Ostatni dom po lewej

The Last House on the Left
2009
6,5 63 tys. ocen
6,5 10 1 63136
4,9 11 krytyków
Ostatni dom po lewej
powrót do forum filmu Ostatni dom po lewej

PASSION
Już starożytni Rzymianie wiedzieli co sprzedaje się najlepiej – krew, krew, krew! Co tu robi ten Chrześcijanin? Lwy głodują! Ej, panie gladiatorze – bierz pan trójząb i hopsa na arenę, posoka na piachu zasycha! W czasach obecnych – na swój sposób bardziej cywilizowanych (choć na ten temat można dyskutować, debatować, kontemplować, a i tak każdy będzie miał inne zdanie) – aby zaspokoić naturalną żądzę krwi u przeciętnego człowieka, zamiast prawdziwych walk na śmierć i życie, media oferują nam filmy gore, krwawe komiksy, brutalne książki i death-hardcore-oi-krieg-techno. Nie każdy oczywiście lubuje się w podobnych prymitywnych i trywialnych rozrywkach, ale pamiętajmy, że masy lubią przemoc – a synonim masy, to kupa kasy, stąd też duża ilość horrorów na ekranach kin. Generalnie nie tylko ten gatunek jest znany ze swojej „barbarzyńskiej” natury, gdyż coraz brutalniejsze i obsceniczne sceny możemy zobaczyć w thrillerach, czarnych komediach, czy kryminałach. Recenzowany przeze mnie „Ostatni dom po lewo” zaliczany jest do klasycznych dreszczowców (tak jak jego pierwowzór, gdyż wersja z roku 2009 to jedynie remake), chociaż ja mógłbym dorzucić go do worka z „gore”, czyli obrazami znanymi z okazywania bezprecedensowej i bestialskiej przemocy (czasem tak groteskowej, że aż fascynującej i zabawnej). Nie widziałem oryginału, ale jego unowocześniona wersja jest dość popularna wśród młodych ludzi, co udało mi się zauważyć podczas częstych pobytów w kinie i przeglądając fora dyskusyjne (skąd takie zainteresowanie, nie mam pojęcia – może pomógł tytuł, który wreszcie ktoś potrafi bezproblemowo wymówić, a nuż to reklama na szeroką skalę… nie oglądam TV, więc nic o zwiastunach mi nie wiadomo). Cokolwiek by to nie było, ja na film wybrałem się z recenzenckiego obowiązku i… no cóż… musiałem zobaczyć coś bardziej odmóżdżającego, niż film animowany, nad którym obecnie pracuję. Czy się odprężyłem? I tak, i nie.



FOR
Zemsta to potrawa, która najlepiej smakuje. Koniec. Czy na zimno, czy po podgrzaniu – a wsio rybka, jeśli zasłużona, to najlepiej długa i bolesna. Nie jestem chyba potworem, chociaż można powiedzieć, że mściwość to jedna z moich cech (póki co nikt mi jeszcze za paznokcie nie zaszedł tak, żebym go ścigał przez wszystkie kraje Europy, ale miejcie się na baczności, emo, trolle i spamatorzy!). Doceniam więc bardzo to, co chcieli ukazać nam twórcy filmu – jeśli ktoś nieproszony wbija się w nasze życia łapskami (i innymi, mniej szlachetnymi z nazwy i wyglądu, częściami ciała), to mamy prawo się im odwdzięczyć. Pytanie, czy to zgodne z moralnością i innymi aspektami, rządzącymi naszym światem. Powiem tak – czasami lepiej pomyśleć pięć razy, zanim uczyni się głupstwo, niż później leżeć na podłodze w kałuży krwi i młotkiem w głowie. Kocham to, że tym razem ci „źli” dostali widowiskowe wciry od swoich niedoszłych ofiar. Zawsze to zło tryumfowało, gdyż nasi dobrzy i szlachetni bohaterowie głosili, że „nie mogą zachowywać się w równie niepochlebny sposób, albowiem wtedy niczym nie różniliby się od swoich oprawców”. A co jeśli czystego dobra nie ma? Co jeśli jedyną słuszną metodą jest odpowiedzenie złem na zło, które pojawiło się przecież nieproszone. Czy rodzice, którzy znaleźli swoją córkę ranną, zgwałconą i niemalże umierającą, mają zdawać się na zwykłe latanie po sądach i plucie sobie w brody, gdy mordercy wychodzą na wolność, po sowitym wynagrodzeniu swoich arcy-chytrych adwokatów? Sprawiedliwości nie ma – każdy musi zadbać o siebie, czasem łamiąc niektóre zasady. Oglądałem niedawno po raz wtóry znakomitych „Świętych z Bostonu”, gdzie trójka przyjaciół (w tym dwóch sprytnych braci) postanawia na własną rękę uprzątnąć chlew panujący w mieście. Co prawda zamiast miotły używali broni palnej, ale skutek był ten sam – krwawa łaźnia i kartoteka przestępcza czystsza o kilku niesympatycznych typków spod ciemnej gwiazdy. Pod koniec obrazu ukazano coś na pozór przypominające sondę, gdzie ludzie pytani o opinię na temat podobnych działań dzielili się na dwa obozy. Obrońcy moralności kontra liberalni wojownicy – jedni i drudzy mają swoje racje, ale ja wciąż uważam, że ogień należy zwalczać ogniem (oczywiście nie dosłownie, bo to by było dowodem na to, że nie uważałem na lekcjach przysposobienia obronnego, a to nie do końca prawda).



