"Bogartowski" George C. Scott ujarzmiający ośmiocylindrowego potwora szós w egzystencjalnym kinie drogi.
"Ostatni bieg" to osobisty portret kierowcy do zadań specjalnych, który parał się zleceniami od gangsterów. Harry Garmes na 9 lat wypadł z obiegu, postanowił ustabilizować się i zaszyć się w rodzinnym gnieździe, niespodziewanie jednak jego syn umarł, a żona odeszła.
Samotny, rozczarowany życiem mężczyzna postanawia powrócić do korzeni i przekonac się czy nadal jest dobry w tym co kiedyś robił. Podejmuje swoje ostatnie zadanie - ma przewieźć przez granicę więziennego zbiega i (czego nie było w planie) jego panienkę.
Zlecenie wydaje się łatwe, jednak jak to w życiu bywa nagle plany przybierają niespodziewany obrót. Harry będzie musiał sięgnąc po broń i ostro wdepnąć pedał gazu...
Film jest nasycony nostalgiczną, trochę Hemingwayowską atmosferą. Tempo jest raczej powolne, po to by w wyznaczonych momentach nisespodziewanie przyspieszyć i podkręcić kurek adrenaliny.
Na uwagę zasługują efektowne i bardzo realistyczne pościgi samochodowe (starcie BMW 503 vs Jagurar XJS jest naprawdę porywiste). Również niezawodny George C.S w roli "żyziowego wyrzutka", a także świetna praca kamery pod dowodzeniem Sven'a Nykvist'a, znanego przede wszystkim z kunsztowanych zdjęć do filmów Ingmara Bergmana.
Wielokrotnie zmieniany scenariusz jednak trochę niedomaga...zwłaszcza końcówka pozostawia duży niedosyt i ciężar rozczarowania.
Fani Scott'a, zabytkowych aut z klasą i dynamicznych pościgów powinni być jednak całkiem zadowoleni.