Wbrew pozorom to w wielu miejscach bardzo inteligentne, absurdalne, chwilami wręcz pythonowskie poczucie humoru. Zdecydowanie nie dla każdego, może też dlatego tak bardzo lubię ten film. Film nieco ośmiesza zadufanie w sobie, tępotę i narcyzm muzyków, a jednocześnie widać, że film zrobiony przez ludzi, którzy kochają rocka. Wspaniały pomysł z pseudodokumentem. Ktoś niewtajemniczony mógłby się nabrać, że to dokument o rzeczywiście istniejącym zespole. Mnóstwo tu smaczków, mrugnięć oka do widzów, nawiązań do rzeczywistych sytuacji w branży, dlatego film trzeba oglądać uważnie. Wracam z ogromną przyjemnością, co jakiś czas. Także dla świetnej muzyki! Ulubiony moment? Mnóstwo. Ale chyba najczęściej przychodzi mi do głowy wypowiedź o śmierci w wyniku zakrztuszenia się NIE SWOIMI rzygowinami :) :) :). Polecam gorąco miłośnikom inteligentnego humoru i starego dobrego hard rocka!
Ja najbardziej lubię moment, w którym zespół zgubił się w drodze z garderoby na scenę i chłopaki co chwila natykali się na tego samego woźnego. No i jeszcze akcja z ogórkiem na lotnisku. I wywiad z Nigelem, kiedy ten nie pozwalał dotykać swoich gitar( gdzie pada nieśmiertelny tekst: "Up to eleven") i jeszcze jak Nigel grał na gitarze skrzypcami. Za dużo by wymieniać, cały film jest genialny.
Przypomniało mi się jeszcze jak w filmie o dalszych losach muzyków wystąpił Mick Fleetwood jako perkusista. Żeby nic mu się nie stało (bo wiadomo jak w tym zespole kończyli perkusiści) Mick wystąpił w skafandrze ognioodpornym.
właśnie wróciłam z pokazu filmu "pod chmurką" w ramach Nowych Horyzontów (Wrocław): świetny. Od dawna chciałam obejrzeć, a tu taka okazja :) Teksty piosenek powalają, wątki o perkusistach - genialne, nie mówiąc już o wpadkach zespołu (kokony i Stonehage)... micha mi się cieszyła przez niemal cały film.
aha: akby co: jeszcze jeden pokaz filmu (płatny) będzie w sobotę, 28 lipca, w wrocławskim Heliosie. Polecam.
też byłam wczoraj na tym pokazie, właściwie trafiłam przypadkiem, a straciłabym bardzo dużo. Ubawiłam się strasznie :)
Lemmy z Motorhead stwierdził w swojej autobiografii, ze ten film to najlepszy obraz zespołu rockowego;) Lemmy wie co mówi a film jest doskonały, wielki, najlepszy! ;)))))))))))))))))