwiesz przesłanie, to już na pewno nie będzie zrozumiały dla większości społeczeństwa. Ale to że nie będzie przez kogoś zrozumiany to nie czyni z niego chały. I jeszcze raz napiszę, że jak ja czegoś nie rozumiem, to wcale nie uważam, że to nie ma przesłania (a Ty to właśnie piszesz) i co więcej wcale nie uważam, że to jest chała. Jak by rozumować w ten sposób, to wszelkie filmy wznoślejsze z racji tego, że zrozumiane będą przez mniejszość musiałyby być klasyfikowane jako chały, a wszelkie filmy proste w odbiorze jako filmy dobre. Dziwnym zasadom hołdujesz.
muszę dolać przynajmniej wiadro żółci od siebie
filmy Shyamalana NIE Są przeznaczone dla maluczkich żuczków, które wymagają od kina tylko rozrywki, najlepiej z szybkimi furami, rozebranymi panienkami
ewentualnie krwiożerczymi potworami i trupami co 5 minut
Shyamalan przedstawia w swoich filmach całą głębię swoich przemyśleń na wiele różnych tematów oraz w piękny sposób maluje sytuacje z życia bohaterów, jak chociażby relacje Ivy i Luciusa.
wierzę że do owych żuczków nie należysz, ale widać że nie rozumiesz charakteru tego reżysera, jego światopoglądu i jego koncepcji kina
Shyamalan ma pełne prawo tworzyc to co mu sie podoba w taki sposób jaki mu się podoba i nikt Go siłą nie zmusi, żeby zaczął tworzyć pulpę filmową tylko po to, by ściągnąć z niej jak najwięcej kasy od naiwnej niewymagającej masy bezmyślnych oglądaczy
Problem w tym, że jak nawet jak ktoś poda argumenty, dlaczego film mu się nie podobał, to i tak cała reszta wyzywa go od bezmózgów, czepiając się, że argumenty są mało przekonujące. Nikomu nie przyjdzie do głowy, że tego rodzaju argumenty nigdy przekonujące nie bedą, bo natura większości tego typu argumentów polega na tym, że są subiektywne, a nie obiektywne. Jeżeli osoba X pisze dlaczego jej się film nie podobał, to nie ma obowiązku podawać dla swoich racji argumentu ostatecznego uzasadnienia, który przewyższy swoją siła samo Słowo Boże (czego niektórzy forumowicze filmwebu najwyraźniej oczekują)
Ja też uważam, że Osada to piękny film - żeby nie było, że go krytykuję tutaj, co to to nie. Krytykuję jedynie niektórych jego zwolenników i chciałabym ich prosić o większą otwartość umysłu, bo na prawdę nie trudnozrozumieć, dlaczego może się on niektórym nie podobać.
Pozdrawiam
wiesz co chyba przesadzilas bo nawet shayamalan (czy jakos tak) tego fimu tak nie postrzega. film ma cos w sobie ale po 40 min wiedzialem co i jak zer0 zaskoczenia - "potwor" przypomina alfa z jezem na plecach, ubaw mialem co niemiara na dodatek pol kina zarazilem - im blizej konca tym bardziej smiesznie jednak od czasu 6teo zmyslu i niezniszczalnego chlopak stracil forme. moze nadmiar pracy ???????pewnie niedlugo to bedzie montowal sam krecil i sam efekty i kostiumy robil dopry chlopak byl ale sie skonczyl
No to pokaż mi jakiś artykuł czy coś, z którego wynika, że film jest o czymś innym niż to jak go rozumiem, bo jakoś tak wyszło, że nie jestem jedyną osoba, która ten film w ten sposób zrozumiała. Poza tym dla mnie ten przekaz jest dosyć oczywisty. Są filmy, które trudniej interpretować. Oczywiście w "Osadzie" także można odszukać jeszcze więcej znaczeń i symboli, ale akurat te odnośnie tych zagadnień, które wymieniłam wyżej, są widoczne najsilniej (widać, że traktowane jako główne przesłanie).
"No to pokaż mi jakiś artykuł czy coś, z którego wynika, że film jest o czymś innym niż to jak go rozumiem, bo jakoś tak wyszło, że nie jestem jedyną osoba, która ten film w ten sposób zrozumiała"....tak tak tak zrozumialas. wiele znaczen. symboli. bla. bla. bla. szukaj pewnie jest wiecej.
toz to blacha historyjka zrobiona na nadete do przesady kino artystyczne niby z przeslaniem atak naprawde typowa nowo hollywoodzka sztampowa szmira zrobiona na fali popularnosci rezysera i tyle i nic.
P.S. nie czytaj recenzji to zabija wlasna interpretacje.
trevor, ale ja Cię nie rozumiem. O co chodzi z tym czytaniem recenzji? Wcześniej napisałeś, że twórca filmu postrzega go inaczej niż ja. Spytałam skąd taki wniosek - na podstawie czego? jakiej jego wypowiedzi?, a Ty mi piszesz, że bla bla bla, a jak ktoś coś zrozumiał (ja i inni) to nam się co? uroiło? i że niby mam podchodzić do filmów jakoś tak żeby zakładać, że nic w nich nie ma?? Zawsze mi się wydawało, że jak przez brak zrozumienia nie dostrzega się jakiejś wartości, to raczej jest to złe podejście, a nie dobre i co więcej przy takim podejściu jest się odpornym na przyswajanie wiedzy. Poza tym jak jestem po obejrzeniu jakiegos filmu, to chętnie o nim czytam. Nie mówię, że od razu, ale tak pare dni później na przykład. Zwłaszcza teksty omawiające jakieś przesłania, czy symbolikę w tym filmie, bo jak każdemu zdarza mi się coś przeoczyć, czy czegoś nie zrozumieć. I mi się to podoba, że po przeczytaniu jakiegoś tekstu więcej zrozumiem. Nie pojmuję Twojego podejścia.
Nikt nie pojmuje i chyba o to chodzi.
Niezaprzeczalnie mogl to byc wielki film z tym sie zgodze ale po przeczytaniu orwelowskiego "1984" i komiksu "V 4 Vandetta" Alana Moora (film to absolutna szmira) nic w kwestii zniewolnonych spoleczenstw nie da sie zrobic na wysokim poziomie. Jakkolwiek doceniam rezysera za checi.
Doceniam Twoja jakze wysoce zaangazowana obrone tego filmu. Ja nie czytam recenzji bo jak powiedzial kiedys Frank Zappa "pisanie o muzyce to jak tanczenie o balecie" (czy jakos tak) to samo mozna napisac o filmie.
A film ten porownal bym to "dziela" Warhola. Andy zrobil kiedys film 9h nagrywal spiacego kolesia kulminacyjny moment to jak sie przekladal z boku na bok. I tez tam bylo jakies przeslanie jakze glebokie i kwestia artystyczna oczywiscie Warhole bog alternatywy itd itd. ale kto do KUR%$ Nedzy chcialby ogladac 9h badziew o spiacym kolesiu. Z tym filmem jest tak samo z tym ze krocej trwa....dzieki za to.
P.S. wiesz ze zmienil zakonczenie bo jacys kolesie wykradli scenariusz i opublikowali na necie. Zakonczenie mialo byc totalnie inne pewnie caly konteks by byl inny??!!! jak poszukasz to znajdziesz mnie jusz zniechecilo. pzdrwm
a propos teraz zerknalem na wszytko co napisalas odnosnie tego filmu i mnie Pop&*%$? na maxa :) Myslalas o wydaniu ksiazki???? <mysli>
Rozumiem trevor_reznick, że Tobie się wydaje, że jesteś zabawny, ale niestety jesteś jedynie żałosny. Jak Cię śmieszy, czy męczy to, że ktoś dyskutuje na forum dyskusyjnym, to po prostu lepiej nie zaglądaj na fora. Znam różne osoby, które jakoś nie miały takiego wielkiego problemu ze zrozumieniem "Osady" więc może jednak problem tkwi w Tobie - że nie widzisz oczywistych rzeczy. Poza tym najpierw piszesz tak jakbyś chciał coś powiedzieć, a dopytany o to, nie umiesz rozwinąć myśli, więc przechodzisz do czegoś innego. Piszesz o czytaniu recenzji, o Warholu, o uciskanych społeczeństwach - w sumie nie wiadomo o co Ci chodzi, bo równie dobrze można by tu zacząć pisać o filmach w których występuje las, lub motyw potwora, czy czegokolwiek innego (takie udawane mówienie na temat). Twoje złote porady odnośnie recenzji i opisów filmów można rozumieć w ten sposób, że w ogóle nie ma sensu nic pisać, ani o niczym dyskutować. Krążysz, krążysz, tylko nie wiadomo wokół czego i w ogóle po co. Myśl dalej, powodzenia.
primo 1sze - nie smiesza/mecza mnie dyskusje na forum.
