Obejrzałam i jestem w szoku jak wiele scen zostało żywcem ściągniętych z niemieckiego "Freier
Fall' ("Siła Przyciągania')! Choćby taka sama sytuacja w związkach Kuby i Marca. Bardzo podobne
ograniczenie do minimum dialogów w obydwu filmach, wybory bohaterów, niedopowiedziane
zakończenie... BARDZO PODOBNE FILMY. Niestety Płynące wieżowce dużo gorzej zrobiony!
Chaotyczny i niespójny. W Sile Przyciągania czuje się i tą siłę i miłość. Staje się po stronie
głównych bohaterów i kibicuje ich związkowi. Zapominamy że to dwóch facetów, ich relacje są tak
wymowne, że odczuwamy jedynie że "miłość to miłość" bez względu na orientację. W "Płynących
Wieżowcach" tego nie było. Było dwóch chłopaków o których nie do końca wiadomo kim są, o
czym myślą i czego naprawdę pragną. O nic nie potrafią walczyć bo ewidentnie nic nie jest dla
nich na tyle ważne żeby było o co. Wyznania miłości lecą na prawo i lewo a my jednak mamy
wrażenie, że chłopakom chodzi tylko o zabawę albo jakieś sceny gdzie widać miłość wycięto albo
przysnęliśmy i coś nam umknęło! Suchy, dziwny film. Odsyłam do "FREIER FALL" bo lepszy,
głębszy i prawdziwszy:)