Ani Sci, ani Fi... Piszący scenariusz powinien posiadać jakąś, choćby podstawową wiedzę.
A najlepiej jeśli jest to ogromna wiedza w wielu dziedzinach.
Rozumiem, mieliśmy filmy, gdzie inna istota przejmowała kontrolę nad ciałem człowieka, jest to w tym gatunku do przyjęcia i zaakceptowania. Ale bakteria?!!! Ludzie umierają, nie stwierdza się u nich funkcji życiowych, a po jakimś czasie - też nie wiadomo dlaczego od kilku godzin, do kilku minut - powstają i mogą funkcjonować w marsjańskiej atmosferze, bez masek, z martwym mózgiem, sterowani przez bakterie. Przecież gdyby to miało być tylko wykorzystanie człowieka do zabijania innych ludzi, to musiałyby posiadać inteligencję!!! Jednokomórkowce!!! Przecież to żenada.
Rozumiem, że film nie musi uczyć, on ma dawać rozrywkę, zajmować, bawić... Ale jaka to zabawa, gdy muszę zniżyć się do poziomu inteligencji i wiedzy scenarzysty. Jaka to zabawa, kiedy najpierw muszę wyłączyć mózg?... Bo rozrywki dla myślących to on nie dostarcza. Owszem scenografia jest bardzo dobra i z przyjemnością się patrzy na marsjańskie krajobrazy.
Ale na tym kończy się przyjemność...
Cały zespół zachowuje się jak grupa nastoletnich skautów, którzy w swej wędrówce natrafiła na jakieś dziwne laboratorium i próbują w nim zaistnieć. Przecież oni na marsie spędzili tam pół roku, a zachowują się niezbornie jakby dopiero tam weszli. Ludzi na takie misje przygotowuje się tak, że są aż nudni w swej perfekcji, każdy fragment stacji znają na pamięć, każde urządzenie przyłącze etc. A ci tu błąkają się. Już pierwsza scena, gdy Kim odmawia powrotu, mimo rozkazu dowódcy i spokojnie kończy swoją robótkę, przecież dowódca i inni mogą poczekać, zresztą burza piaskowa również... To jest nie do pomyślenia w takiej misji. Podobnie dokonujący "prywatnego" odkrycia biolog Petrowic. Biolog, który nie zdaje sobie sprawy, jak może się skończyć kontakt człowieka z nieznaną bakterią. Który odkrywa ją pod mikroskopem na stacji, ale wtedy ona się nie roznosi na innych, mimo braku jakiejkolwiek izolacji stanowiska, konieczne było wpadnięcie do jamy by się zakazić. Być może biolog jest dlatego taki tępy, bo nosi słowiańskie nazwisko... Może to jest przesłaniem filmu.
Absolutnie nie polecam tego filmu miłośnikom gatunku, którzy dysponują jakąkolwiek wiedzą na temat kosmosu, których ten temat interesuje i starają się go zgłębiać. Film może się podobać jedynie tym, których wiedza jest mniejsza niż scenarzysty, a przy Clivie Dawsonie bez obawy można otwierać okno - orłem nie jest, nie odleci...
A dlaczego by nie bakteria? Było już kilka takich filmów, ze ludzie zarażali się czymś i stawali się np. obłąkani. A dlaczego muszą nosić maski? To jest fikcja, wymysł scenarzysty, ale nie oznacza, ze takie coś nie miałoby miejsca albo nie ma gdzieś w jakimś zakątku wszechświata. Oceniasz coś z perspektywy swojej wiedzy i dla Ciebie organizm żywy potrzebuje wody i powietrza. A może gdzieś tam jakieś istoty tego nie potrzebują i mogą żyć w próżni, mogą zamiast wody żywić się np. piaskiem, ogniem czy zupełnie czymś innym? Jest to prawdopodobne.
Do tego nie zgadzam się, że zespół naukowców nie zachowuje się jak grupa skautów. Ostatniego dnia ambitna kobieta nie odnajduje tego co chciała, nic dziwnego, ze chce zostać i próbować dalej. Nie miałeś przypadku w życiu, gdy Ty lub znajomy mówi podczas zakończenia jakiejś ciekawej czynności czy zdarzenia " jeszcze, jeszcze, moment, momencik etc." Jak też facet, który dokonał wielkiego odkrycia i chciał, aby cały blichtr spłynął po nim.
"Biolog, który nie zdaje sobie sprawy, jak może się skończyć kontakt człowieka z nieznaną bakterią" - przecież zachowywał BHP :) Skąd mógłby wiedzieć, ze jest tam jakaś jaskinia. Takie rzeczy odnajduje się najczęściej przypadkiem.
Twoje argumenty są niestety słabe. Jeśli chodzi o scenariusz to w innych tematach padły ciekawsze zastrzeżenia i wytknęli kilka konkretnych błędów.
Dlatego nie bakteria, bo jej brak mózgu dyskryminuje sterowanie martwym ciałem człowieka.
Owszem, bywały też filmy gdzie ludzie niczym się nie zarażając stawali się obłąkani.
Ale w tym filmie nie ma obłąkanych ludzi, są zombi... Jest problem scenarzysty, jak utrzymać ich bez tlenu przez wiele godzin i drugi - jak pokazać ich zapleśniałe mordy, by powiało grozą. Więc wybrnął każąc im grać bez masek, za to w pełnej, choć niewyszukanej charakteryzacji.
Oceniać można tylko z pozycji wiedzy. W przypadku braku wiedzy nie należy się brać za ocenianie.
Czytasz bez zrozumienia, nie pisałem o jakichś istotach, tylko o ludziach, a ci potrzebują tlenu by przeżyć, przynajmniej na razie.
Nie neguję istnienia form życia "gdzieś tam", które nie potrzebują tlenu i wody. Co więcej, nie odrzucam myśli o istotach, które nie muszą się żywić, ani oddychać - i nie być przy okazji "zombi". Ale nie trzeba szukać "gdzieś tam", na ziemi są organizmy żyjące w tak ekstremalnych warunkach, że człowiek by tam nie przeżył.
Jeśli stosujesz podwójną negację, to znaczy, że się zgadzasz.... :) "Do tego nie zgadzam się, że zespół naukowców nie zachowuje się jak grupa skautów."
W zespole nie ma miejsca na jednostkowe ambicje, bo wszyscy pracują na sukces i wszyscy są za niego nagradzani. Radzę popracować trochę w zespole, albo zakosztować sportów zespołowych, łatwiej się wtedy odnaleźć w społeczności...
Wyobraź sobie, że Aldrin byłby bardziej ambitny od Armstronga, jakie przepychanki miałyby miejsce w lądowniku... :)
Pytasz: "Nie miałeś przypadku w życiu, gdy Ty lub znajomy mówi podczas zakończenia jakiejś ciekawej czynności czy zdarzenia " jeszcze, jeszcze, moment, momencik etc." " - Miałem, ale nie byli to znajomi tylko ZNAJOME... Mam dość staroświeckie poglądy...
Ale to dotyczyło prywatnego życia, a spróbuj zastosować ten schemat na lotnisku, lub na dworcu, a dlaczego ci się nie uda, bo tam obowiązuje harmonogram, tak jak w wyprawach kosmicznych.
Odpowiadam ci przez grzeczność, w przyszłości, jeśli chcesz zbijać czyjeś argumenty przeczytaj je dokładnie ze zrozumieniem i dopiero wtedy poddawaj krytyce - przemyślanymi kontrargumentami, a nie przekomarzając się.
Zastanawiałeś się dlaczego "Wojna światów" - adaptacja radiowa w 1938 wzbudziła taką panikę wśród słuchaczy? Bo była oparta na realiach. Tak należy straszyć...
Pozdrawiam.
Ależ nie przekomarzam się, tylko jakoś nie przekonują mnie Twoje argumenty, aczkolwiek jest to oczywiście twoje zdanie i twój odbiór filmu (ale podyskutować o filmie zawsze można). Właśnie wydaje mi się, ze zrozumiałem, bo mi chodziło o to, że człowiek z zetknięciu z tą bakterią stawał się z czasem inną istotą, która widocznie nie potrzebowała tlenu do egzystencji. To już nie był człowiek, choć jego ciało.
Fakt - ludzie pracują w zespole, aby osiągać zamierzone cele. Z tym, że nierzadko w takim zespole są osoby, które chcą za wszelką ceną coś też udowodnić. Na przykład drużyna piłkarska - ich celem jest wygranie meczu, ale jeden typ chce koniecznie strzelić gola i ładuje w bramkarza zamiast podać do lepiej ustawionego kolegi :) Owszem, na dworcu czy na lotnisku wszystko musi być jak w zegarku, bo wiadomo,że jeden pociąg się spóźni, to drugi czeka na torach czy na dworcu aż ten pierwszy przejedzie (choć w praktyce spóźnienia zdarzają się nadzwyczaj często, ale jakichś wielkich tragedii nie ma). Bohaterowie filmu byli na Marsie kilka miesięcy i z pewnością na początku przestrzegali procedur, harmonogramów, ale potem zazwyczaj jest rozluźnienie i pewne czynności, które nie zaszkodziłyby misji mogą być naginane (wzięte z życia) - jedni będą sie tego trzymać, inni nie, tym bardziej, ze główne szefostwo było na Ziemi i mogło im naskoczyć.
Pozdrawiam.
a najlepiej to by było gdyby wszyscy naukowcy na świecie przestali sie zajmować swoją nudną pracą, tylko wspólnie usiedli i zaczeli pisać scenariusze do filmów SF
Jeśli mają siedzieć i wymyślać coś, co da się jak najdrożej sprzedać komuś, kto chce zabijać z jak największym okrucieństwem, albo mutować wirusy, by zasiać strach groźbą pandemii, by połowa populacji się przeciw temu szczepiła, albo modyfikować żywność, by osobniki "się naturalnie kasowały" jak przestaną być produktywne, a nim zaczną brać emerytury... to może niech lepiej piszą scenariusze do filmów. :)
Pozdrawiam
Zgadzam się z założycielem wątku. Gdy mózg umiera nie posiadasz inteligencji nie jesteś w stanie koordynować swoich ruchów poprawnie a więc nie możesz nawet chodzić a co dopiero użyć materiałów wybuchowych do rozsadzenia bazy. No ale to są turbo zombi z marsa :)
Ciekawi mnie że ta blondi umarła zdejmując kask. Praca mózgu i innych narządów ustała. A ona po kilku minutach powiedziała po angielsku "Zabij mnie"..
Swoją drogą dlaczego zawsze ktoś kto w filmach zostaje czymś zarażony pierwsze co robi to wpada w furię i ślepo zabija wszystko co żyje...Równie prawdopodobne jest, że wpadniesz w amok miłości i będziesz chciał się tulić do wszystkich..
Buźka
Każdy ma prawo do własnej analizy filmu, ale warto przyjąć nowe założenia, po to tu jesteśmy, aby poszerzyć swoje myślenie, a nie tylko uznać, że tak nie może być.
Nie przekonuje mnie argument o braku wiedzy twórcy filmu, a jaką ludzie mają wiedzę na temat innych form życia? Żadną, bo jeszcze ich nie znaleźliśmy. Dla mnie to wszystko było logiczne. Pewna bakteria w końcu natrafiła na odpowiednie warunki do rozwoju (ludzie i woda) i jak najszybciej zaatakowała. Tu mam zastanowienie - czy zabiła ludzi? Wydaje mi się, że jedynie ich przystosowała do życia na Marsie, opanowując ich organizm, co wnioskuję z tego, że do końca walczyli, aby zachować świadomość, zastanawiają się też nad tym, czy ich koledzy nadal są w tych ciałach uwięzieni czy nie żyją, stąd ta dziewczyna mówi "zabij mnie", mimo iż w ziemskich warunkach już by nie żyła.
Coś co mnie razi w filmie to na pewno podobieństwo do zombi - czyli rozjadę go, pobiję, rozwalę głowę, a on nadal mnie goni, to mi nie pasowało.
Rzeczywiście można mieć pretensje do zachowania ludzi, też wydawało mi się, że powinni być bardziej podporządkowani regułom, tak jakby zespół był źle skompletowany. Jednakże nie sposób przewidzieć, jak człowiek się zachowa w przypadku realnego zagrożenia życia. Nie mniej podobała mi się ich gra i to, że byli tacy zwyczajni, a nie zbyt wycharakteryzowani, co często bywa w takich filmach (np. że po pierwszym spojrzeniu widać kto jest biologiem, kto jest nadambitny itd.) Czepiać się będę ogólnie spotykanej w filmie sytuacji: od początku wiesz, kto będzie najdłużej walczył i ma szanse na przeżycie.
Ogólnie film obejrzałam z ciekawością i w napięciu, z własnych upodobań najbardziej mnie ciekawił do momentu gdy jeszcze próbowali walczyć z bakteriami, gdy już została tylko ucieczka, zrobiło się monotonnie.
:)