Dawno nie widziałam takiego filmu! Chociaż w trakcie kilku scen piszczałam (serio!), to przyznaję, że ma on swoją ...hmmm... magię? Działa na widza, nie sposób go zapomnieć zaraz po wyjściu z kina! Ale w pamięci jednak najbardziej zostaje boski Michael Landers:)!!! Ja chcę jeszcze raz!