PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=735683}
7,6 130 255
ocen
7,6 10 1 130255
8,4 48
ocen krytyków
Ostatnia rodzina
powrót do forum filmu Ostatnia rodzina

Wklejam recenzję, którą dostałem od mojego przyjaciela mailem. Chyba nic dodać, nić ująć.

No byłem na tych Beksińskich. Może nie powinienem Cię nastawiać (choć zakończenie pewnie znasz, więc "spoiler alert" niepotrzebny), ale czuję nieodpartą potrzebę podzielenia się swoimi - negatywnymi zresztą - wrażeniami.

No więc ja zupełnie nie wiem po co ten film powstał.

Widzowi nieznającego tematu raczej nie wytłumaczy, na czym polegał fenomen tych ludzi. Jakim na przykład cudem Tomek Beksiński stał się wieszczem muzycznym całego pokolenia. Dowiedzą się jedynie że najprawdopodobniej miał dużo więcej stawów w rękach i nogach niż normalny człowiek.

(Grzebałkowska powiedziała w wywiadzie, że Ogrodnik jest Tomaszem na 115 procent. I zgoda. Przesadza. Jest Tomaszem za bardzo).

Po co było wstawiać komputerowo głowę Ogrodnika - jak Foresta Gupa - do wywiadu z Wampirem? Forest Gump to jeszcze coś śmiesznego robił, a Ogrodnik powtarza kropka w kropkę to co dostępnego każdemu w YouTubie.

Po co kazać mu powtarzać zdania z ostatniej audycji Tomka, które jeszcze - od 1999 - dźwięczą mi w uszach. Ze świetnie, przyznaję, imitowaną intonacją, ale bez najważniejszej pauzy, tej po słowach "dziś spotykamy się po raz ostatni... w latach 90. dwudziestego wieku".

Charakterologicznie mi z Tomaszem nie po drodze, i jest dla mnie świetnym "drogowskazem odwrotnym" - jakim człowiekiem być nie chcę. Ale jest to do jasnej cholery człowiek który dał nam "z zupełnie innej beczki", "pieprzonych Gucwińskich" i Mao Tse-Tunga mówiącego o zwycięstwie Closterkellera na festiwalu w Jarocinie! O tym w filmie ani dudu.

Fenomenu Zdzisława Beksińskiego też raczej nie wyjaśni. Kontrastu między dziełem a autorem. Sympatyczny starszy pan, ironiczny, wesoły, oczytany, elokwentny - kontra trupy, wisielce i pajęczyny. A przy tym wszystkim facet głęboko osadzony w realiach PRL, "załatwiający" przydziały na mieszkania, przeprowadzki itp. - tego film zupełnie nie pokazuje.



Aleksandra Konieczna rewelacyjna. Gdyby ten film był zatytułowany "Zofia Beksińska" to może oglądałoby się go zupełnie inaczej.



Keller mieszkał na tym samym osiedlu co Beksińscy. Opowiadał, że często widywał Zdzisława z lornetką na dachu. Beksińscy mieszkali blisko siebie, ale nie tak, żeby z okien jednego było widać okna drugiego. Więc Zdzisław codziennie wyjeżdżał na ostatnie piętro swojego bloku, żeby patrzeć czy u Tomka pali się światło. Czy żyje. I to jest niesamowicie filmowa scena! A nie pieczołowite odtwarzanie momentów zarejestrowanych na taśmie VHS! To już lepiej puścić tę taśmę VHS!

Samotność malarza-ateisty, który po utracie wszystkich tuneluje sens życia w codziennym, rytualnym malowaniu. Wstaje o 7:00, choć nie musi. Snuje się po pustym mieszkaniu. Powoli. To jest dopiero filmowa scena!

A ten film jest za szybki. Trup ściele się gęsto. Regularne odliczanie kolejnych zgonów. Body count wyższy niż w Rambo VII. I podobnie jak w Rambo VII - zupełnie bez emocji.

Jest taki teleturniej w telewizji "Twoja twarz brzmi znajomo" czy jakoś tak. Polega na idealnym odtworzeniu czegoś, co już ktoś zrobił (coverowanie totalne, łącznie z naśladownictwem słów i ruchów). Taki właśnie jest ten film. I przy tym całym rekonstrukcjoniźmie - wiemy, że morderstwo wyglądało trochę inaczej. Że Handler poprosił Zdzisława o pieniądze. Odtwarzają półki w mieszkaniu z dokładnością do milimetra, ale tej ironii, że największy polski malarz XX wieku, którego najważniejszym tematem była nicość i śmierć - zginął za marne tysiąc złotych - tej ironii już filmowi wyłuskać się nie chciało.

