Zwykła historia osoby chorej na raka, których jest dużo, a ta niczym się nie wyróżniła.
Dobrych scena można było naliczyć na palcach jednej ręki u stolarza...albo nawet nie.
Ogólnie nuda. Dałbym 3.5/10, ale za ładną aktorkę dam 4/10.
podpisuje się pod tym (marny scenariusz przewidywalny w 100%) tyle ze ja dałam 7 ale tylko za Josepha Gordon-Levitta.
oczywiście,że przewidywalny,bo o ile się nie mylę,to na raka się umiera lub wylecza.A ty jak uważasz,mieli po niego przylecieć kosmici,to wtedy film byłby nie przewidywalny?
Każdy lubi to co lubi. Ja daje 8/10. Mówicie ze zwykły ? ok ale życie takie jest i nigdy nie wiadomo co może na nas czekać za rogiem.
takie jest życie ?? chyba nie , ile osób zachowa się tak jak główna postać ? wielki szacunek tym bardziej ze jest to film biograficzny ale ludzie , młody koleś dowiaduję się że ma raka , ok ma 50 % na przeżycie , ale chyba większość z nas potraktowała by to jako wyrok , idzie do terapeuty na pierwszym spotkaniu "pani terapeutka" poklepuje go dajać mu do zrozumienia "masz przesrane jestem z toba" , najlepszy kumpel ma to kompletnie w dupie , podrywa laski korzystając z okazji ze jego przyjaciel jest chory , jest wniebowzięty ze złapał jego dziewczynę na zdradzie majac w dupie co przez to moze czuc jego "przyjaciel" , wysmiewa go dzien przed operacja jak ten sie pyta go " czy moze poprowadzić samochód , byc moze to jego ostania szansa " a na tle tego wszystkiego osoba z nowotworem z stoickim spokojem , jak dla mnie naciągane ;]
To, że Ty jesteś słaby psychicznie i ciężko byś przyjął taką wiadomość nie znaczy że każdy taki jest. Co byś wolał? Robić głupoty, cieszyć się prawdopodobnie resztą życia z najlepszym kumplem zapominając choć na chwilę jak masz przesrane czy może codziennie siedzieć w domu, wzrok mieć wbity w ekran telewizora, umysłem już być w grobie i czekać aż mamusia Ci poda obiadek?
bez przesady , wyrazilem tylko swoja opinie a ty oceniasz ludzi ich nie znajac , nie mam pojecia jakbym sie zachował i jesli sie w takiej sytuacji nie znajde nigdy nie bede wiedział , fakt ze taka postawa jest najlepsza no ale nie wiem mi sie osobiscie wydaje ze jest to zbyt idealistycza wersja io tyle
mam inne zdanie, zauważ, że kumpel w łazience czytał książkę o tym, jak poradzić sobie z rakiem, był z nim cały czas. miał swoje wady, ale cały czas przy nim był, jaki by nie był-jak dla mnie to pro gościu. pięknie pokazana została tu przyjaźń moim zdaniem. film klimatyczny, świetna muzyka i gra, podobał mi się, o. :)
Pani terapeutka sie dopiero uczy, jego przyjaciel daje rade - stara sie jak moze, a to ze ma taki a nie inny charakter? W sumie co ma robic?
W ogole nie wydaje sie mi ani przez chwile, by film byl w zamierzeniu realistyczny - po prostu ma byc przyjemny i z nadzieja, I takowy jest. Arcydzielo kinematografii to nie jest, ale osobiscie ogladalo sie mi bardzo przyjemnie - dalabym 7, ale za ta wlasnie przyjemnosc podnioslam punkt.
Cześć, również uważam, że to zwykły film o osobie chorej na raka. Cieszy się z życia, spotyka miłość, ma swojego Przyjaciela. Tyle. Wspaniała obsada, a za tym idzie gra. Muzyka świetna. Reasumując 6/10 ode mnie :)
Nie napisałem, że 50/50 jest podobny do innych filmów o raku. Poprostu myślę, że jest lekko banalny.
Oj sorki, odpisałeś Jazz-owi. Dałem ten temat do obserwowanych i nie zauważyłem :)
Po głębszym zastanowieniu się jednak jestem skłonny dać 7/10 za scenę w łazience Kyle'a. Film wg mnie naprawde lekko banalny, bo jak w filmach ktoś dowiaduje się, że umrze z reguły chce 'korzystać' z życia. Gdyby nie fajnie wpleciony i pokazany wątek miłosny z terapeutką i Przyjaźń Adama z Kyllie-m dałbym 5/10
7/10 nie tylko za ten wątek miłosny i Przyjacielski ale również za ukazanie emocji pozytywnych i negatywnych Adama* Matko ale spam -.-
Ja ten film lubie bo ile masz filmów o tak ciężkim filmie jak choroba na raka, które są komedią jednocześnie będąc zabawnymi z wyczuciem i bez obrażania chorych? Bardzo delikatny temat i stworzenie tego filmu wymaga wiele wyczucia.
A banalnym bym filmu nie nazwał, raczej lekkim. Nigdy nie rozumiałem forsowanego nam przez rodzimych krytyków, że dobry film musi wbić nam nóż pod żebro.
Tu się z tobą zgodzę. Delikatny i zabawny z wyczuciem. Dramatyczny temat w komediowej oprawie.
tak, nie wiedziałem jak to ująć. Chodzi o to, ze jak im dam siedem na początku, to siedem pozostanie za miesiac, a w niektorych filmach daje 9, a po miesiacy weryfikuje na 6 z poczuciem, że po wyjeciu noza emocji, wszystko ze mnie splynelo
Dokladnie tak.
Tez nie rozumiem czemu ludzie uwazaja, ze tylko melodramaty moga byc wspaniale, a jak film jest lekki, to nie ma wartosci. Jakby nie patrzec kino jest rozrywka i fajnie obejrzec czasami film, po ktorym czlowiek sie czuje dobrze.
Siłą tego filmu jest właśnie jego normalność. Dla jednych to banał - chłopak dowiaduje się o raku, ale ten rak nie wywraca mu życia o 180 stopni. Dalej robi to co robił wcześniej, dalej chce pozostać sobą, a nie "tym gościem z rakiem" jak zaczyna go postrzegać otoczenie. Ale tak bywa w życiu. Swego czasu moja koleżanka chorowała na białaczkę. I co? Nie chwytała życia, nie goniła za nieosiągalnym, nie przekraczała swoich możliwości ze świadomością ulotności życia. Oswoiła się z tym, była dalej sobą, chodziła na uczelnię, żartowała z choroby, peruk do których była zmuszona. Czy to też było naciągane i banalne? Może i tak, ale to w tym wszystkim najmniej istotne.