"Choroba jednak sprawi, że jego świat ulegnie przewartościowaniu." Czy naprawdę aż tak się stało? Jasne, zbliżył się z matką, 'pogonił' dziewczynę (choć, gdyby był zdrowy zapewne też by to zrobił, dostrzegł, że przyjaciel naprawdę nim jest (swoją drogą myślałam, że nawali, przez cały film wręcz wyczekiwałam na ten moment, a tu mile rozczarowanie- nie doceniłam go ;)
Po przeczytaniu owego zdania z opisu nastawiłam się na całkowitą zmianę charakteru i sposobu życia. A nasz bohater jaki był grzeczny, porządny, pookładany etc., taki też pozostał. To oczywiście dobrze, choć ciut mniej realnie. Myślę, że takie przejścia jednak bardziej odciskają się na ludzkiej psychice.
A bo ja wiem. Zgodził się za namową kumpla by iść do clubu i poderwać jakąś pannę (co mu się z resztą udało, bo seks sprawiał mu ból) mimo iż pewnie jeszcze kochał swoją zdradzającą dziewczynę. Pokazał "nerwy" podczas spotkań w tej poradni,ogarynała go frustracja. Według mnie rak i walka z nim nie zawsze zmienia tak radykalnie człowieka, żeby nagle z dobrego, porządnego chłopaka zaczął terroryzować osiedle, chlać na umór i chodzić na panienki każdej nocy. No i oczywiście - przestałby segregować śmieci :)
Film bardzo mi się podobał, nie oczekiwałam zmiany. Jest to okazanie,że choroba może spotkać każdego, że prawdziwy przyjaciel, który jest tak odmienny od Ciebie zawsze będzie przy Tobie-nawet w najtrudniejszych dla Ciebie sytuacji.
Film ukazuje wspólne radzenie sobie na swój sposób z ciężką chorobą.
Co bohater miał przewartościować, skoro jeszcze przed chorobą miał odpowiednią hierarchię wartości? Liczyła się dla niego jakość pracy, relacja z przyjacielem i udany związek z partnerką. Po tym jak wyzdrowiał wrócił po prostu do normalnego trybu życia.