Brrr.

ocenił(a) film na 9
mterajewicz

Body count... no ale umierają wszyscy, nie? Tak było, wszyscy umarli. W sumie 5 osób. I jak oni wg Ciebie mieli to pokazać w odpowiednich odstępach w ciągu 2 godzin? Pokazanie (połowy) czyjegoś życia w 2 godzinach już jest bardzo trudne, a jesli chodzi o całą rodzinę, to w ogóle jest to już mega trudne. Więc wg mnie poradzili sobie z tym tak dobrze, jak mogli.

ocenił(a) film na 5
Nekori

Ok, jak mogli - czyli sobie poradzili marnie, bardzo marnie - bo nie mogli? Tylko po co ta kasa na film, skoro oni nie mogli? Ludzie idą, bo Beksińscy, a tu nuda, beznadzieja i kompletny brak pomysłu. Jakiegokolwiek. ŻENADA !

mterajewicz

D O K Ł A D N I E :)
płaski, nieprawdziwy ,nudny, bez sensu i o niczym. Ani fabuły ani dokument..jacys ludzie na ekranie.. luzno zmontowane skrawki pustaki bez emocji marionetki szmaciane lalki. Tytuł proponowałbym zmienić na "Pocałujcie nas w DUPĘ-Beksińscy"konwulsyjny Tomasz :) rola matki tez raczej groteskowa ale chyba przypadkowo.. ani muzyki ani zdjęc ani filmu.. jedynie scena u psychiatry taka troche z Monthy..ale tez mysle że tak wyszło a nie tak miało być..Tyle materiałów i tyle pomysłów takie osobowości i jak można to spieprzyć..trywialność już była neorealizmie ..ale była prawdziwsza. pokazanie jak artysta w worku wynosi gówno i siki w karnisterku jest śmieszne i miałem nadzieje że chociaz nie zawacha sie go użyć..brawo. dupa mnie bolała po 2 h..z żalu

ocenił(a) film na 6
fajfusdyngus

Zgadzam się, ani muza, ani zdjęcia. Film straszny, klaustrofobiczny, duszny. Zabrakło najważniejszego - dzieł Beksińskiego. Gdyby zestawić jedno z drugim to powstałby jakiś fajny kontrast; byłoby czym odetchnąć i zachwycić się, uciec w ten niesamowity świat, tak jak to robił Zdzisław. Bez tego film jest zwykłą historią o jakiejś tam rodzinie w bloku.

paradisoperduto

tu była ciekawa dyskusja :)
http://www.filmweb.pl/film/Ostatnia+rodzina-2016-735683/discussion/Swiezo+po+sea nsie,2820505

paradisoperduto

Abo tu tez sie na mnie obrazili :P
http://www.filmweb.pl/film/Ostatnia+rodzina-2016-735683/discussion/Co+z+tym+gwa% C5%82tem,2824804

paradisoperduto

tu jeszcze ciekawa wypowiedz
http://www.filmweb.pl/film/Ostatnia+rodzina-2016-735683/discussion/Do+wszystkich +ludzi%2C+kt%C3%B3rzy+nie+znosz%C4%85+tego+filmu,2824147

mterajewicz

Dziękuję. Ta wypowiedź przedstawia dokładnie to co czuję. Dzisiaj obejrzałam film, więc możliwe, że moje odczucia zmienią się za parę dni, ale w tym momencie mam praktycznie takie samo zdanie. Jest mi smutno, że Tomek został przedstawiony w takim świetle i jako taki człowiek, którym, jak mi się tylko wydaje, nie był. Uważam, że Dawid ma ogromny potencjał, ale akurat w tym filmie coś mu nie wyszło. Jedyne co naprawdę jestem w tym momencie w stanie pochwalić, to scenografia i odtworzenie pracowni Zdzisława praktycznie wg mnie w 100%. Dziękuję jeszcze raz za ten post, to co zostało w nim napisane jest dokładnym odzwierciedleniem moich uczuć.

mterajewicz

Podpisuję się pod tym w 100%. Wczoraj wracając do domu, zastanawiałam się cały czas, o czym ten film tak naprawdę był i w jakim celu powstał. Nie powiem, było parę momentów ciekawych, refleksyjnych, ale w ujęciu generalnym wypada płasko... i ta końcowa scena, która wyrażała chyba jedynie bezsens życia i bezsens umierania... ot jest człowiek, nie ma człowieka... Zabrakło mi jakichś napisów końcowych, czegokolwiek. Tyle, że może nie były one potrzebne... Może to miał być po prostu film o rodzinie, a nie ich działalności zawodowej. Nie powiem, zaszkliły mi się oczy, gdy zobaczyłam roześmianego Tomka Beksińskiego w scenie archiwalnej

ocenił(a) film na 7
mterajewicz

O co chodzi z tym Mao Tse-Tungiem? Nigdy o tym nie słyszałam, a motyw mnie zaintrygował... :)

