A spodziewałam się kolejnego gniota. Dostałam za to dużą dawkę akcji, parę śmiesznych scen i dobrze zrobionych zombiaków (czy jak ich tam nazwać). Początek trochę się dłużył, ale od momentu wejścia do podziemnego bunkra mamy jazdę bez trzymanki. Jasne, że trochę ponaciągali, z tego rosyjskiego oficera wyszedł taki rosyjski Rambo, który potrafi zabić dwudziestu ludzi bez większego zadrapania. Ja jednak przednio się bawiłam, czasem warto kręcić takie proste filmy, bo przy nich najlepiej się człowiek "odmóżdża" i bawi.