primo 2gie - nie rozumiesz czytanego txtu???? zamiast klepac 60znakow/sekunde zwolnij albo przeczytaj jeszce raz bo Ci nie wychodzi nie napisalem ze nie rozumiem tego filmu a Ty ciagle to meczysz uparlas sie (no tak Kobieta jestes) i cheja do przodu. Jak mozna tego filmu bylo nie zrozumiec jest prostszy od budowy cepa. Tosz to nie Lynch tylko Paki ktoremu sie 2filmy udaly. Po 40-50min ogladania lepiej bylo wrzucic kilka txtow i zrobic z tego (jakze pelnego ukrytych tresci, glebokiego i poruszajacego dziela-tu sie objawia moj sarkazm) komedie w stylu Monty Pythona. Widze oczywiste tresci i stwierdzam tylko ze to la mierda jakich malo. Niby by cos moglo byc ztego jakby wrzucil jako krotki metrasz na dodatek do dvd.
primo 3cie - pisze oczywiste tresci kazdy by sie domyslil patrz primo 2gie - zwolnij to nie bieg na 100metrow w finale Olimpiady. A jezeli nie wiesz o co chodzi to jusz twoj problem skarbie.
primo 4te - jak Ci moje porady nie pasuja to ich nie stosuj a nie wielkie halo robisz z tego.
primo 5te - nie pisalem nic obrazliwego tekst o objetosci twoich wypowiedzi nie byl sarkastyczny wrecz przeciwnie. ale tu wracamy do rozumienia txtu. no trudno. nie moja strata.
primo 6te - dzialasz troszke jak Kaczynski Bros na tym forum bo kto ma odmienne zdanie na temat tego filmu starasz sie na sile go przekonac ze to jest Dzielo z ukrytymi....itd a niestety dla 98% ten film jest la mierda wkacji 2003/04 (nie pamietam) po obejrzeniu tego filmu wiekszosc ludzi szla zapic traumatyczne doznania na ktore byli narazeni ogladajac ten film.
primo 7me - jak jusz powiedzialem nie staralem sie Ciebie obrazic a ty tu wyjezdzasz z txtami o tym jak bardzo zalosny jestem no prosze Cie...pomysl Ty skarbie.
P.S. a propos Lavate la chepa porgue la tienes sucia y no folles conmigo
primo 1sze - nie smiesza/mecza mnie dyskusje na forum.
primo 2gie - nie rozumiesz czytanego txtu???? zamiast klepac 60znakow/sekunde zwolnij albo przeczytaj jeszce raz bo Ci nie wychodzi nie napisalem ze nie rozumiem tego filmu a Ty ciagle to meczysz uparlas sie (no tak Kobieta jestes) i cheja do przodu. Jak mozna tego filmu bylo nie zrozumiec jest prostszy od budowy cepa. Tosz to nie Lynch tylko Paki ktoremu sie 2filmy udaly. Po 40-50min ogladania lepiej bylo wrzucic kilka txtow i zrobic z tego (jakze pelnego ukrytych tresci, glebokiego i poruszajacego dziela-tu sie objawia moj sarkazm) komedie w stylu Monty Pythona. Widze oczywiste tresci i stwierdzam tylko ze to la mierda jakich malo. Niby by cos moglo byc ztego jakby wrzucil jako krotki metrasz na dodatek do dvd.
primo 3cie - pisze oczywiste tresci kazdy by sie domyslil patrz primo 2gie - zwolnij to nie bieg na 100metrow w finale Olimpiady. A jezeli nie wiesz o co chodzi to jusz twoj problem skarbie.
primo 4te - jak Ci moje porady nie pasuja to ich nie stosuj a nie wielkie halo robisz z tego.
primo 5te - nie pisalem nic obrazliwego tekst o objetosci twoich wypowiedzi nie byl sarkastyczny wrecz przeciwnie. ale tu wracamy do rozumienia txtu. no trudno. nie moja strata.
primo 6te - dzialasz troszke jak Kaczynski Bros na tym forum bo kto ma odmienne zdanie na temat tego filmu starasz sie na sile go przekonac ze to jest Dzielo z ukrytymi....itd a niestety dla 98% ten film jest la mierda wkacji 2003/04 (nie pamietam) po obejrzeniu tego filmu wiekszosc ludzi szla zapic traumatyczne doznania na ktore byli narazeni ogladajac ten film.
primo 7me - jak jusz powiedzialem nie staralem sie Ciebie obrazic a ty tu wyjezdzasz z txtami o tym jak bardzo zalosny jestem no prosze Cie...pomysl Ty skarbie.
