j.w.
Ja miałam nadzieję, że tak będzie, ale niestety na mnie nie wywarł większego wrażenia.
Samo stwierdzenie Eichmanna " 21 milionów jednostek rocznie. Nawet tylu ich nie ma..." porażało bardziej niż Hoss "dla sportu" strzelający do Żydów ze swojego balkonu w "Liście..."
To ponoć były kalkulacje wyszczególniające Żydów zamieszkujących kraje neutralne w europie - wiec Irlandię, Szwecję, Turcję, Hiszpanię,Portugalię i Szwajcarię.
Chyba u Guido Knoppa to wyczytałem.
Fakt, sceny były w Płaszowie a nie w Aushwitz-Birkenau ale dla kontekstu wypowiedzi nie ma to żadnego znaczenia.
Moim zdaniem trudno jest porównywać ten film do "Listy Schindlera" czy "Pianisty". Wszystko zależy także od tego, co dla kogoś jest wstrząsające - naturalistyczne obrazy przedstawiające eksterminację Żydów i innych ludzi, czy pozbawione jakichkolwiek emocji i skrupułów, chłodne teoretyzowanie o niej.
Niemniej jednak jest to świetny film, oparty praktycznie na dialogach i bardzo dobrej grze aktorskiej. Trzyma w napięciu i posiada ostrą, brytyjską narrację.
Problem w tym że obrazy w Liście czy Pianiście poprzez swój patos traciły wiele ze swojego naturalizmu. Oczywiście każdy jednak inaczej odbiera różne środki wyrazu.
Muszę przyznać, że nigdy nie widziałem w całości "Listy Schindlera", a "Pianistę" oglądałem już jakiś czas temu, więc być może się mylę, ale są to chyba filmy, w których w bardzo zgrabny sposób nie pozwolono na dojście do głosu patosowi.
Przy "Pianiście" zgoda, ale "Lista Schindlera" jednak jest patetyczna. Prawdziwa postać Schindlera może jednak wzbudzać różne wątpliwości i można było pokazać go naprawdę bardziej niejednoznacznie. Dla tych, których ocalił, był na pewno aniołem, no, ale Spielberg nie jest jednym z nich. Dodatkowo, trochę zmierziło mnie z jednej strony chyba epatowanie okrucieństwem, z drugiej staranne cofnięcie się, gdy mogło to zaszkodzić biznesowi - chodzi mi o scenę z prysznicami, które naprawdę okazują się być prysznicami. No, ale gdyby poszedł na całość, to film dostałby NC-17 a nie R, ludzie wychodziliby z kin i nie byłoby blockbustera.
Fakt, że z patosem w Pianiście trochę przesadziłem - sceny okrucieństwa okupanta, jak ta z dziadkiem wyrzuconym przez okno, rzeczywiście podane były na "chłodno".
proste. to się w pale nie mieści, że kilku ludzi mogło podjąć decyzję o eksterminacji ok 6 mln Żydów w Europie. wszyscy tam zgromadzeni byli za, bo nie mieli innego wyjścia, ale de facto decyzję uchwalili tylko oficerowie SS. chora ideologia.
w warunkach wojny ludzie dziczeją - zwłazcza ci którzy mają siłę i świadomość że mogą decydować o losach podbitych. Tacy byli naziole - mieli w du.pie wszelkie świętości. Wojna totalna.
Tak ale dziczeli na froncie. W Wanasse wszystko było wynikiem chłodnej kalkulacji.
Musieli zrobić miejsce niemieckim osadnikom na Wschodzie. sporo Niemców mieszkało np właśnie na Łotwie skąd do Wannsee przyjechał Rudolf Lange. A GG to był taki śmietnik wg nazistów gdzie składniki czyli Żydzi mieli zostać sprasowani.
Naziści to pikuś przy radzieckich komunistach - od Lenina po Breżniewa w łagrach zginęło 100 mln ludzi. A SS i Gestapo wzorowały sie w represyjnych metodach na Czeka i NKWD. Hitler to był tylko plagiat Stalina.
A Tak swoją drogą, polecam przeczytać "Vaterland" R. Harrisa - zgrabne political fiction z intrygą dla której wypadkową była właśnie konferencja w Wanasse ;)
Przeraża mnie to, w jaki prosty sposób zadecydowano o sposobie śmierci milionów istnień... I po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu, że tylko człowiek potrafi być tak zimny i okrutny. Ogólnie film bardzo ciekawy i dobrze zrealizowany. Warto było obejrzeć :).