VENGEANCE
Oczywistym jest natomiast to – „Ostatni dom na lewo” nie miał być czymś, co zmuszałoby odbiorców do głębszej refleksji nad prawidłowością poczynań przedstawionych bohaterów. Obraz po prostu pokazał rozmaite rodzaje patologii, które zagnieździły się gdzieś na naszej planecie – co miało wzbudzić niesmak i sensacje, a przez to sprzedać się jak świeże bułeczki. Można założyć, że autorom udało się zyskać rozgłos – w końcu sale były pełne, niczym gacie gimnazjalistek na widok Hanny Montany. Bardzo duże dawki realistycznej przemocy sprawiły, że momentami ciężko było mi utrzymywać wzrok na wydarzeniach dziejących się na ekranie (słowo „realizm” powinienem podkreślić kilkakrotnie, choć co do ostatniej sceny z kuchenką mikrofalową nie jestem absolutnie pewien – ot, zadanie dla Pogromców Mitów). To, co grupka pogiętych umysłowo oszołomów robiła swoim ofiarom zaczęło mnie po pewnym czasie poważnie drażnić, ale gdy odwróciły się role, moje troski odleciały gdzieś na bok, a ja z mamucim zacieszem przeżywałem słodką zemstę. Zemstę za szkody dla córki głównych bohaterów i zemstę za te wszystkie inne filmy, gdzie oprawcy po skończonej robocie uciekali gdzie pieprz rośnie i powracali w tandetnych sequelach. Ale tym razem mamy do czynienia nie z sequelem, a remakem – i to całkiem przyzwoitym (czy lepszym od pierwowzoru, nie ocenię). Polecam, może nie na odprężenie, ale na zapoznanie się z tym, jak według mnie powinno działać prawo. Nie zawsze, ale…
-------------------------------------------------------------------------------- ---------------------------


+ trzyma żelaznym chwytem za gardło i jajca aż do napisów - SERIO, wreszcie ci źli dostali po gębach od tych dobrych, bardzo realistyczne akty przemocy...

- ... co momentami jest ciężkostrawne (i irytujące), niektórych może nudzić sam początek

Ocena: 72/100
---------------
Pawlik
---------------

więcej na cinemacabra.blog.onet.pl

ocenił(a) film na 1
Pawlik

"Film" ten nie należy tak naprawdę do żadnego ze znanych mi gatunków. Nieporozumieniem jest podpinać go pod dramat, thriller, czy horror. Jeśli chcemy oglądać krwawe jatki nie musimy wydawać na to kasy. Można wybrać się w odpowiednie miejsca i zobaczyć to i owo na żywo. Uważam za jedno wielkie nieporozumienie produkowanie takiej szatańskiej rzeźni.
A wiadomo, jak skończyli żądni krwi Rzymianie, czy inne tego typu wielkie Cywilizacje.... Generalnie żałośnie.....

ocenił(a) film na 7
Liuto

Nikt nie mówił, że nie dążymy do zagłady...
A zresztą - lepiej na ekranie, niż w ciemnej uliczce.

ocenił(a) film na 1
Pawlik

lepiej wcale jak ma się wolny wybór