Film ani grzeje, ani specjalnie ziębi (a powinien).
Dlaczego chłopak przed skokiem nie zsunął się choćby z krzesełka, lub np. nie zsunął się odrobinę po związanych kurtkach pozostałych? Przecież zawsze byłoby trochę niżej. Dlaczego dziewczyna nie przymarzła do krzesełka po tym jak się zmoczyła? I skąd grzmoty w czasie śnieżycy?
I na boga dlaczego każdy sprzęt (posiadający atesty, konserwowany i zapewne przygotowany na większe obciążenia niż troje ludzi) tak lubi się psuć w najmniej odpowiednim momencie ??? :-)
Ale żeby nie było że się czepiam, to ogólnie da się obejrzeć, momentami trzyma w napięciu. Myślę że Jeśli Adam Green nie zboczy z obranej ścieżki to ma szansę stać się twórcą kina grozy, o którym kiedyś będzie mówiło się "kultowy".