Kreacje aktorskie wyśmienite, z niezwykłą mocą przyciągające uwagę... Sam film niestety, moim zdaniem nieudany.. Ukazanie tak poważnych problemów przez pryzmat osoby szukającej w życiu tylko nowych "maszynek" do seksu, jest zabiegiem niewątpliwie ciekawym.. Odciąganie od widza demonów tyranii, by w końcówce zrzucić je z całym impetem mogło się udać.. Nie udało się. Czemu? Chyba właśnie przez postać graną przez Jamesa McAvoya.. paradoksalnie to przez jego znakomite aktorstwo odrealnia terror. Sprawia, że, gdy pojawia się tragedia - nie wstrząsa, przelatuje tylko przez ekran, nie zostawiając po sobie śladu..