jestem zmieszany, bo nawet jak na film branżowy to taki płytki oparty na tendencyjnych
zabiegach często wykorzystując dobre utarte schematy (Pieśń miłości, I twoją matkę też). I
może ta tendencyjność jak na pierwszy rzekomo film o tej tematyce (co nie jest do końca
prawdą) może wydawać się słuszna, to jednak wydaje się dręcząca dla wysmakowanego
widza. Kilka scen to jakby wyjętych z jakiegoś filmu surrealnego, jakby nie były na miejscu, a
inne zbyt przewidywalne. To co dobre w tym filmie to świetne zdjęcia. Film momentami
przypomina stylistykę van Santa, i choć jest bardzo emocjonalny, to jednak pewne nierówności
nie pozwalają w pełni rozkoszować się tym filmem i wychodzi takie byle co;p Ogólnie aż trudno
mi ocenić, to że z kinem polskim jest źle to wiemy nie od dziś, a ten film to świetny przykład, że
zapala papierosa, patrzy w prawo, patrzy w lewo i nic się nie dzieje. Aż tak źle nie jest, ale wiele
gejowskich filmów ma pod tym względem braki i chociaż były momenty naprawdę piękne i
subtelne jak np sceny z pociągiem to jednak brakowało jak to mówi moja znajoma
pier...nięcia:)
Film był bardziej o poznawaniu samego siebie, szukania swojego własnego sensu i kierunku w którym chce się podążać (motyw kariery pływackiej Kuby) a przede wszystkim o szukaniu szczęścia, prawdziwego lub wyimaginowanego (co zrobiła Sylwia, próbując utrzymywać przy sobie chłopaka). Nie powiedziałbym że to film "gejowski", bo pomimo ogólnego wątku homoseksualnego (np. scena coming-outu Michała) to skupia się on raczej na szukaniu przez Kubę swojego miejsca na świecie, przynajmniej ja to tak odebrałem. Wydaje mi się ta cała kampania opisująca ten film jako "pierwszy polski film gejowski" jest trochę krzywdząca i znacznie umniejsza wartość tego dzieła. Filmy gejowskie można zobaczyć na stronach pornograficznych, nie w kinie (gwarantuje że w tamtych produkcjach będzie "pier...nięcie").