AlexAshtray

Jak wiadomo Tomek tłumaczył Monty Pythona i w jednym z ich filmów "A teraz z innej beczki" zamieniał angielskie idiomy czy postacie na "polskie podwórko". Teraz jest to norma, patrz Shrek, jednak wtedy było to bardzo nowatorskie i co najważniejsze, nie odbiegało od absurdu prezentowanego przez Monty Pythona.

ocenił(a) film na 7
Handlarz_trolli

Pięknie dziękuję za wyjaśnienie!

ocenił(a) film na 6
AlexAshtray

też dzięki za wyjaśnienie, pół dnia mnie to męczyło

użytkownik usunięty
mterajewicz

Film potraktowałem bardziej jak fabularny niż taki, od którego oczekuję tzw. prawdy. I w tym ujęciu film był dobry, gra aktorów znakomita, ścieżka dźwiękowa właściwie dobrana. Co do Tomasza Beksińskiego, to słuchałem go na bieżąco w trójce, oglądnąłem dostępny w necie materiał i z tych klocków zbudowałem sobie moje widzenie Tomasza Beksińskiego. To co przedstawia film jest jednym puzzlem w całej układance. Poza tym niektóre ze scen w filmie w realu nigdy nie wystąpiły. Gdybym oczekiwał, że film będzie rzetelną biografią rodziny, byłbym zawiedziony sposobem ukazania Tomasza, a nawet zniesmaczony. Nie oczekiwałem tego, więc się nie zawiodłem.
P.S.Tu słychać rzeczowy, spokojny i ciepły głos Tomasza - i tak jest w większości materiałów.
https://www.youtube.com/watch?v=KO2eG4INWNQ

Absolutnie się zgadzam. Nie oczekuję od tego filmu, że będzie 100% wzorcem rodziny Beksińskich. Jest to opowieść oczyma reżysera, wyobrażenie. Pewnie Tomek taki nie był, ale wcale nie zakładam po obejrzeniu filmu, że był rozkapryszonym gościem na garnuszku rodziców, który nie mógł sobie poradzić z kobietami. Wręcz przeciwnie. Niesamowicie poruszyła mnie głębia więzi między członkami rodziny, dystans, poczucie humoru, fantastyczna inność, "odklejenie" od komercji, powinności, życie w zgodzie z sobą na 1000%...dzień po dniu. Obraz rodziny niezwykle odważnej, nieszablonowej.Prawdziwej. Scena, kiedy Zdzisław widząc swojego zmarłego syna (leżącego na podłodze) mówi" Gratuluję synu", była powalająca. Bo potrafił nie myśleć o swojej stracie, ale kochał go tak bardzo, że pozwolił mu odejść, wiedział, że bycie tu na ziemi, jest jak w pancerzu dla niego. Podobnie scena w której "znajomy chłoptaś", wbija mu kilkakrotnie nóż w klatkę piersiową, Tam nie trzeba było wyjaśniać, że zrobił to za tysiąc złotych (bo o tym pewnie wszyscy wiedzą z gazet). Brutalność tej sceny jest ogromna, bezceremonialność powala. Ten film ma mocny przekaz, pomimo...możliwe niedoskonałego odwzorowania rodziny Beksińskich, a tylko namiastki. Dla mnie to film o tym, jak zabija się niewinność i wrażliwość. Jak ludzie "ze stada" reagują na odmiennych od siebie. Jak niszczą coś/kogoś co jest niezrozumiałe, bo wykracza poza ich mentalny poziom możliwości rozumienia.
Moim zdaniem na pewno warto iść do kina, bez czytania wcześniej recenzji, opinii,czy to jest słuszne, czy nieprawdziwe odwzorowanie. Po prostu otworzyć się na ten film, relacje, na rodzinę i ich więzi.

ocenił(a) film na 7
Proca

I pięknie. Tu jest cała masa ekspertów od Beksińskich po przeczytaniu Grzebałkowskiej, co to później na YT sobie i pana Tomasza i Zdzisława pooglądali i już wiedzą wszystko...
... a ten film im się w to jakoś nie wpisuje.

