Mnie jako wielkiego fana tego rodzaju brzmień film powalił na kolana nie tylko muzyką czy świetną parodią. Ogólnie sam pomysł był rewelacyjny, wykonanie doskonałe, aktorzy po prostu niezastąpieni. No klasyk w swoim gatunku. I możecie się ze mnie śmiac (nie czytac Ci którzy nie oglądali bo będzie lekki spoiler) ale poryczałem się ze wzruszenia jak Nigel na końcu wrócił do chłopaków. No kurde jakoś tak mi się zebrało. Płakałem jak Bruce wracał do Iron Maiden i płakałem jak Nigel wrócił do Tapów :D