Najważniejsze jest to, że nie ciągnie się jak flaki z olejem tylko akcja właściwie zaczyna się już wraz z samym początkiem filmu (wypadek), a kończy na ostatniej minucie (mikrofalówka). A o to chodzi w takich filmach. No, chyba że jakiś idiota był nastawiony na ambitne, ckliwe dzieło które chce pamiętać przez najbliższe kilka lat.
Przy okazji miły dla oka widok klaty gladiatora-mordercy.