ocenił(a) film na 5
ruell

Problem w tym, że ten film, jeśli w ogóle to coś można nazwać filmem, w nic się nie wpisuje. To jeden wielki bełkot pseudointelektualny. Szkoda dobrej, czasami świetnej gry aktorów. Film powinien mieć jakiś pomysł, coś pokazywać - prócz tzw. "goryczy życia" - a jeśli nawet, to też trzeba umieć jakoś pokazać. Wielki malarz, wielka osobowość młodego Beksińskiego a tu takie coś! Żenada!

ocenił(a) film na 5
ruell

Chodzi po prostu i to, że ten film nic nam ważnego nie przekazuje, niewiele mówi też o tym jacy byli Beksińscy. Ot skrótowa biografia...

ocenił(a) film na 9
ruell

Haha. Dobre.

ocenił(a) film na 6
Proca

"Dla mnie to film o tym, jak zabija się niewinność i wrażliwość. Jak ludzie "ze stada" reagują na odmiennych od siebie. Jak niszczą coś/kogoś co jest niezrozumiałe, bo wykracza poza ich mentalny poziom możliwości rozumienia."

Gdzie coś takiego jest w tym filmie? Zdzisław miał udaną karierą malarską, która na dodatek powalała mu na dość przyzwoite życie także materialnie, zwłaszcza w czasach PRL. Mógł malować co chciał i nikt mu niczego nie narzucał - takim komfortem może się pochwalić naprawdę niewielu artystów w biednej Polsce.
Natomiast Tomasz kochał kino i miał unikalną możliwość tłumaczenia najważniejszych filmów w latach dziewięćdziesiątych. Kochał także muzykę, którą dzielił się w jednej z najpopularniejszych ówcześnie stacji radiowych. Tomek był guru muzycznym dla bardzo wielu ludzi którzy interesowali się muzyką w tamtym okresie, dzięki czemu zyskał całą rzesze oddanych fanów.
Ani w prawdziwym życiu, ani w filmie nie ma nawet śladu, żeby ich wrażliwość była niszczona przez jakieś "stado".

gnomen

To były odczucia na świeżo po filmie.
Bez żadnych wątpliwości zgodzę się z tym, że zarówno Tomasz, jak i Zdzisław byli/są wielkimi osobowościami, artystami. I Zdzisław mimo tego, że z jednej strony miał artystyczną duszę, to z drugiej jednak twardo stąpał po ziemi utrzymując w końcu całą rodzinę w tym Matkę i teściową (do pewnego czasu).
Dla mnie cała rodzina Beksińskich była w jakiś sposób "odklejona" od otaczającej rzeczywistości, ale w taki niesamowity, wrażliwy sposób i ja w jakimś sensie w tym filmie to zobaczyłam.
Sztuka, którą jest też film, pozwala na metaforyczne, indywidualne doznania, doświadczenia czegoś przez swój pryzmat i o to chodzi. Na tym polega wartość sztuki.
Dla mnie kilkanaście ciosów nożem w klatkę piersiową, po to żeby zyskać tysiąc złotych jest bestialstwem i jest atakiem na drugiego człowieka. Kiedy zobaczyłam tą scenę w filmie, to mnie powaliła...rozwaliła na łopatki, może dlatego tak napisałam.
Relacje Tomasza i kobiet pokazane w filmie (chodź przez wielu przyjaciół dementowane, że jego obraz w filmie był zniekształcony) też pokazują, że jakby nie przystaje do rzeczywistości, więc może ich wrażliwość nie była niszczona, ale na pewno często niezrozumiała.
Ja ten film odbieram w ten sposób. Ty masz prawo do innego spojrzenia i właśnie to jest fantastyczne.
I o to chodzi, że każdy filtruje to przez siebie i czasem dostaje to czego potrzebuje.
Pozdrawiam.

użytkownik usunięty
Proca

Fajnie to ujęłaś. Właśnie te mocne sceny, a także pokazanie relacji w rodzinie oraz szersze przedstawienie postaci Zofii Beksińskiej, to mocne punkty filmu. Muzyka świetnie dobrana, szarość PRL-u i obraz blokowiska z tamtych czasów rzetelnie przedstawiony. Można znaleźć minus i skupiwszy się na nim stracić z oczu pozostałe elementy. Ja wolę patrzeć przez pryzmat tych wszystkich plusów, wówczas minus jest daleko, jakby poza kadrem i nie psuje mi przyjemności z ogladania obrazu. Każdy ma prawo patrzeć jak chce, stąd w przypadku każdego rodzaju sztuki zachwyt jednych może iść w parze ze skrajnym oburzeniem drugich. Jakby jednak nie spojrzeć na "Ostatnią rodzinę" film budzi emocje, ludzie nie są obojętni, a tym samym na pewno sprawi, że rodziną Beksińskich zainteresują się osoby, które wcześniej nic nie wiedziały ani o Tomaszu ani jego ojcu. Człowiek żyje dopóty dopóki żyje pamięć o nim. A do tego bezsprzecznie film się przyczynił. Pozdrawiam również i życzę radości z ogladania kolejnych filmów.

