PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=708542}

Ostatnie dni na pustyni

Last Days in the Desert
5,8 824
oceny
5,8 10 1 824
Ostatnie dni na pustyni
powrót do forum filmu Ostatnie dni na pustyni

Bardzo dobry.

użytkownik usunięty

Bardzo dobry film. „Ostatnie dni na pustyni” mają chyba (przynajmniej ja to tak odebrałem i zrozumiałem) dwa oblicza.

Z jednej strony urzekł mnie klimat głębokiej ciszy, spokoju i łagodności w ukazaniu pustyni. Pustynia ukazana została jako miejsce życia, wzrostu, głębokich przemyśleń i podejmowania decyzji. Jest miejscem cichym i spokojnym, gdzie człowiek spotyka człowieka i świat. Dzieje się to w sposób niewymuszony, łagodny, pełen ciepła i życzliwości, delikatności, zrozumienia, współczucia, rozmowy, słuchania, pomocy, spontanicznego humoru i żartu. Pojawiają się sceny wręcz intymne, pełne ciepła i bliskości. W filmie brak taniej kontrowersji, pseudofilozoficznych dialogów, niezrozumiałej symboliki, czy prostych, czarno-białych wyjaśnień albo ostatecznych, klarownych odpowiedzi. Mnożą się wątpliwości, przemyślenia, refleksje, dylematy, odpowiedzi już nie... Króluje tu głęboka cisza, spokój, łagodność i powoli pojawiające się na horyzoncie pytania: pytania odnośnie siebie i świata, relacji człowiek-świat. Pustynia jako miejsce stawania oko w oko z samym sobą i drugim człowiekiem – stawania bez przymusu, bez narzucania tego nikomu, bez siły, krzyku i groźby,
a z własnej i nieprzymuszonej woli. Jezus i napotkana rodzina znajdują się na pustyni, bo sami tego chcą, tak wybrali - z jednym, ważnym wyjątkiem syna. Niesamowita jest też scena z chorą kobietą w namiocie – nie dzieje się nic,
a jednak tak wiele. W dodatku bez zbędnej krzykliwości, agresywnej nachalności czy taniej, kolorowej i płytkiej kontrowersji. Widzimy Jezusa i jego ludzką, wolną, osobistą reakcję, odpowiedź na pokusę i pytanie zadane przez pustynię i Szatana...

I tu pojawia się drugi obraz pustyni, jej drugie, złowrogie oblicze: miejsce groźne, nieprzyjazne, niebezpieczne i zagrażające człowiekowi i wszelkiemu życiu i pięknu. Przewija się tu wątek śmierci i bezsensu: wymowne ujęcie martwego zwierzęcia, ledwo płynącej rzeki – wody jako źródła życia, rozmowy ze zbuntowanym synem, pragnącym wyrwać się z pustkowia, czy obserwowanie eskalującego i tragicznego konfliktu ojciec-syn, umierającej, pięknej kobiety, zwykłego człowieczeństwa i jednoczesnej boskości Jezusa... Pustynia wymaga, narzuca rygor, stawia trudne, ale konieczne pytania i cierpliwie czeka na odpowiedź, na przyjrzenie się sobie, drugiemu człowiekowi, światu i swojej relacji względem niego. Może być bezlitosna, bo jasno i wyraźnie pokazuje kim jesteśmy, wypływają na wierzch nasze prawdziwe motywacje, dążenia, poruszenia serca i pragnienia. Jasno ukazuje też jak sobie radzimy sami z sobą i otoczeniem... Dobitnie i wręcz bezlitośnie pokazuje kim naprawdę jesteśmy i czego chcemy. Rozmowa Jezusa z Szatanem (co zaskoczyło mnie na plus) jest prosta, zrozumiała, czytelna. Wydaje mi się, że może stanowić taką wielką, bardzo uproszczoną, ale chyba celną syntezę ludzkiej myśli teologicznej i człowieczego mocowania się z Bogiem i jego tajemnicą/Tajemnicą. Ilu ludzi, tyle postaw i życiowych wyborów.

No więc obserwujemy w filmie dwa przeciwstawne oblicza pustyni: miejsca kształtowania i niszczenia, życia i śmierci. Prostota pustyni może stać się wyciszeniem, humorem, żartem, słońcem, wiatrem, wodą i łagodnością, ale też nie zawsze radosnym spotkaniem z prawdziwym sobą i swoimi dążeniami. Może być życiem trudnym, ale sensownym i radosnym. Z drugiej strony pustynia jako czas zagmatwania myśli, wewnętrznego chaosu tysięcy nieopanowanych myśli i uczuć oraz miejsce nieznośnego i niezrozumiałego postu, w którym trudno wytrwać z godnością i łatwo zagubić się moralnie, utracić godność, sens, uśmiech, dowcip, żart, sens życia i samo życie...

