Jeden aktor, choćby nie wiem jak dobry nie decyduje o całym filmie. Zgadzam się z tobą, że Forest zagrał znakomicie jednak film ogólnie nie jest zbyt dobry. Określiłabym go jako dość toporny, który wszystko podaje widzowi na tacy, nie wymaga specjalnej uwagi i niestety nie wymaga myślenia. Akcja gładko się toczy, jedno wydarzenie następuje po drugim, konstrukcja niestety banalnie prosta. Reżyser uczynił z widza biernego obserwatora, którego nie porusza specjalnie nawet końcowa, brutalna scena. Szkocki doktor nie był postacią, z którą widz mógłby się utożsamić dlatego też pozostajemy obojętni na to, co dzieje się z jego losem (w pewnym stopniu oczywiście, w zależności od wrażliwości). Podsumowując, prócz dobrego aktorstwa film ma bardzo niewiele do zaoferowania. Historia Ugandy ciekawa, ale nawet tych afrykańskich krajobrazów jest mało, nie ma więc chociaż przeżyć estetycznych. Nie zostaje w pamięci na długo, nie porusza (a przecież mógłby, wziąwszy pod uwagę historię Ugandy).