Ale po co przedstawiac kogos w falszywym swietle skoro mozna przedstawic go takm jakim byl ?

użytkownik usunięty
Szybszy

Nie wiem - trzeba by spytać reżysera jaki miał cel. Jak wspomniałem powyżej po prostu potraktowałem ten film nie jak dokument, a filmową wersję reżysera . Film "The Doors" - znakomity obraz - był krytykowany przez muzyków grupy, którzy uznali, że źle i w sposób fałszywy przedstawiono Morrisona. Zapewne mieli rację, a jednak film został doceniony /IMDB 7,2/, a rola Val Kilmera miała sporo pozytywnych komentarzy, choć Jim taki nie był. Wysoko cenię i podziwiam twórczość obu Panów Beksińskich, od lat czytałem o nich, odwiedzam co pewien czas muzeum w Sanoku, rozmawiałem z panią, która studiowała na roku z Tomaszem Beksińskim. Stąd mam w głowie swój własny obraz tych osób, w przypadku Tomasza odmienny niż ten w filmie. Film pokazał tylko wycinek, jedną stronę medalu. Cieszę się, że film powstał, gdyż dla wielu osób nazwisko Beksińscy z niczym się nie kojarzyło, a tak jest szansa, że zainteresują się zarówno dorobkiem syna jak i twórczością ojca.

Wersja rezysera to moglaby byc jakby nie ubzdural sobie ze to film o Beksinskich. Wtedy bym sie z toba zgodzil i argumentacja rezysera. Taki paszkwil zostanie juz na lata dla nowych pokolen. Majac tak rewelacyjny temat, takie indywidualnosci jak Ojciec i syn.Tomek gdy jeszcze zyl gdzies napisal, ze nie pozwoli zeby jakis tepy sk..n pisal o nim falszwie. Dobrze ze zostali przyjaciele znajomi rodzina, i jest ksiazka Wieslawa Weissa ktory jako jedyny uczciwie przedstawia Tomka jakim byl.Ogladalem The Doors , znakomity film. Widzisz tylko w filmie Olivera Stona Morisson zachowuje sie tak jak na koncertach i po za. Mam tu ma mysli jego styl bycia. Muzykom chodzilo o niektore fakty.Natomiast tutaj Ogrodnik w 100% zagral zupelnie inna postac niz byl Tomasz Beksinski, poczawszy od sposobu bycia, chodzenia, mowienia. Zagral imbecyla jednym slowem a nie jednego z najbardziej charzmatycznych prezenterow radiowych. Kto nie zyl w tamtych czasach nie zrozumie tego fenomenu, inny swiat. Inni ludzie. Gdyby to byl film o jakiejs rodzinie to ok nie byloby sprawy.

użytkownik usunięty
Szybszy

"Zagrał imbecyla jednym słowem a nie jednego z najbardziej charyzmatycznych prezenterów radiowych" - tu przyznaję Ci rację, chwilami czułem niesmak i czekałem aż dana scena się zakończy. Jednak skupiłem się na plusach tego obrazu i starałem tak do filmu podejść, aby nie oceniać całości przez pryzmat przedstawienia Tomasza.

Cale szczescie ze powstaje prawdziwy film o Beksinskich dokumentalny Tomka Szwana ktory uzyskal dostep do prywatnego zbioru rodziny Beksinskich skladajacego sie z 300 godzin tasm video audio i nikt nie wie czy byc moze nie pozostalo wiecej.

ocenił(a) film na 7
mterajewicz

Hmmm... Taki film chyba faktycznie bardziej by mi się podobał.

ocenił(a) film na 5
mterajewicz

O rany, z ust mi to wyjąłeś. PO CO TEN FILM?

ocenił(a) film na 5
mterajewicz

Racja! pełna zgoda - ale skąd te nagrody? skąd ta klaka? film biorąc pod uwagę temat jest po prostu TRAGICZNY !!!! Jak można było zmarnować taki materiał?

ocenił(a) film na 6
mterajewicz

Świetne podsumowanie.
Siląc się na obiektywizm, to gdyby to był po prostu psychologiczny film o ANONIMOWEJ, "artystycznej" rodzinie, to mógłby być nawet całkiem ciekawy. A tak, jeżeli nawet jest to tylko "artystyczna wizja", to jednak o konkretnych ludziach. I w tym aspekcie nie można przeginać.

ocenił(a) film na 5
mterajewicz

Jak bardzo się z zgadzam z mterajewicz może świadczyć fakt, że jest to mój pierwszy komentarz do jakiejkolwiek recenzji na filmwebie. Ktoś, komu nie było dane słuchać radiowych audycji Tomka, może oceniać ten film wysoko. Na przykład obecni 20-30 latkowie, którzy w latach 82-99 albo srali w pieluchy, albo czytali Plastusiowy Pamiętnik. Ze względu na A.Seweryna, czy M.Konieczną. Albo zauroczeni kawałkiem This Mortal Coil na końcowych napisach... Ale dla kogoś, kto łapał stereo przywiązując jeden koniec drutu do anteny radiomagnetofonu marki Grundig a drugi do metalowego karnisza, ten film jest profanacją i czymś nieakceptowalnym. Tomek ukształtował moją wrażliwość muzyczną i filmową. Wpłynął również na moje życie zawodowe i osobiste. I k.. wa mać, nie był ani debilem, ani schizofrenikiem, ani taką małpą, jaką go pokazali w tym filmie! A już na pewno nie cierpiał na mózgowe porażenie dziecięce, o czym Dawid Ogrodnik zdawał się zapominać, tudzież pomyliły mu się tytuły i wydawało mu się że nadal gra w "Chce się żyć"... A to, że polska filmowa chała zdobywa różnego rodzaju laury i nagrody, pokazały chociażby takie "dzieła" jak "Zabić bobra". Tomek miał rację - nie pozostaje nam nic innego, jak "odwrócić się do obecnego świata pierdnąwszy z wielkim wzburzeniem"!

ocenił(a) film na 2
atomheart

Brawo! (to też mój pierwszy komentarz... na ogół tylko czytam)

ocenił(a) film na 8
mterajewicz

Dla mnie Tomasz Beksiński to przede wszystkim wybitny tłumacz na polski legendarnych kwestii filmowych:

"SZKLANA PUŁAPKA":
"yippie-ki-yay motherfuc...er" -> yippie-ki-yay wy dym ańcu (czytał Jarosław Łukomski)


"WYWIAD Z WAMPIREM":
"Louis, louis" powtarzane pieszczotliwie przez Lestata (wspaniały, barokowy Tom Cruise) -> "Ludwiczku, Ludwiczku".


"WILK" Mike'a Nicholsa:
"- Jaki jest cel pana wizyty?
- Moim celem jest przyjemność. Przecież to d... nie z tej ziemi"
https://www.youtube.com/watch?v=IPEIFjwWSXY


"SENS ŻYCIA wg MONTY PYTONA"
- Może jeszcze listek mięty na języczek?
- Spierd al aj, jestem pełny"
(pierwsze "spierd al aj" w zakneblowanej do tej pory telewizji publicznej. Tomasz Beksiński walczył o ten wulgaryzm nie dla wulgaryzmu samego w sobie. Po prostu nie rozumiał niekonsekwencji TVP, która zabrania tłumaczyć wulgaryzmów jako wulgaryzmy, a z drugiej strony pozwala przeklinać psom Pasikowskiego już w godzinach prime-time'u.)

Przetłumaczył:
wszystkie filmy o Jamesie Bondzie z XX w.,
wszystkie filmy o Brudnym Harrym Callahanie
Monty Pythona,
Milczenie owiec,
Dzikość serca,
Rój,
Ktoś mnie obserwuje,
Robin Hood – Książę Złodziei,
Czas Apokalipsy,
Ptasiek,
Nie oglądaj się teraz,
Drakula,
Frankenstein,
Zabójcza Broń,
1941,
Smętarz dla zwierzaków,
Wściekłe psy...

mterajewicz

Zgadzam się... Film beznadziejny. Ale czemu się tu dziwić , wystarczy spojrzeć na dorobek scenarzysty, jakieś dwa syfiaste filmy , "Córki dancingu" i "Hardkor disko". Jak ktoś taki miał niby zrobić dobry biograficzny film o rodzinie jednego z najlepszych polskich malarzy .

ocenił(a) film na 6
karolka170294

oba te filmy to zalosc nie z tej ziemi ;_;

ocenił(a) film na 5
mterajewicz

Jakbyś mi to z ust wypluł. Recenzja lepsza od filmu, a już myślałam, że coś ze mną jest nie tak, że mnie ten film nie zachwycił. Choć warto zobaczyć dla kreacji Koniecznej...

ocenił(a) film na 4
mterajewicz

Jestem pokoleniem po Beksińskich. Znam ich ze słyszenia, trochę z internetu. Nie będę wciskał kitu, że byli kimś ważnym dla mnie, bo tak nie jest. Do osoby Tomka mam ambiwalentny stosunek, choć nie kwestionuje jego "wielkości" i tego, co jednak w życiu dokonał. Do filmu starałem się podejść otwarcie, bez uprzedzeń. Bez porównywania (bo i nie ma specjalnie do czego!).
Na koniec - po seansie - zadaję sobie pytanie, kto ten film w ogóle rozumie? I dwa: po co został zrobiony? Dlaczego w tak głupim stylu? I dlaczego przez całe dwie godziny ma się nieodparte wrażenie, że nie ma w tym "prawdy ekranu", tylko sztuczność i pozerstwo. Charakteryzacja, odwzorowanie nie uczyni go wiarygodnym. Ostatnia rodzina to film z grubsza mówiąc o patologii. O wyjątkowości, która się wynaturzyła i która nie przystaje do naszych prostych czasów i obyczajów. Co gorsze... wyśmiewa to wszystko i sprowadza do absurdalnych banałów, przyklejając do tego etykietkę Beksiński!
Artystycznie ten film to porażka. Emocjonalnie jedno wielkie dno. I w ostatecznym rozrachunku całość może bronić się jedynie świetnie zagranymi, (wyuczonymi) rolami dobrych polskich odtwórców! Nie rozumiem tylko skąd te wszystkie nagrody i zachwyty.

srick.pl

Zupełnie nie widzę tego "wyśmiewania wszystkiego". Matka pokazana wręcz z czułością, a na pewno sympatią, ojciec - wydaje sie, że blisko prawdy o nim, najgorzej z synem - tu przeszarżowali, skupiając się na tym, co było najgorsze i rozmyślnie potęgując efekt.

ocenił(a) film na 7
mterajewicz

Obejrzałem w weekend i niestety muszę się zgodzić. Odtworzenie pewnych szczegółów, gra całej trójki aktorów REWELACJA, ale film jako film... o czym jest? Dla znających tę historię choćby z książki "Portret podwójny", dla tych, którzy słyszeli Tomka w radiu, widzieli nagrania VHS z Beksińskimi "twoja twarz brzmi znajomo" to najlepsze określenie. Dla tych, którzy nie znają zupełnie Beksińskich to film o niczym, niczego się nie dowiedzą...

u99artur1

Grzebowską czytałem, mimo to film uważam za ciekawy i momentami nawet świetny. Szkoda, że te momenty nie składają się na całość.

ocenił(a) film na 1
mterajewicz

Dla mnie to totalne dno. Gra głównego bohatera powodowała, że musiałem się za gościa co chwila wstydzić. Najgorszy był jednak Seweryn, jeden z najdenniejszych aktorów polskich. Umiał zagrać jedynie obrzydliwego starucha, starczo ciamkającego przy jedzeniu i idiotycznie skrzeczącego jakieś absurdalne banały, które wcisnęli mu w usta scenarzyści. Jego połowica nie lepsza, jęczy bez przerwy i nuci pod nosem jakieś skargi, to cała paleta umiejętności tej pożal się Boże aktorki. Ale co tu czepiać się szczegółów, skoro cały obraz jest po prostu nieudany, jest kiksem, trudno, czasem zdarza się najlepszym i po wydaniu z siebie takiej ramoty powinni przeprosić publiczność że tym razem nie udało się i taśma trafia do kosza, gdzie jej miejsce. Tymczasem, o zgrozo, do dzisiaj się nim chwalą! Ba, zbierają nagrody od "ekspertów", tyle samo znających się na dobrym filmie co oni sami. Film powstał na bazie zakłamanej i po babsku plotkarskiej książki jakiejś idiotki z Wyborczej i podobnie jak ona (ale w znacznie większym stopniu) pokazuje o 180 stopni odwrócony obraz rodziny Beksińskich. Tzn źle się wyraziłem: nie pokazuje on żadnego obrazu, oprócz kilku na chybił trafił wyciągniętych z biografii plotek i wydarzeń, również przekłamanych i nieporadnie wykonanych. W ogóle cały styl tego filmu jak i książki idiotki jest czymś, czego się najbardziej brzydzę zarówno w filmach, jak i książkach: tego psychologizowania rodem z gabinetów terapii dla młodych małżeństw, pokazywania wszystkiego z perspektywy tej modnej współczesnej filozofii ala-indyjskiej, gdzie liczy się równowaga wewnętrzna, "mądre życie", poczucie własnej wartości, radzenie sobie z problemami, asertywność i jeszcze kilka hasełek z worka obiegowych mądrości dla niezbyt mądrych serwowanych przez niezbyt mądrych. Stąd taki pociąg do biografii (oprócz braku wyobraźni, żeby samemu coś wymyślić), wtedy można pokazać, co bohater w życiu spaprał i dlaczego mu nie wyszło. Jest to jeszcze większe zagrożenie dla sztuki niż socrealizm. Właśnie ta słodka, zwiewna dydaktyka nie może ostać się w jednym miejscu z dziełem, które chciałoby mieć jakąś wartość. Pomijam już, że to stek głupot dla prymitywów. Ale i biografię dałoby się dobrze pokazać, zwłaszcza takiej rodziny jak Beksińskich. Tylko nie w tych czasach, nie przez takiego reżysera, scenarzystę i w oparciu o autorkę z wyborczej, nie przez takich aktorów i nie dla takich widzów. Na szczęście jest na forum garstkę ludzi inteligentnych, hura!