Ten film oferuje – tak przynajmniej ja to odebrałem – taką właśnie wizję świata, dziwnego i pomieszanego, bez łatwych ocen i jeszcze łatwiejszych odpowiedzi.
Pozostaje jednak (przynajmniej dla wierzących lub poszukujących) świetlista i optymistyczna koncówka. To wszystko kiedyś się skończy, zostało pokonane i raz na zawsze zgładzone... A czemu tak to wszystko zostało skonstruowane? Nie wiem, nie mam bladego pojęcia. Nikt tego nie (tu, na planecie ziemia) nie wie.

użytkownik usunięty

Bardzo ładnie zostało to przez Ciebie napisane, przeczytałem z wielką przyjemnością. Szacunek !

użytkownik usunięty

Eee tam. Trochę tylko pomędrkowałem. I przy okazji ździebko poniosło mnie krasomówczo.

W każdym razie odebrałem ten film jako radykalną kontrę dla współczesnego kina. Dla tych wszystkich pełnych akcji, destrukcji, wrzasku, jazgotu, eksplozji i efektów specjalnych hitów przeróżnej maści box office'ów. Ujęły mnie, że tak powiem, za serce długie ujęcia cichej pustyni, jej spokój, surowe naturalne piękno, łagodność i jednoczesna wrogość. Jest w tym filmie jakiś taki, że się tak wyrażę, święty spokój. W powagę biblijnego przekazu bardzo zręcznie udało się wpleść element fikcyjny. Wyszło idealnie: jest cicho, spokojnie i łagodnie, a jednocześnie naturalistycznie i realistycznie. Jednym słowem skromnie i ascetycznie: bez napuszonych słów, górnolotnych mów, kontrowersyjnych hipotez, nadętej pseudofilozofii, dziwacznej symboliki, czy siłowego wbijania widzowi do głowy jakichś nowych prawd objawionych.

Nie żebym uważał ten film za jakieś ponadczasowe arcydzieło, ale odczytuję go jako bardzo zręcznie przedstawioną taką tam przygodę Jezusa na pustyni. Nie arcydzieło, ale jednocześnie coś znacznie więcej niż pusta wydmuszka.

użytkownik usunięty

Dokładnie! Mnie też ujęła ta prostota i niejednoznaczność przekazu. Jeśli jest mistucyzm, to ledwo uchwytny, plastyczny. Dzieło rzeczywiście skłania do refleksji.

Dla mnie film jest o człowieczeństwie Jezusa i o tym, co sprawiło, że wybrał trudną drogę mówienia prawdy - drogę która miała swoje konsekwencje na krzyżu. O tym, że zarówno przygotowanie do spełnienia życiowego powołania (post, medytacja i modlitwa) , jak i moment w tej historii najważniejszy (śmierć, jako skutek wyboru) to dwie chwile pustyni: samotności i dobrowolnie przyjmowanych trudów i cierpienia. To jest tak, że wracając z pustyni wiedział kim jest i co chce zrobić ze swoją wiedzą, spotkanie tej rodziny było jakby ostatnim szlifem przygotowania, oatatnim pytaniem wymagajacym odpowiedzi. Scena ukrzyżowania jest piekna w swoim naturalizmie, braku epatowania przemocą i "łagodnym" pokazaniem bólu. Jezus na krzyżu nie mówi już nic, patrzy na piękno świata i kocha go, tak, jak może kochać - w kontemplacyjnej, pustynnej właśnie ciszy. I ta cisza towarzyszy przy zamykaniu ciala w grobie. Co się wydarzyło dalej? Niech każdy znajdzie własną odpowiedź. Zmartwychwstał? Nie zmartwychwstał? Wszystko zależy od naszej wiary. Historyczność Jezusa jest jednak niepodważalna, a jego zycie i działalność miały zasadniczy wpływ na rozwój zachodniej kultury, niezależnie od naszych osobistych poglądów religijnych. Dwójka postaci, która widzimy już na samym końcu to świadectwo trwałości tej pamięci. Znamienne, jednak, że my - tacy dzisiejsi - idziemy na skraj tej pustyni, zatrzymujemy się na sekundę, robimy zdjęcie i nie przejmujemy się więcej. To miejsce jest dla nas istotne, potrzebujemy poczucia łączności historią... Mimo to, nie ma w nas nic więcej. Pustynia nas nie pociąga. Moze my, w XXI wieku boimy się pójść na pustynię i doświadczyć jej samemu?

ocenił(a) film na 10

Zgadzam się, niesamowity film.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones