Bardzo dobry film, troszkę przypominał mi stylem 500 Days of Summer. Ten obraz nie przedstawiał dokładnie przebiegu choroby tzn. stadium po stadium, bo to nie był film w takiej tematyce, nie to miał na celu. Nie był też przekolorowany. Polecam wszystkim, także chorym bo to duża dawka optymizmu :)
Fakt, film był dobry. Mam tylko jedno "ale" odnośnie twojej wypowiedzi. Ludzie chorzy, szczególnie na choroby takie jak rak, nie mają ochoty oglądać filmów o takiej tematyce. To nie jest dawka optymizmu, to przypomnienie o ich chorobie i cierpieniu. Tacy ludzie wolą obejrzeć coś przy czym się "odmóżdżą" i zrelaksują. I uprzedzając, wiem co mówię.
Ringoo nie zgodzę się z Tobą. Ja przez raka jestem głucha i niepełnosprawna, a ten film jak i "Choć goni nas czas" są dla mnie rewelacyjne i właśnie dla mnie to była duża dawka optymizmu i uwielbiam te filmy.
No ja akurat pisałam o moim dobrym przyjacielu, który dwa razy miał raka, pierwszy raz w wieku 4 lat, potem przerzut w wieku 13 a teraz zmaga się z HCV którym został zarażony podczas jakiegoś zabiegu. Ale fakt, źle napisałam, zbyt ogólnie. Każdy człowiek to w końcu indywidualność.