P.S. a propos Lavate la chepa porgue la tienes sucia y no folles conmigo
trevor_reznick no sorry, ale piszesz bez sensu. Primo oznacza 'po pierwsze', potem leci secundo, czyli 'po drugie' itd. Czyli primo może być tylko jedno, bo to jest to co się uważa/myśli/wyznacza jako pierwsze. Nie można mówić, czy pisać primo 2gie, 3cie itd. Tzn. jak widać po Twoim wpisie to jest wykonalne, ale no cóż... jest kompletnie idiotyczne.
Co do przekonywania kogoś o tym, że coś się mu podoba lub nie podoba, to już o tym pisałam - dyskutowanie przekazu filmu - jaki on jest i czy w ogóle jest - jest odrębną kwestią i ma się nijak do tego, czy komuś się dany film podobał. Piszesz o rozumieniu treści, a sam czytasz kompletnie bez rozumienia. Jeśli uważam, że czegoś nie rozumiesz (przykładowo(!) "Osady") to uważam tak na podstawie Twoich wypowiedzi, a nie dlatego, że sam napisałeś 'nie rozumiem' (nawet takie rzeczy trzeba Ci tłumaczyć..). Piszesz mi, że jestem taka uparta z tego powodu, że nie zmieniam swojego zdania i wypowiadam je. Ciekawe podejście. Kobiety tak mają, tak?:) A Mężczyźni (przez duże 'M' szczególnie dla Ciebie) to jak mają? ciekawe. Mogłabym to zrozumieć w ten sposób, że mężczyźni nie są uparci więc po wymianie paru tekstów chętnie ustępują i zmieniają zdanie. Bez sensu. Ja wiem, że Tobie chodziło o coś innego (a może mam nadzieję, bo pewności mieć nie mogę), ale piszę Ci jak się takie Twoje wypowiedzi odbiera. Tak jak z tym po pierwsze po pierwsze i po drugie po pierwsze... Natomiast jeśli sugerujesz komuś kto pisze długi tekst, że może by pomyślał o napisaniu książki no to już się z tego nie wycofuj, bo wychodzi jeszcze głupiej. I porównujesz mnie jeszcze do Kaczyńskich:) No weź chłopie pomyśl co Ty piszesz:)
a co do książki - to fakt, podlega właśnie korekcie, zamierzamy ją wydać za rok w 38 urodziny Shyamalana
zostaw swój adres to podeślemy Ci jeden egzemplarz
Piękna, nie piękna, ale film i tak jest nudny. Jak ktoś chce zrobić film o zniewoleniu i tym podobnych pierdołach, to niech go zrobi jakiś amatorski film i go puszcza w klubach dyskusyjnych, a nie niepotrzebnie opakowuję w hollywoodzką otoczkę. Tak, nazywajcie mnie ignorantem, ale jak oglądam film o którym wszyscy naokoło trąbią jaki to on świetny, to oczekuję czegoś, co mnie przynajmniej zdzieli przez łeb efektem specjalnym i trupem w szafie, a nie zanudzi na śmierć. Gdyby ktoś miał pragnienie zrobić film o zniewolonych społeczeństwach, to niech idzie z tym do Amnesty International, nie do Hollywood.
johnny, ale to nie jest film tylko o zniewolonej społeczności. Ten film nawiązuje do różnych kwestii włącznie z konfliktem pokoleń, jak i kwestiami dobra i zła. To jest film mocno psychologiczny. Tu nie chodzi tylko o pokazanie garstki uciskanych osób. To jedna sprawa, a druga i kluczowa jest taka, że "Osada" jest filmem baśnią/przypowieścią - musi być bardzo dobrze zrobiona od strony wizualnej. Nie może być kręcona z ręki chwiejną kamerą lub coś w tym stylu. To by się kłóciło z ideą tego filmu i wszelkie jego przesłania można by równie dobrze wyrzucić do kosza. Nie wiem - może Ty uważasz, że to powinno być bardziej stylizowane na film dokumentalny? no, ale nie powinno, bo to nie ma być coś realistycznego tylko coś baśniowego. Taka wizja/sen - coś z wierzchu pięknego - więc właśnie musiano to tak przedstawić - w takiej doskonałej formie.
No, a że Cię znudziło no to Twoje prawo. Wiadomo, że każdy film części osób się podoba, części nie. Z tymże efektów specjalnych to chyba powienieneś w innych filmach szukać - u Shyamalana efekty specjalne nigdy nie są na pierwszym miejscu. I też nie wiem gdzie Ty widziałeś/widzisz/ tych ludzi co na około trąbią jaki ten film świetny, bo przecież ten film właśnie został źle przyjęty przez krytykę i widzów. Zwłaszcza tych usilnie pragnących horroru.