rafal9999

Seweryn i Konieczna znakomici. Szczególnie Konieczna, bardzo przytomna kreacja - to "jęczenie bez przerwy" musiało ci się przyśnić.
Nie tylko u Grzebałkowskiej znajdziesz niedoskonałe strony Beksińskich, wystarczy zajrzeć choćby do "Zmagań o Beksińskiego" i Dmochowskiego.
Wrzaski i wyzywanie od idiotów to nie jest dobry początek dla rozpoczęcia rzeczowej dyskusji - a nawet do potraktowania twoich refleksji poważnie.

ocenił(a) film na 1
zweistein

Ok, może mnie poniosło, nikogo nie powinienem nazywać idiotą, bo dobre dzieło nie zależy od inteligencji twórcy, ale od innych czynników.
Z tym że dyskusji żadnej nie rozpoczynam, ponieważ moim zdaniem nie ma o czym. Jest to w moich oczach jeden z najgorszych i najnudniejszych filmów. I nie musisz traktować moich refleksji poważnie - traktuj je niepoważnie jak chcesz, dla mnie jest to obojętne.

ocenił(a) film na 6
mterajewicz

Witam, piszę pracę magisterską o postrzeganiu sztuki mistrza Beksińskiego, byłoby mi bardzo miło gdyby poświęcili Państwo maksymalnie 10 minut na wypełnienie ankiety https://sztukabeksinskiego.webankieta.pl/ , jest ona w pełni anonimowa a jej wyniki posłużą mi do ukończenia pracy magisterskiej. Państwa opinia stanowiłaby dla mnie ogromną pomoc :)

mterajewicz

Może trudno w to uwierzyć, ale Beksiński miał też znajomych spoza pracy, którzy wiedzieli jak zachowuje się w życiu prywatnym. Scenarzysta miał dostęp do nagrań prywatnych filmów, na których ojciec opowiadał jakie piekło mieli w domu z Tomkiem. Był impulsywny, potrafił zrobić totalną demolkę. Jak myślicie dlaczego ojciec go podglądał przez lornetkę?

Wszyscy piszecie jakbyście tylko obejrzeli wywiad u Jagielskiego lub słuchali jego audycji, że był to miły i spokojny chłopak. A przecież w wieku 20 lat wylądował na pół roku w psychiatryku, bywał tam potem też kilka razy, po mocnych atakach, przy których rodzice nie mogli sobie z nim poradzić.

ocenił(a) film na 10
mterajewicz

"Widzowi nieznającego tematu raczej nie wytłumaczy, na czym polegał fenomen tych ludzi."

Mnie wytłumaczył...

mterajewicz

Pozostaje czekać, aż ktoś wpadnie na pomysł zekranizowania książki Wiesława Weissa ("Tomek Beksiński. Portret prawdziwy" - swoją drogą, dość bezczelny tytuł...), w której Tomek został przedstawiony w dużo cieplejszym świetle aniżeli w filmie Matuszyńskiego czy w książce Grzebałkowskiej. Swoją drogą, mogła by z tego wyjść dość mizoginistyczna opowieść o tym, jak to te wszystkie bezwzględne kobiety (a wręcz "ci*y") wykorzystywały Tomka.
Tomek był niewątpliwie wielowymiarową postacią i, moim zdaniem, nikt nie ma prawa do szafowania opiniami, iż zna o nim absolutną prawdę, bo to jest po prostu nieuczciwe, krzywdzące podejście. Przecież nawet będąc kogoś przyjacielem tak naprawdę nigdy nie zna się tej drugiej osoby na sto procent.

mterajewicz

No nie znata się przyjacielu. Problem fanów - jak odbrązowić ideał bez zrzucania go z piedestału.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones