Na początku też odniosłam podobne wrażenie, jednak w trakcie wszystko się wyjaśniło. Pytasz dlaczego Sam przeżył zabijając Peter'a, skoro on też miał umrzeć. Zanim Sam go zabił, Peter zabił tego policjanta, zyskując przy tym jego życie - uciekł przed śmiercią. Sam zabijając Peter'a dostał odzyskane życie od policjanta.
A dlaczego później Sam i Molly zginęli? Pewnie dlatego, że uciekając przed przeznaczeniem nie stali się nieśmiertelni. To chyba normalne, że każdego prędzej czy później czeka śmierć. Moim zdaniem to miał być czysty zbieg okoliczności, że zginęli w tamtym momencie, jednocześnie reżyser (moim zdaniem umiejętnie) zatoczył koło, nawiązując do pierwszej części.

Ogólnie ku mojemu zaskoczeniu piąta część wyszła bardzo dobra, jednak nic nie przebije trzech pierwszych.

Wyszłam z kina.