Opis fabuły filmu od razu mnie zaciekawił. Poszkodowani dobrzy ludzie(rodzice), zamieniają się w oprawców i mszczą się na bandytach, którzy zgwałcili, a następnie postrzelili ich córkę. Jak widzimy dosyć niebanalna konwencja. Do filmu podchodziłem pomimo to z dystansem - wiadomo w dobie "Holyłódzkich" produkcji rzadko kiedy trafi się coś nawet nie ambitnego, a po prostu dobrego. Jednak po obejrzeniu mogę spokojnie powiedzieć: opłacało się.
Początek filmu nie ukrywajmy - jest nudny. Pierwsza godzina nie robi na widzu dużego wrażenia. O dziwo samo porwanie i gwałt, jako tako trzyma w napięciu, ale czuć wyraźny początkowy nie dosyt. Nie będę się rozpisywał nad grą głównej poszkodowanej, ponieważ ani dużo od niej nie wymagała, ani dużo nie pokazała. Przez pierwszą połowę filmu widz jest prowadzony po sznurku - nic go nie zaskoczy. Dwie dziewczyny umierają - byliśmy tego pewni po pierwszych 5 minutach.
Druga połowa to już w ogóle inna bajka. Oglądający wpada w świat napięcia i niepewności zaraz po pukaniu bandytów do domu rodziców tarataratarata tak właśnie głównej "zamordowanej". Człowieka ogarnia wielka niecierpliwość: kiedy to się stanie? kiedy się skapną? Widzimy miłosierną parę, która nastawia nos jednemu z czarnych charakterów, załatwiają im noc w domku dla gości. Obserwujemy przy okazji grę morderców, którzy pod zwyczajnymi, uprzejmymi słowami rozgrywają to jak nic po sobie nie poznać i spokojnie spędzić resztę nocy. Te sceny miały pokazać przede wszystkim jak wielką dobrodusznością odznaczają się rodzice "zabitej", jakim dobrem potrafią otulić drugiego człowieka, a w myślach rodzi się swobodne pytanie... czy oni potrafią zabijać? Pewnie! A przekonujemy się o tym chwilę po przytaszczeniu się "zamordowanej nie do końca" córki pod dom. Do czego jest zdolna rodzicielska miłość? Jak zauważymy w następnych minutach - do wszystkiego. Warto nadmienić przy ty, że parka małżonków robi całkiem dobre wrażenie.
Facet - odpowiedzialny, utalentowany, zdystansowany supermen, potrafiący wbić rurkę w płuca, by ulżyć córce i kobietka - krucha, uprzejma, martwiąca i kochająca. Gdy mordują przestępców miałem prawdziwy, szczery uśmiech na twarzy. :D
Choć widz wie, że wszyscy bandyci zginą, ale mordowanie ich przez "chorych" z miłości rodziców ma w sobie coś wspaniałego. Choć to wydaje się banalne, widzowi pokazana jest prawdziwa rodzicielska miłość. I to jest w tym takie magiczne. Tata i mama odpłacają młotem i nożem. Warto zaznaczyć, że przy całej akcji i w końcówce czuć lekką, nutkę szaleństwa. O tak. Podoba mi się. Oto chodziło. Film się kończy happy-endem(a jakby mogło być inaczej :P ).
Co do strony technicznej: dobra film jest bez szału, ale w tym wypadku jak dla mnie tylko pomysł się liczył. Realizacja jest średnio-dobra, ale to nie zmienia faktu, że film oglądałem z zaciekawieniem.
Podobał mi się.
7/10.
Polecam. ;)